Czterej nastolatkowie gwałcili młodsze koleżanki
Czterej nastolatkowie w wieku od 13 do 15 lat, którzy dopuszczali się gwałtów na swoich koleżankach w nielegalnym klubie w jednym z bloków w Dąbrowie Górniczej, wywodzą się z patologicznego środowiska. Trzej byli wcześniej notowani, od ubiegłego roku pozostawali pod nadzorem kuratora.
Według ustaleń policji, ich ofiarą padło co najmniej siedem dziewczynek. Najmłodsza ma 10 lat. Na ich trop wpadli policjanci z dąbrowskiej komendy, którzy na co dzień zajmują się sprawami nieletnich. To wynik tzw. działań operacyjnych; policja nie otrzymała żadnej informacji, zarówno od samych poszkodowanych, ich rodziców, nauczycieli czy pedagogów.
Sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu chłopców w dwóch schroniskach dla nieletnich. Jeden z nich ukończył 15 lat. Istnieje możliwość przekazania go prokuraturze i potraktowania go przez prokuraturę jako osobę dorosłą, która będzie odpowiadała na podstawie kodeksu karnego - powiedziała prowadząca sprawę sędzia rodzinny Dominika Rybczyńska - Sidełko.
Podkreśliła, że jeszcze nie podjęła tej decyzji. Będzie to możliwe dopiero po zapoznaniu się z ustaleniami wywiadów kuratorskich, zasięgnięciu opinii szkoły i dyrektora schroniska, do którego został skierowany.
Sprawy trzech młodszych chłopców mogą być skierowane do postępowania opiekuńczo-wychowawczego. Wówczas mogą być orzeczone wobec nich jedynie środki wychowawcze, jak nadzór kuratora, umieszczenie w placówce opiekuńczo-wychowawczej czy ośrodku resocjalizacyjnym. Druga możliwość to skierowanie sprawy do postępowania poprawczego - wtedy możliwe jest umieszczenie ich w zakładzie poprawczym.
Chłopcy nie przyznają się do winy, nie potrafili podać przyczyn, dla których dziewczynki złożyły takie zeznania. Znali się wszyscy, są z jednego podwórka, razem się wychowują. Niejednokrotnie przebywali w tym klubie razem, dziewczynki nie zawsze były tam sprowadzane siłą. Na pewno nie jest to sprawa łatwa ani jednoznaczna - podkreśliła sędzia.
Jak poinformowała kierownik zespołu kuratorów rodzinnych i dla nieletnich w Sądzie Rejonowym w Dąbrowie Górniczej, Joanna Janda, trzej chłopcy - w tym dwóch braci wywodzą się z tzw. rodzin dysfunkcyjnych. W jednej kuratorzy stwierdzili problem alkoholowy, w drugiej matka samotnie wychowuje 6 dzieci, a ojciec jest w więzieniu.
Zarówno ofiary, jak i sprawcy, mieszkają na dąbrowskim osiedlu Łączna. To enklawa rodzin dysfunkcyjnych, tam eksmitowane są rodziny z problemami materialnymi, często są zarazem niewydolne wychowawczo. Panują tam bardzo trudne i złe warunki środowiskowe, a dzieci w tym wyrastają. Na osiedlu powszechny jest problem alkoholowy. To nie są tylko ci nieletni i ich młode ofiary. Zdaniem moim i innych kuratorów, dziewczynki są ofiarami również tego środowiska - powiedziała Janda.
Świadczy o tym, jej zdaniem, postawa samych dziewczynek - żadna nie poskarżyła się rodzicom, choć do napadów miało dochodzić przez rok. Już po zatrzymaniu czterech nastolatków przyszły do mam chłopców z pytaniem, gdzie są, dlaczego zostali zatrzymani. To są dzieci ze wspólnego podwórka, to nie jest jednoznacznie czarna czy biała sytuacja - podkreśliła kurator.
Chłopcy byli wcześniej pod nadzorem kuratora ze względu na tzw. demoralizację nieletnich - wulgaryzmy, palenie papierosów oraz uchylanie od obowiązku szkolnego. Mimo wizyt co tydzień lub dwa nadzór nie przynosił efektów. Kurator bardzo solidnie pilotowała tę sprawę, i choć widoczna była demoralizacja innego typu, to nie zauważyła takich symptomów pod kątem seksualności - zaznaczyła Joanna Janda.