Czy można pić kranówkę? Tego nie powie wam nawet Sanepid i wodociągi
Spuszczać wodę nawet przez 30 minut, zdjąć zapaskudzoną kamieniem końcówkę kranu, dokładnie wyszorować kran detergentem, zdezynfekować spirytusem, dla pewności opalić płomieniem. To instrukcja Sanepidu gwarantująca pobranie obiektywnie czystej próbki do badania wody z domowego kranu.
24.06.2018 23:17
Że co? Taki sposób nalewania wody do butelek rekomenduje Sanepid przed badaniami jakości wody. Inaczej w badaniu mogą wyjść bakterie coli, kałowce i inne żyjątka. Oświeciło mnie. Przecież bezrefleksyjnie nalewając wody do szklanki nie stosuję ognia i spirytusu. Po przeczytaniu entuzjastycznych informacji na temat świetnej jakości kranówki, popełniam kardynalny błąd, sprowadzając na siebie zagrożenie bakteriologiczne.
Jak to właściwie jest z domową kranówką? Można ją pić bez strachu, jest faktycznie równie dobra jak woda butelkowana? Postanowiłem sprawdzić.
Pani z Sanepidu: - Woda nalana do własnej butelki nie nadaje się do badań. Wynik będzie nieobiektywny, może wyjść zakażenie bakteriami, które namnożyły się w butelce. Tak samo z wodą pobraną z pominięciem instrukcji. W wyniku mogą pojawić bakterie coli, salmonelli czy inne.
Kranówka. Cała prawda za 384 złote
Do domu wracam, wyposażony w trzy butelki z sanepidu i uboższy o 384 zł i 99 groszy, bo tyle kosztuje badanie wody na własny użytek. Dwie butelki plastikowe służą do badań fizykochemicznych. Jedna jest szklana, i zapakowana w papier - to ta na bakterie. Od jej analizy zależy honor i premia szefa stacji uzdatniania wody w warszawskich filtrów.
Oczywiście, że stosuję się do instrukcji z Sanepidu. Chcę sprawdzić, co zawiera woda nalana do butelek wprost z kranu w kuchni. W moim zlewie, jak w każdym przeciętnym, podobno kipi życie mikroorganizmów żerujących na talerzach, patelni po jajecznicy i gąbce do mycia. W rurach domu wymienionych 13 lat temu osiadły już glony, grzyby itp. Ten organiczny biofilm może zapaskudzić wodę (o tym poniżej).
Leję wodę brudnymi rękami, które dotykały sklepowych koszyków i klamek w drzwiach. Z kompletem butelek stawiam się w okienku "WODA". Pani studzi mój entuzjazm i dociekliwość: - A po co panu legionella? To się bada w basenach. Te grupy bakterii też z niech pan pominie. Zdrowemu człowiekowi nie szkodą - instruuje przy wypełnianiu formularza.
Czy można pić kranówkę? Oto wynik
Po tygodniu oczekiwania mam wynik. Zaskakująco dobry, jak na hardkorowy test. W szklance wody nie ma ani jednej bakterii z grupy coli. Dodatkowo badanie stwierdza zero bakterii Escherichia coli. Ten świetny wynik to prawdopodobnie zasługa minimalnie większej, niż opisana w normie, zawartości chlorków, stosowanych do uzdatniania wody. - To woda w pełni akceptowalna przez konsumentów, poziom mętności i żelazo bez nieprawidłowych zmian - brzmi diagnoza.
Taki wynik w milionach polskich domów to mógłby być koniec robienia biznesu przez wielkie firmy na butelkowanej wodzie. Do tego zachęca cała grupa blogerów, ekspertów oraz firm sprzedających filtry i butelki do wody.
Jest jednak coś, o czym nie powie wam proste badanie w Sanepidzie, ani dane z wodociągów. Typowe badanie analizuje tylko tzw. "bakterie wskaźnikowe", wśród których znajdują się te z grupy coli. Nie bada się na przykład bakterii Aeromonas, czy występowania pierwotniaków Cryptosporidium oraz Lambia. Namnażają się one w domowej sieci wodociągowej, powodując wtórne zakażenie wody. U osób ze słabszą odpornością mogą wywołać biegunkę i dolegliwości żołądkowe.
Tego, nie chcecie wiedzieć o kranówce
- Głównym rezerwuarem bakterii mających znaczenie dla zdrowia nie jest toń wodna monitorowana w badaniach kontrolnych na stacjach uzdatniania wody, lecz to co rośnie wewnątrz rur wodociągów. Biomasa bakterii, grzybów, glonów, pierwotniaków i wrotków - tworzy osad nazywany biofilmem - pisze na swoim blogu lekarka Katarzyna Świątkowska. We wpisie zebrała w całość niepokojące wyniki badań polskich ekspertów o tym, co żyje w wodzie kranowej. Wśród pasażerów, którzy na gapę dostaną się do szklanki są żyjątka, całkiem odporne na chlorowanie i dezynfekcję wody.
- Mikroorganizmy nie są takie głupie. Budują „osiedla", żeby nie dać się zabić. We wszystkich systemach dystrybucji wody powstaje pewien rodzaj zbiorowiska współpracujących ze sobą bakterii, grzybów i pierwotniaków, przyczepionych do wnętrza rur, oblepionych substancjami polimerowymi (EPS), które same sobie specjalnie wytworzyły. Jeśli bakteria (grzyb) załapie się do takiej wspólnoty, chroni się przed środkami odkażającymi, ma szansę na przetrwanie i wydanie licznego potomstwa - pisze Katarzyna Świątkowska. Podkreśla, że nawet dodanie bardzo dużej ilości środków dezynfekcyjnych w wodzie wodociągowej nie gwarantuje całkowitego zniszczenia obrostów biologicznych. Że nie są to strachy na lachy, autorka przekonuje długą listą opracowań.
O wątek biomasy grzybów, glonów i pierwotniaków bytujących w sieci wodociągowej zapytałem Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie. Czy stosują jakieś środki, aby zapobiegać pogorszeniu jakości wody znajdującej się już w sieci wodociągowej i trafiającej do klienta? Pytanie okazało się tak bardzo specjalistyczne, że nie byli w stanie na szybko znaleźć eksperta gotowego do rozmowy.
Póki co oficjalne stanowisko brzmi, że MPWiK odpowiada za jakość wody tylko do licznika głównego w budynku. Za stan instalacji wewnętrznej w ewentualne zakażenie wtórne odpowiedzialny jest zarządca lub właściciel budynku. "Stopień pogorszenia jakości zależy od materiałów, z których wykonana jest instalacja oraz jej stanu technicznego, składu wody z sieci wodociągowej. Pogorszenie jakości wody będzie tym większe im wyższa jest temperatura i dłuższy czas trwania bezruchu wody" - wyjaśnia MPWiK.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl