Czy jest afera w bydgoskiej policji? - Zbadają inspektorzy z KGP
Grupa inspektorów z Komendy Głównej Policji
pojechała do Bydgoszczy, by na miejscu zbadać
sprawę odsunięcia od śledztwa w sprawie klubu sportowego Polonia
Bydgoszcz i zatrzymania naczelnika sekcji do walki z
przestępczością gospodarczą komendy miejskiej Krzysztofa
Mikietyńskiego.
12.01.2004 | aktual.: 12.01.2004 18:04
"Komendant główny policji polecił natychmiastowe i szczegółowe wyjaśnienie zarzutów stawianych przez media" - powiedział rzecznik szefa policji podinspektor Dariusz Nowak.
Poniedziałkowe "Gazeta Wyborcza" i "Życie Warszawy" napisały, że kiedy policjanci prowadzący śledztwo w sprawie bydgoskiego klubu sportowego (dotyczące wyłudzeń dotacji miejskich, i niegospodarności w latach 2000-2002) dostarczyli prokuraturze dowody na powiązania klubu z SLD-owskim magistratem, biuro spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymało ich za wzięcie łapówki w postaci ubrań, a ich bezpośredniemu przełożonemu Krzysztofowi Mikietyńskiemu postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych.
Według "GW", pod koniec ubiegłego roku, trzech podwładnych Mikietyńskiego przeprowadzających akcję na miejskim targowisku zgodziło się zostawić handlarce część ze znalezionych u niej podrabianych firmowych ubrań w zamian za informacje o hurtowniku. Z tej części - jak napisali dziennikarze gazety - handlarka dała funkcjonariuszom ok. 90 szt. dresów, kurtek i butów. Mikietyński poświadczył odbiór zarekwirowanej odzieży - nie wiedząc o części przekazanej jego podwładnym. Policjanci z biura spraw wewnętrznych KGP znaleźli natomiast w jego w gabinecie spodnie, kurtkę i parę butów, za co Mikietyński został zawieszony w czynnościach. Bydgoska komenda miejska - na polecenie ówczesnego komendanta wojewódzkiego insp. Henryka Tokarskiego - przekazała śledztwo w sprawie klubu sportowego komendzie wojewódzkiej.
Informatorzy "ŻW" i "GW" zasugerowali, że "odebranie śledztwa" nastąpiło tuż przed otrzymaniem z Urzędu Miejskiego dokumentów stawiających w "niekorzystnym świetle" m.in. byłego prezydenta Bydgoszczy Romana Jasiakiewicza.
Insp. Tokarski pełniący funkcję zastępcy komendanta głównego policji powiedział, że podjął decyzję o przekazaniu sprawy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy ze względu na stopień jej skomplikowania. Zastrzegł, że nie znał szczegółów sprawy, a sugerowanie, iż wiedział o powiązanych z nią działaczach SLD, "jest ogromnym nieporozumieniem".
Także rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Jan Bednarek powiedział, że przejęcie sprawy przez jednostkę policji wyższego szczebla nie jest niczym nadzwyczajnym i "służyć ma usprawnieniu postępowania i uzyskaniu konkretnych, wymiernych efektów procesowych".