Czy "pokolenie JP2" istnieje?
Czy dziś, cztery lata po śmierci papieża-Polaka, istnieje „pokolenie JP2”? Przetrwało próbę czasu czy było tylko medialnym tworem? - To był termin zaklęcie, rodzaj kryptonimu, który wykreował pewien potencjalny byt. Niestety po latach okazał się on nierzeczywisty – mówi Wirtualnej Polsce socjolog kultury dr Mirosław Pęczak.
Żywa reakcja młodych ludzi w obliczu śmierci papieża Jana Pawła II, nocne czuwania i masowe białe marsze młodzieży, sprawiły, że zaczęto mówić o „pokoleniu JP2”. Miało ono obejmować szerokie grono osób, które urodziły się tuż przed rozpoczęciem pontyfikatu Jana Pawła II i w jego trakcie. Tych, które mogły w sposób świadomy przeżywać spotkania z papieżem i słuchać jego nauk. Jak mówi WP Pęczak, to wyjątkowo medialne określenie było pewnym konstruktem myślowym - miało uogólniać część postaw polskiej młodzieży zaznaczonych wyraźnie, kiedy papież umierał. - Głębsze wejrzenie w tamtą sytuację pokazuje jednak, że nie wszyscy młodzi odbierali śmierć Jana Pawła II z równym przejęciem, a zdecydowana mniejszość w ogóle zadała sobie trud zrozumienia nauczania papieskiego – zwraca uwagę socjolog.
- Znajomość nauczania papieskiego nie jest tak istotna dla zrozumienia fenomenu „pokolenia JP2” – nie zgadza się jezuita o. Wacław Oszajca. - Ważne jest to, jak zapamiętaliśmy Jana Pawła II jako człowieka: to jak odnosił się do ludzi, a przede wszystkim, jak umierał. Nie chodzi tylko o zapamiętanie słów, ale też czynów Jana Pawła II. To jest ten uniwersalny język, który rozumie każdy człowiek – uważa teolog.
Czy w Polsce A.D. 2009 pojęcie „pokolenie JP2” wciąż ma rację bytu? Zdaniem Pęczaka, wiązanie postaci papieża z postawą wspólną całemu pokoleniu jest nieuprawnione. - Zawsze istnieje pokusa, żeby wykreować, bądź zauważyć nowe, wschodzące pokolenie, w tym wypadku nie ma jednak ku temu realnych podstaw. Młode pokolenie nie może być dziś odbierane jako całość względnie spójna, tak jak to miało miejsce w przeszłości. Jeszcze trudniej znaleźć jakąś wspólnotę mentalną czy ideologiczną - jej właściwie nie ma. Co z tego, że większość młodych ludzi deklaruje się jako katolicy, skoro praktykowanie życia religijnego nie przekłada się na realizowane postawy moralne – mówi Wirtualnej Polsce Pęczak.
Inne zdanie ma Oszajca. W jego opinii pojęcie „pokolenie JP2” odzwierciedla rzeczywistość społeczną. – Dziś widać wyraźnie, że postać Jana Pawła II nie zbladła, nie wypłowiała, wciąż jego osoba jest punktem odniesienia dla młodzieży - katolików, chrześcijan i wyznawców innych religii. Można to dostrzec w różnego rodzaju sytuacjach kryzysowych, kiedy przywołuje się jego postać – podkreśla w rozmowie z WP jezuita.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska