Czy Ania wróciła do życia dzięki modlitwie do Jana Pawła II?
Mieszkańcy podrzeszowskiej Kraczkowej,
mówiąc o ocaleniu życia Ani Ruszel, młodej nauczycielki z
miejscowej szkoły im. Jana Pawła II, wskazują na cudowny charakter
tego wydarzenia - piszą "Super Nowości".
27.03.2006 | aktual.: 27.03.2006 09:42
Ania z niewyjaśnionych przyczyn zapadła w śpiączkę i w jeszcze bardziej niewyjaśnionych okolicznościach odzyskała w pełni zdrowie. Kraczkowianie są przekonani, że uratowała ją modlitwa wiernych i miejscowego proboszcza, który położył na głowie pogrążonej w śpiączce oryginalny pas ze stroju Ojca Świętego.
Historia zaczęła się 11 października 2005 roku. Ania Ruszel nauczycielka z Kraczkowej po lekcjach straciła przytomność. - Przyjechał zespół reanimacyjny z Łańcuta- mówi Maria Rejman, mieszkanka Kraczkowej. - Ania umierała, a oni nie poddawali się, próbując ją uratować. Tego samego dnia, gdy dzieci szły się modlić przed szkolnym ołtarzykiem przedstawiającym "Ostatnią Wieczerzę", obraz nagle spadł z solidnego stelaża. Czy to był jakiś znak? - zadaje sobie pytanie. - Jedno jest pewne. To cud, że Ania żyje, bo nikt nie dawał jej szans.
Anię przewieziono do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Pierwsze diagnozy nie dawały młodej nauczycielce zbyt wielu szans na przeżycie. Lekarze stwierdzili obumarcie pnia mózgu. Nikt nie znał jednak przyczyny. - W szpitalu słyszałam już tylko o promilu szansy na uratowanie mojego dziecka. Tak przygotowywano mnie na najgorsze - wspomina Kazimiera Ruszel, mama Ani.
- Ludzie w Kraczkowej są wspaniali. Modlili się o zdrowie dla Ani. Tak bardzo pomogli. Nie wiedziałam nawet kiedy nasz ksiądz proboszcz pojechał do szpitala, aby modlić się o uzdrowienie mojej córeczki. To był cud. Ania wyzdrowiała dzięki modlitwie. Była nieprzytomna przez 9 dni. Właśnie tyle ile nowenna, która trwała w tym samym czasie. Do dzisiaj nikt nie wie dlaczego Ania zapadła w śpiączkę. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że wyszła z niej bez szwanku na zdrowiu i już po trzech miesiącach wróciła do pracy.
- Po wybudzeniu się ze śpiączki dowiedziałam się, że był u mnie ksiądz proboszcz Bizior. Wiem też, że kładł mi na głowę pas ze stroju Ojca Świętego Jana Pawła II. Modlił się o uznanie papieża świętym oraz o zdrowie dla mnie. Czy to, że żyję i w pełni wróciłam do zdrowia to cud?- zadaje sobie pytanie Ania - Nie wiem, ale chyba tak. Dziwne jest to, że zachowałam pamięć rzeczy, które śniły mi się, kiedy byłam w śpiączce.
Śniło mi się, że jestem we Włoszech na wycieczce z moją siostrą. Razem z nami była mała dziewczynka Milenka i jakiś ksiądz. Śniło się mi też, że zaszkodził mi włoski klimat i muszę na jeden dzień trafić do szpitala. We śnie denerwowałam się na moją siostrę, że zostaję tak długo w szpitalu. Pamiętam też moje wybudzenie ze śpiączki. Na sali intensywnej terapii, tuż obok na sąsiednim łóżku naprawdę leżała mała dziewczynka z mojego snu, a dalej ksiądz, który również w moim śnie był z nami w Rzymie...
Ania pytana czy ktoś zwracał się do niej, by została świadkiem w procesie kanonizacyjnym Ojca Świętego, zaprzecza. - Nikt do tej pory nie rozmawiał ze mną na ten temat.
- Nie mogę udzielać żadnych wywiadów mediom bez zgody przełożonych- powiedział ksiądz Mieczysław Bizior, proboszcz parafii w Kraczkowej, proszony o komentarz w sprawie nadzwyczajnego uzdrowienia Ani Ruszel. Pytany, czy nadal jest w posiadaniu szaty Ojca Świętego, stwierdził, że już nie ma jej tutaj. (PAP)
Więcej: Super Nowości - To był cud