Czwarta noc zamieszek w podparyskim Aulnay
Francuska policja aresztowała kilkanaście osób, które brały udział w nocnych zamieszkach w podparyskiej miejscowości Aulnay. Niepokoje trwają tam już czwartą noc. Spłonęło 10 samochodów, młodzi ludzie użyli koktajli Mołotowa. Rany odniósł kierowca podpalonego autobusu. Niszczone są witryny restauracji, demolowane sklepy. Zamieszki wywołała czwartkowa akcja policyjna, podczas której jeden z zatrzymanych został brutalnie zgwałcony pałką przez funkcjonariusza. Przebywa w szpitalu.
Rozruchy rozpoczęły się po incydencie, w którym czterech policjantów w czasie akcji przeciwko handlarzom narkotykami zatrzymało młodego czarnoskórego mężczyznę w ramach akcji wymierzonej w dilerów narkotyków. Ten nie chciał pokazać dowodu tożsamości. 22-latek został ciężko ranny. Miał również zostać zgwałcony z użyciem policyjnej pałki.
Jednemu policjantowi postawiono zarzut gwałtu, a trzem pozostałym funkcjonariuszom - udziału w zbiorowym pobiciu. Wszyscy czterej zostali zawieszeni w obowiązkach, dochodzenie trwa.
Na nagraniach wideo zrobionych przez świadków widać czterech funkcjonariuszy zadających ciosy leżącemu na ziemi młodemu mężczyźnie. W nocy z czwartku na piątek przeszedł on operację w szpitalu, gdzie został przewieziony z komisariatu.
Premier Francji Bernard Cazeneuve opowiedział się we wtorek za jak najsurowszym ukaraniem tych przedstawicieli sił odpowiedzialnych za porządek, którzy dopuścili się "poważnych nadużyć".
- Wiem, do jakiego stopnia policjanci i żandarmi są narażeni w walce z terroryzmem i przemocą, ale absolutnie muszą być w każdej chwili przykładem dla innych - oświadczył premier.
Młodzi ludzie oskarżają policję o nieuzasadnioną brutalność i rasizm. Postawę policji skrytykował prezydent Francois Hollande.