Czy Niemcy chcą wiedzieć o polskich ofiarach?

"Polacy chcą mieć w Berlinie miejsce pamięci. Warszawski polityk wywołał nowy spór o pomniki" - czytamy w środowym wydaniu gazety. Autor materiału uważa, że przyczyną milczenia niemieckiego urzędu kanclerskiego i MSZ jest brak oficjalnego sygnału w tej sprawie od władz w Warszawie.

Liga Polskich Rodzin przedstawiła we wtorek projekt uchwały Sejmu wzywającej rząd do podjęcia starań na rzecz utworzenia w Berlinie Centrum ds. Uczczenia Cierpień i Zbrodni na Narodzie Polskim w latach II wojny światowej.

"Berliner Zeitung" podkreślił, że w sprawie polskiego centrum wypowiedzieli się w minionych dniach "praktycznie wszyscy, którzy mają coś do powiedzenia na temat niemiecko-polskich stosunków". "Tylko urząd kanclerski i ministerstwo spraw zagranicznych jak dotychczas milczą" - dodaje autor.

Gazeta przypomina m.in. opinię przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Bundestagu Ruprechta Polenza. Polityk CDU opowiedział się za powstaniem w stolicy Niemiec muzeum polskiej historii, zamiast centrum martyrologii.

Markus Meckel z SPD obawia się "inflacji" placówek muzealnych. Socjaldemokrata uważa, że właściwą płaszczyzną jest powołana przez Niemcy, Polskę i kilka innych krajów środkowoeuropejskich Europejska Sieć "Pamięć i Solidarność".

Szef Bundestagu Norbert Lammert uważa, że polskie centrum martyrologii powinno stać się integralną częścią Centrum przeciwko Wypędzeniom.

"Dobrze, że dyskusja rozpoczęła się" - przytacza gazeta słowa berlińskiego adwokata Stefana Hambury, jednego z inicjatorów propozycji. Jego zdaniem polska placówka powinna powstać w eksponowanym miejscu, np. w pomieszczeniach Berlińskiego Zamku, który ma zostać odbudowany.

"Każdemu mówi coś nazwa francuskiej miejscowości Oradour, którą naziści starli z powierzchni ziemi. Nikt prawie nie wie natomiast, że w Polsce było 800 takich miejsc" - powiedział Hambura. Oddział SS spacyfikował 10 czerwca 1944 francuską miejscowość Oradour-Sur- Glane mordując wszystkich 642 mieszkańców.

Jacek Lepiarz