Czy Kreml szykuje się do kosmicznych wojen? Piętrzą się podejrzenia ws. tajemniczych satelitów
Czy Moskwa może się przygotowywać do kosmicznych wojen? Takie przekonanie wyraził amerykański serwis The Daily Beast, który pisze, że trzy tajemnicze satelity, jakie Rosjanie wynieśli na orbitę w ciągu ostatniego półtora roku, "wyglądają i zachowują się przerażająco podobnie do prototypów broni".
24.07.2015 | aktual.: 24.07.2015 13:22
Gdy w grudniu 2013 r. Rosjanie wystrzelili rakietę, która miała wynieść na orbitę satelity komunikacyjne Rodnik, nikt nie zwrócił dużej uwagi, że zamiast standardowych trzech, zwierała ona cztery obiekty. Początkowo czwartego satelitę uznano za kosmicznego śmiecia, fragment, który pozostały po rakiecie - wynika z opisu serwis Russian Space Web, obserwującego poczynania Moskwy w kosmosie. Dodaje on jednak: "największe zdziwienie przyszło, gdy obserwacje radarów ujawniły, że tajemniczy czwarty obiekt wykonuje na orbicie manewry!". Kilka miesięcy po wystrzeleniu rakiety z satelitami sam Kreml zresztą przyznała w nocie do ONZ, że wyniósł na orbitę cztery obiekty. Dodatkowy nosił nazwę Kosmos-2491.
Od tego czasu do podobnych zdarzeń doszło jeszcze dwa razy, w maju 2014 r. i marcu 2015 r. Rakiety z trzema satelitami Rodnik miały też wynosić specjalne obiekty - kolejno Kosmos-2499 i Kosmos-2504.
Amerykanie, którzy zaczęli w końcu pilnie obserwować tajemniczego satelitę, zmienili jego klasyfikację z "fragmentu" na "ładunek". Ale pytanie, do jakich właściwie celów mają służyć rosyjskie konstrukcje, nadal pozostaje bez jasnej odpowiedzi.
Według serwisu The Daily Beast, Pentagon przyznaje się jedynie, że je obserwuje, "podobnie jak inne kosmiczne obiekty". Ale nie zgaduje publicznie, czym dokładnie są. Gdy pod koniec ubiegłego roku o satelitach zaczęło jednak być głośno i pojawiły się pierwsze spekulacje, temat podjęli sami Rosjanie. Oleg Ostapienko szef Roskosmosu, rosyjskiej agencji kosmicznej, zaprzeczył, by Kosmos-2491 i 2499 (2504 został wyniesiony na orbitę później) były "satelitami zabójcami". Mają one pełnić pokojową misję dla instytucji badawczych. Jaką? Pozostaje tajemnicą, jak same obiekty.
Głos za to, jak zauważa The Daily Beast, zabrali entuzjaści obserwacji kosmicznych, jak właśnie serwis Russian Space Web, który poświęcił im kilka artykułów. Z jednego z nich wynika, że choć Kosmos-2499 wydaje się niewielki (ma około 30 cm), jego silnik pozwalał mu na manewrowanie na orbicie. Satelita zbliżał się i oddalał od części rakiety, która wyniosła go w przestrzeń. Podobnie w kwietniu zachowywał się Kosmos-2504, który był w pewnym momencie ok. półtora kilometra od nieużytecznego członu rakiety.
Pojawiły się podejrzenia, że rosyjskie satelity będą zbierać kosmiczne śmieci albo pomagać w naprawach innych obiektów, albo... amerykański serwis uważa, że satelity Kosmos-2491, 2499 i 2504 mogą być kosmiczną bronią lub jej prototypami. "Jeśli są w stanie podchodzić tak blisko, małe roboty mogą także szpiegować, zhakować, a nawet zniszczyć inne satelity" - pisze The Daily Beast. Jednocześnie przyznaje, że Rosjanie nie byliby pierwszymi posiadającymi urządzenia, które mogłyby być zdolne do takich celów. Satelity manewrujące testowali już - jak wylicza serwis - Amerykanie, Japończycy, Szwedzi i Chińczycy, a tej technologii można użyć nie tylko do pokojowych celów.