Czterogodzinny strajk włoski
Po raz drugi w ciągu pięciu miesięcy we Włoszech rozpoczął się rano czterogodzinny strajk generalny. Włosi protestują przeciwko reformie emerytalnej rządu Silvio Berlusconiego. Protest organizowany jest przez trzy największe włoskie centrale związkowe: CGIL, CISL i UIL.
26.03.2004 | aktual.: 26.03.2004 10:57
W niektórych branżach i regionach (w szkolnictwie, w handlu, w Lacjum i na Sycylii) akcja strajkowa ma być przedłużona do ośmiu godzin. Przez cały dzień nieczynne będą urzędy publiczne, banki i szkoły. Strajkują pracownicy transportu publicznego - komunikacji miejskiej i kolei.
W proteście nie biorą natomiast udziału pracownicy linii lotniczych, którzy swój strajk zapowiedzieli na szóstego kwietnia. W wielu miastach włoskich zapowiedziano manifestacje i pochody. Największe mają odbyć się w Mediolanie, Rzymie i Palermo, gdzie ruch uliczny zostanie sparaliżowany przez kilka równoczesnych marszów.
Kontestowana reforma emerytur jest jednym z elementów polityki gospodarczej centroprawicowego rządu Silvio Berlusconiego. Zdecydowanie sprzeciwiają się jej włoscy związkowcy. Ich zdaniem propozycja rządowa jest nie do przyjęcia, bo ma na celu tylko oszczędności budżetowe, a nie poprawę sytuacji zatrudnionych.
Związkowcy przypominają, że zdaniem ekspertów z Brukseli włoski system emerytalny jest najlepszy ze wszystkich systemów obowiązujących w Unii i żądają, by wszelkie dyskusje o ewentualnych zmianach odłożyć do 2005 r.
Ostry sprzeciw związkowców wzbudza szczególnie propozycja wydłużenia od 2008 r. okresu wpłacania obowiązkowych składek emerytalnych z 35 do 40 lat oraz wydłużenia wieku emerytalnego dla kobiet do 60 lat, a dla mężczyzn do 65.
Rząd uzasadnia konieczność reformy sytuacją finansową państwa, ale także tym, że zażądała jej Bruksela. Berlusconi przypomina, że reformy przeprowadzono już we Francji i w Niemczech i podkreśla, że po 2030 r. Włochy, jeśli nie dokonają zmian w systemie emerytalnym, nie będą w ogóle miały pieniędzy na tego rodzaju świadczenia.