PolskaCztery osoby zginęły w katastrofie Bryzy; Klich: zabrakło im żołnierskiego szczęścia

Cztery osoby zginęły w katastrofie Bryzy; Klich: zabrakło im żołnierskiego szczęścia

Samolot transportowy M-28 Bryza rozbił się podczas lądowania na lotnisku w Gdyni-Babich Dołach. Zginęły wszystkie cztery osoby znajdujące się na pokładzie maszyny. Samolot ćwiczył awaryjne lądowanie na jednym silniku - poinformowała Marynarka Wojenna. Szef MON Bogdan Klich powiedział, że załoga w większości miała duże doświadczenie. - Zabrakło im żołnierskiego szczęścia - dodał.

Cztery osoby zginęły w katastrofie Bryzy; Klich: zabrakło im żołnierskiego szczęścia
Źródło zdjęć: © Marynarka Wojenna

31.03.2009 | aktual.: 31.03.2009 21:19

Do katastrofy doszło ok. godz. 16.45 nad lotniskiem wojskowym Gdynia-Babie Doły. Wykonywano tam loty szkoleniowe. W ramach treningu załoga wykonywała lądowanie na jednym silniku - drugi był wyłączony. Świadkowie mówili, że samolot był nad pasem startowym przechylony na jedną stronę.

Żałoba w Marynarce

Rzecznik Marynarki Wojennej kmdr por. Bartosz Zajda poinformował, że po akcji ratowniczej stwierdzono, iż zginęły wszystkie cztery osoby znajdujące się na pokładzie. Byli to: dowódca maszyny, kapitan marynarki, pilot; porucznik marynarki, który był podczas lotu szkolony; komandor ppor marynarki - jako pilot kontrolujący szkolenie; chorąży sztabowy - jako technik pokładowy. Byli w wieku od 27 do 48 lat. Ich dane będą ujawnione w późniejszym terminie.

Zajda zapewnił, że najbliżsi ofiar zostali powiadomieni o katastrofie i będą otoczeni opieką. W Marynarce Wojennej - rozkazem jej dowódcy - ogłoszono żałobę. Na okrętach wojennych i siedzibach dowództw bandery i flagi będą podnoszone do połowy masztów.

W akcji ratowniczej uczestniczyło początkowo siedem zastępów straży pożarnej, później działania na miejscu katastrofy przejęło wojsko.

Jak poinformował rzecznik pomorskiej straży pożarnej Tadeusz Konkol, z relacji strażaków, którzy byli na miejscu zdarzenia, wynika, że ciała dwóch ofiar katastrofy znajdowały się wewnątrz wraku maszyny, a dwa poza nią. Według strażaków część maszyny spaliła się, a jej szczątki rozsypane są na lotnisku i wśród okolicznych drzew.

Minister obrony Bogdan Klich, który udał się do Gdyni, zapowiedział, że raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych będzie podany do publicznej wiadomości. Poinformował też, że rutyną jest wstrzymanie lotów na tym rodzaju samolotów do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Dodał, że taka decyzja już zapadła.

- Piloci mieli długoletnie doświadczenie - dowódca załogi był prawie moim rówieśnikiem. Cóż można powiedzieć, zabrakło im żołnierskiego szczęścia - powiedział Klich.

Szef MON zapewnił, że będą one objęte należytą opieką resortu i że zostaną im wypłacone wszelkie świadczenia. - Z pełną świadomością, że nie zwróci to życia pilotom - dodał.

Kondolencje rodzinom lotników złożył prezydent Lech Kaczyński. Wyraził przy tym "najgłębszy ból".

O kondolencjach premiera Donalda Tusk poinformowało Wirtualną Polskę Centrum Informacyjne Rządu. "Łączę się w bólu z Rodzinami i Bliskimi Ofiar katastrofy samolotu wojskowego Bryza. Wszystkim pogrążonym w żalu po stracie najbliższych składam wyrazy głębokiego współczucia" - napisał szef rządu.

"To była świeża maszyna"

Jak informuje rzecznik Marynarki Wojennej kmdr por. Bartosz Zajda, Bryzy należą do jednych z najbardziej bezpiecznych maszyn używanych przez ten rodzaj sił zbrojnych. Tę opinię podzielają eksperci lotniczy, którzy podkreślają, że dotąd nie było w Polsce wypadku tego samolotu.

Samolot o numerze burtowym 1007, który uległ wypadkowi, został wyprodukowany w 1997 roku w Mielcu. Jak powiedział Zajda, miał do tej pory wylatanych 1500 godzin. - Można powiedzieć, że to prawie świeża maszyna - dodał Zajda.

M-28 Bryza to lekki dwusilnikowy samolot transportowy i patrolowo-rozpoznawczy. W tej wersji używa go Marynarka Wojenna. Jest modernizacją radzieckiej konstrukcji An-28, prototyp został oblatany w 1993 roku. Maksymalny pułap wynosi 6000 m, maksymalna prędkość 350 km/h. Z ładunkiem jednej tony M-28 może przelecieć ok. 1300 km. W wersji morskiej załoga liczy sześć osób.

Jak podaje na swojej stronie internetowej Marynarka Wojenna, formacja ta dysponowała dotychczas (przed katastrofą) 13 samolotami An-28. Samoloty te "w zależności od rodzaju wyposażenia, mogą występować w trzech wersjach: patrolowo- rozpoznawczej, monitoringu ekologicznego oraz transportowej".

Pierwsza wersja samolotu przeznaczona jest m.in. do patrolowania akwenów morskich i prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych. Z kolei wersja transportowo-desantowa służy (oprócz działań desantowych) do transportu medycznego i transportu osób. Trzecia wersja samolotu, wyposażona w specjalistyczne urządzenia radarowe, skaner do pomiaru warstwy zanieczyszczeń na wodzie oraz w nowoczesne systemy łączności, przeznaczona jest do monitoringu ekologicznego akwenów morskich.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (323)