Czy funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego zostaną rozdzielone?
Sytuacja prokuratury musi ulec zmianie - zgodzili się uczestnicy dyskusji na temat rozdziału funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Różne były zaś koncepcje zmian - postulowano m.in. przywrócenie urzędu sędziego śledczego, ale też zaznaczano, że najważniejsza jest zmiana mentalności prokuratorów.
09.10.2007 | aktual.: 09.10.2007 23:18
Sesję naukową na ten temat zorganizowało Stowarzyszenie Prokuratorów RP, którego szef Krzysztof Parulski odszedł niedawno z prokuratury wojskowej, po opublikowaniu apelu zjazdu Stowarzyszenia do władz, upominającego się o godność zawodu prokuratora, co skończyło się wszczęciem śledztwa i przesłuchaniem go, a w efekcie odejściem z prokuratury wojskowej, w której pracował. Na koniec sesji dziękował wszystkim, którzy się za nim ujęli.
W auli Wydziału Prawa i Administracji UW na temat prokuratury dyskutowali m.in. b. prezes Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll, b. minister sprawiedliwości Leszek Kubicki, wybitny procesualista prof. Stanisław Waltoś (odwołany przez Zbigniewa Ziobrę z funkcji przewodniczącego ministerialnej komisji kodyfikacyjnej, co było początkiem pierwszego poważnego konfliktu Ziobry ze środowiskiem prawniczym), a także inni wybitni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości.
Według koncepcji Stowarzyszenia Prokuratorów RP, należy rozdzielić funkcję ministra i prokuratora generalnego. Tego ostatniego, na 6-letnią, jednokrotną kadencję powoływałby Prezydent RP, zlikwidowałoby prokuratury apelacyjne i cały pion nadzorczy, zaś "liniowi" prokuratorzy zyskaliby autonomię w prowadzeniu śledztw i występowaniu przed sądami.
Przywołując konstytucję i ustawę o prokuraturze, w myśl których prokurator musi być apolityczny i nie może być członkiem żadnej partii, Parulski kwestionował już samo to, czy minister - jako polityk - w ogóle może być prokuratorem - a prokurator generalny, na mocy zmian w ustawie - stał się w praktyce bezpośrednim zwierzchnikiem każdego prokuratora i może mu wydawać konkretne polecenia w indywidualnych sprawach.
Prof. Zoll przyznał, że połączenie rozdzielonych w PRL funkcji ministra i prokuratora generalnego, nastąpiło przy Okrągłym Stole. Mówił, że było to owocem rozumowania, w myśl którego Solidarność - co wynikało z ustaleń tamtych obrad, z najwyżej 35% głosów, byłaby w opozycji, zaś postkomunistyczny rząd z ministrem sprawiedliwości - prokuratorem generalnym byłby pod kontrolą komisji parlamentarnych - i tym sposobem kontrolowana byłaby też prokuratura, która dotąd wszelkim takim nadzorom się wymykała.
Ta instytucja od początku została skonstruowana wadliwie. W niektórych państwach łączenie funkcji się sprawdziło, ale u nas nie zdaje egzaminu - mówił Zoll powołując niedawne przykłady niedopuszczalnych jego zdaniem ingerencji ministra w konkretne postępowania. Według Zolla, prokuraturę należałoby odłączyć od władzy wykonawczej i związać z parlamentem zapisując, że prokuratora generalnego - podobnie jak RPO - powoływałby Sejm za zgodą Senatu, spośród prokuratorów o co najmniej 15-letnim stażu, na np. 6-letnią kadencję. Minister zaś - stanąłby na czele rządowego centrum legislacyjnego, co zapewniłoby lepszą jakość rządowych aktów prawnych.
Prawo powinno być stanowione z myślą o ludziach ze złą wolą - przekonywał najgoręcej oklaskiwany przez zebranych prof. Waltoś. Mówił, że nawet zmiana konstytucji nie gwarantuje, że prokuratura stanie się niezależna. Wszystko zależy od tego, kto zmienia konstytucję. Kiepskie prawo porządny człowiek jest w stanie "wyprostować". A zły człowiek nawet prawo piękne może zastosować niegodziwie - dodawał. Opowiedział się za usytuowaniem prokuratury bardziej przy władzy sądowniczej niż wykonawczej.
W ocenie prof. Kubickiego, który - jako były sędzia SN swój urząd sprawował od lutego 1996 r. przez 20 miesięcy (w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza)
ważniejsza nawet od przepisów jest sama mentalność prokuratorów. Jako twórca Prokuratury Krajowej złożonej z nieusuwalnych prokuratorów Kubicki mówił, że intencją jej powołania było stworzenie urzędu Prokuratora Krajowego, który byłby "rzeczywistym prokuratorem generalnym", autonomicznym wobec ministra.
Opowiadał, że pamięta, jak po przyjściu do resortu prokuratorzy pytali go o to, jak prowadzić różne konkretne sprawy. Oni składali mi wtedy takie deklaracje, że ja się rumieniłem ze wstydu - dodawał akcentując, że zaprzepaszczaną kolejnymi nowelizacjami prawa wartością był przepis ustawy o prokuraturze, pozwalający prokuratorowi żądać od przełożonego polecenia na piśmie w sprawie, z którą się nie zgadza, czy wreszcie wniosku o odsunięcie go od prowadzenia takiego śledztwa. Dziś mamy nową, pozakodeksową czynność procesową prokuratora - konferencja prasowa - ironizował.
Nie trzeba komuny, żeby prawnicy trzymali "ruki po szwam" - mówił zaś prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Postulował on przywrócenie przedwojennej funkcji sędziego śledczego, który mając przymiot niezawisłości wydawałby decyzje procesowe (wszczynanie śledztwa, stawianie zarzutów, areszt, umorzenie itp.), pozostawiając prokuraturze prowadzenie przesłuchań i zbieranie innych dowodów. To by wzmocniło prokuraturę i przekonanie obywateli, że nikt nie załomocze do ich drzwi o szóstej rano tylko dlatego, że znaleźli się po niewłaściwej politycznie stronie - dodał.
Konieczność odpolitycznienia prokuratury wynika z aktów międzynarodowych - przypomniała na koniec sędzia Maria Teresa Romer, prezes Stowarzyszenia Sędziów Orzekających Iustitia. Dodała, że postuluje się nawet prawne uczynienie prokuratury niezawisłej, tak jak sądów.