Czy akta jednej z afer IV RP wrócą do prokuratury?
Obrońcy Piotra Ryby i Andrzeja
Kryszyńskiego, oskarżonych w sprawie tzw. afery gruntowej, chcą
zwrotu akt do prokuratury w celu ich uzupełnienia. Sąd Rejonowy
dla Warszawy-Śródmieścia ma rozpocząć ten proces.
Zanim sąd nakaże prokuratorowi odczytanie aktu oskarżenia, rozpoznaje wnioski o zwrot sprawy do prokuratury. Adwokaci Wojciech Wiza i Mariusz Paplaczyk - obrońcy Piotra Ryby - uważają, że prokuratura nie załączyła do akt wszystkich dokumentów z CBA, więc sprawę należy zwrócić do uzupełnienia.
Broniący Andrzeja Kryszyńskiego mec. Robert Marciniak chce zwrócenia się do szefa CBA Mariusza Kamińskiego o zdjęcie klauzul tajności z materiałów CBA. Opinia publiczna ma prawo się tego domagać w tej sprawie. Była w tej sprawie już multimedialna konferencja prokuratora Jerzego Engelkinga. On pokazał, jak trzeba procedować - uważa. Poprosił on też o utajnienie rozprawy, by przedstawić uzasadnienie swojego wniosku, bo ma on dotyczyć dokumentów o klauzulach niejawności - co można zrobić tylko w takim trybie. Sąd w tej części rozprawę utajnił. Ogłosił też przerwę do 11.20, by ściągnąć z kancelarii tajnej niejawne materiały CBA.
Oskarżeni zgodzili się na podanie nazwisk.
Piotr Ryba i Andrzej Kryszyński są oskarżeni o to, że powoływali się na wpływy w resorcie rolnictwa i oferowali biznesmenowi odrolnienie ziemi na Mazurach. Grozi im za to do 8 lat więzienia. Cała operacja okazała się akcją specjalną CBA, a biznesmen był agentem biura. Śledczy nie stwierdzili, by R. i K. istotnie mogli załatwić odrolnienie ziemi. Cała sprawa zakończyła się jednak odwołaniem Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa (zarzutów w tej sprawie nie usłyszał), zakończeniem koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowymi wyborami.