Czy mała Jannat po operacji wróci do Bagdadu?
Mała Irakijka, która we Wrocławiu przeszła
pomyślnie skomplikowaną operację serca, może wracać do Bagdadu do
mamy. Dziewczynka jest w dobrym stanie, a jedne czego jej trzeba
to troskliwej opieki mamy - uważa lekarz Dolnośląskiego Centrum
Chorób Serca Medinet, gdzie Jannat była operowana. Nie wiadomo
jednak czy Jannat z tatą i dziadkiem zdecydują się na powrót do
Bagdadu.
16.09.2007 | aktual.: 16.09.2007 10:58
11-miesięczna Jannat urodziła się z anatomiczną wadą serca sińczą i innymi anomaliami, które wrocławscy lekarze zdecydowali się zoperować, mimo wielkiego ryzyka ze względu na wiek dziecka. W Polsce tego typu wadę operuje się u dzieci tuż po urodzeniu w pierwszych dwóch tygodniach. Zabieg przeprowadzali najwybitniejsi kardiochirurdzy dziecięcy.
Dziewczynka była operowana pod koniec lipca, dzięki pomocy ludzi, którzy wpłacali pieniądze na specjalne konto bankowe. W sumie udało się uzbierać ponad 30 tys. zł, które wydano na operację, opiekę oraz pobyt ojca i dziadka w Polsce. Z kolei do Polski Jannat trafiła dzięki polskim żołnierzom stacjonującym w Iraku. Gdy dowiedzieli się od irackiego tłumacza - Basima, dziadka Jannat o kłopotach zdrowotnych wnuczki, zorganizowali transport do Polski.
Obecnie dziadek małej Irakijki Basim, który zna polski i ojciec, który go nie zna więc kontakt z nim jest utrudniony, twierdzą na łamach polskich mediów, że operacja nie została przeprowadzona dobrze i konieczny jest drugi zabieg, najlepiej jak najszybciej.
Według dr. Piotra Kołtowskiego, dyrektora Dolnośląskiego Centrum Chorób Serca Medinet we Wrocławiu dziewczynka faktycznie będzie potrzebowała drugiej operacji, ale nie teraz. Im później przeprowadzimy tę operację, tym lepiej dla Jannat i większe szanse na pomyślne zakończenie zabiegu. Dziewczynka potrzebuje zastawki i lepiej dla niej, żeby potrzebowała jej w wieku np. 5 lat, nie teraz - tłumaczył Kołtowski. Dodał, że obecnie operacja nie jest wskazana z wielu powodów m.in. dlatego, że Irakijka jest osłabiona po pierwszej operacji i powinna dochodzić do siebie pod troskliwym okiem matki.
Kołtowski dodał, że operacja przebiegła pomyślnie, ale dziewczynka ma tak skomplikowaną wadę serca, że od samego początku było wiadomo, iż będzie konieczny kolejny zabieg. Zaznaczył, że Medinet jest gotowy przeprowadzić kolejną operację dziewczynki, ale wtedy kiedy będzie ona konieczna, nie zaś na życzenie najbliższych.
Dyrektor Medinetu uważa też, że Jannat powinna jak najszybciej wracać do Bagdadu do mamy, bowiem źle znosi szpital. W sensie medycznym jest zdrowa i już nas nie potrzebuje. Jedyne czego jej trzeba, to miłości mamy i otoczenia najbliższych. Matka dziewczynki umie się nią dobrze opiekować, skoro dziewczynka trafiła do nas w dobrym stanie jak na wadę, z która się urodziła - mówił Kołtowski.
Przypomniał, że w Polsce próbowano jej stworzyć domowe warunki w jednym z wrocławskich hoteli, ale ojciec mimo pomocy pielęgniarki nie radził sobie z dziewczynką.
Tymczasem jak wynika ze wspólnego oświadczenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Biura Bezpieczeństwa Narodowego, z powodu nienależytej opieki (najbliższych) dziecko ponownie trafiło do szpitala. Dziewczynka wciąż przebywa w szpitalu i pozostanie w nim do czasu wylotu do Iraku. Jannat opiekuje się specjalnie wynajęta pielęgniarka.
Z oświadczenia wynika też, że ojciec i dziadek dziewczynki mieszkali w jednym z droższych hoteli we Wrocławiu. Pobyt opłacany był z konta utworzonego na rzecz ratowania życia dziewczynki. Ojcu Jannat zaproponowano tańszy hotel, aby zaoszczędzić pieniądze na operację córki, ale odmówił przeprowadzenia się do tańszego hotelu - wynika z oświadczenia MSWiA i BBN. W tym czasie dziadek dziewczynki przebywał w szpitalu, gdzie poddał się operacji wszczepienia by-passów. Natomiast matka dziewczynki odmówiła z powodów ideologicznych przyjazdu do Polski, do chorej córki, aby się nią zaopiekować.
MSWiA i BBN informuje jeszcze, że dziadek wyraził chęć zostania w Polsce na stałe. Jednak nie złożył wniosku o przyznanie statusu uchodźcy. Tymczasem procedura związana z przyznaniem statusu trwa ok. pół roku. Uchodźca może liczyć na pomoc integracyjną, pomoc w wydaniu dokumentu podróżnego - wynika z oświadczenia.
Natomiast por. Artur Pinkowski, rzecznik prasowy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania, którzy pomogli w przyjeździe Jannat do Polski, powiedział, że wojsko organizuje transport lotniczy, którym dziewczynka wraz z najbliższymi może odlecieć do Iraku w tym tygodniu. Jeśli nie skorzystają, później będą musieli radzić sobie sami - mówił Pinkowski.