Trwa ładowanie...
08-05-2008 07:37

Człowiek z teflonu

Na razie widać tylko „liberalną” twarz nowego prezydenta Rosji. Ale wszystkich jego twarzy nie zna nawet Władimir Putin.

Człowiek z teflonuŹródło: PAP/EPA
d4lt5e0
d4lt5e0

Nowy gospodarz Kremla 42‑letni Dmitrij Miedwiediew uwielbia Deep Purple, pływa rano i wieczorem, zdarzyło mu się mieć inne zdanie niż Władimir Putin, a raz nawet wymknęło mu się, że „wolność jest lepsza od niewoli”. Czego więcej trzeba, żeby zostać rosyjskim liberałem? – Trzeba jeszcze dostać etykietkę liberała od Zachodu. Chroni ona przed oskarżeniami o niezbyt demokratyczne przejęcie władzy. Bo przecież zawsze mógł wygrać jakiś nieliberał, których w Rosji niemało – mówi nam Jewgienij Wołk z fundacji Heritage.

To nie przypadek, że pierwszy raz w historii gospodarz Kremla dobrowolnie oddaje władze i wciąż żyje. Michaił Gorbaczow i Borys Jelcyn się nie liczą, bo oni pod koniec urzędowania nie mieli już żadnej władzy do oddania. W przeciwieństwie do odchodzącego właśnie prezydenta. – Putin jest przekonany, że tylko pozornie oddaje władzę. Ale Miedwiediew może go jeszcze zaskoczyć – mówi „Przekrojowi” Igor Czubajs, szef moskiewskiego Instytutu Badań nad Rosją.

Gdy w grudniu 2007 roku były już prezydent Rosji poparł Miedwiediewa jako swojego następcę, zachodni obserwatorzy wzięli to za dobrą monetę, bo przecież łagodny i małomówny „Dima” (jak mówi o Miedwiediewie Putin) to o niebo lepszy kandydat od szorstkiego Siergieja Iwanowa, byłego ministra obrony i kolegi Putina z KGB. Ale to żadne pocieszenie – Miedwiediewa od kagiebistowskiej braci różnią tylko dwa szczegóły: nowy prezydent nigdy nie był w KGB i w odróżnieniu do Iwanowa i Putina pokrywa go cienka teflonowa powłoka. Jedna z kremlowskich anegdot mówi, że Miedwiediew jest jak teflon: zamieszany w tysiące brudnych spraw, ale wszystko się od niego odkleja. Pod jego rządami Gazprom, czwarta co do wielkości korporacja świata, zaczął realizować politykę Kremla. Miedwiediew, który odgrywa rolę profesjonalnego biurokraty, pomógł Putinowi osiągnąć takie sukcesy jego prezydentury, jak wzrost gospodarczy, nacjonalizację rosyjskich mediów i prowadzenie „asertywnej” polityki zagranicznej.

Od opozycji do Gazpromu

Ale wcześniej to Putin pomógł Dimie. Pierwszy raz spotkali się, gdy Miedwiediew miał 24 lata i właśnie kończył pisać doktorat na Państwowym Uniwersytecie w Leningradzie. Dima był wtedy świetnie zapowiadającym się prawnikiem. Oficjalny biograf obecnego prezydenta podkreśla, że już wtedy miał on zasługi w walce o demokrację. Na początku lat 90. współpracował z Anatolijem Sobczakiem, pierwszym „demokratycznym” merem Leningradu, a potem Sankt Petersburga.

d4lt5e0

Opozycjoniście nie przeszkadzało, że jego szefem w petersburskim urzędzie miejskim został jasnowłosy szpieg, który właśnie wrócił z placówki w NRD. Współpraca Putina i Dimy układała się tak dobrze, że gdy w 1999 roku Putin został premierem Rosji, zabrał swojego młodego współpracownika do Moskwy.

Wtedy kariera Miedwiediewa gwałtownie przyspieszyła. Był szefem sztabu Putina podczas jego pierwszych wyborów w 2000 roku. W nagrodę za zwycięstwo został członkiem rady nadzorczej Gazpromu, a w 2002 roku – jej szefem. W ciągu jego urzędowania wartość tej korporacji wzrosła 50‑krotnie. – Miedwiediew wiedział, co zrobić z takim potencjałem. Zaczął go używać do uprawiania polityki. Ogólne dyspozycje pochodziły od Putina, ale za realizację odpowiadał Miedwiediew – twierdzi Wołk.

Gazprom od 2003 roku zaczął skupować niezależne rosyjskie media, jednocześnie tłumiąc ich opozycyjny charakter. Taki los spotkał telewizję NTV, Radio Echo Moskwy i dziennik „Izwiestia”. Rządzony przez Miedwiediewa Gazprom brał również udział w rozbiórce kapitału upadającego Jukosu, mimo że sam Miedwiediew krytykował wtrącenie do aresztu szefa tej firmy Michaiła Chodorkowskiego. Syndrom potiomkinowski

Denis Wołkow z moskiewskiego Centrum Lewady nazywa to zachowanie Miedwiediewa „syndromem potiomkinowskim”. Na zewnątrz nowy prezydent działał zawsze zgodnie z zachodnimi, demokratycznymi standardami, ale jednocześnie po cichu realizował politykę Kremla. Miedwiediewowi zdarzyło się powiedzieć, że „im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej dla gospodarki”. Jednocześnie apelował o wypchnięcie prywatnych inwestorów z Gazpromu.

d4lt5e0

Potiomkinowską logikę Miedwiediew stosował w relacjach z zagranicznymi partnerami. W 2004 roku zaproponował, aby w kontaktach z Europą Zachodnią stworzyć coś na wzór Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali: strony miałyby związać swoje interesy poprzez wymianę udziałów w strategicznych spółkach. I tak Europejczycy mieliby zostać dopuszczeni do inwestowania w rosyjski sektor wydobywczy, a w zamian za to Rosjanie mogliby zostać udziałowcami europejskich firm dystrybucyjnych.

Tak to jest w potiomkinowskich projektach – prawdziwa jest tylko jedna strona. Podczas gdy rosyjskie koncerny zyskują coraz większą kontrolę nad przesyłem i dystrybucją rosyjskich surowców, europejskie firmy są wypychane z rosyjskiego rynku. Przy wypychaniu Shella i British Petroleum bezpośredni udział brał sam Miedwiediew. Jeśli dodać, że to właśnie on podejmował decyzje w sprawie wstrzymywania dostaw gazu na Białoruś i Ukrainę w 2006 i 2007 roku, to fakt, że wciąż jest on uważany za „przychylnego Zachodowi liberała”, potwierdza teflonową naturę Miedwiediewa.

Denis Wołkow rozciąga funkcjonowanie „syndromu potiomkinowskiego” również na działania czysto polityczne. W tej sferze nowy prezydent zawsze podkreśla swoje liberalne poglądy. Skrytykował na przykład pojęcie „suwerennej demokracji” promowane przez Władysława Surkowa, głównego ideologa Kremla. – „Prawdziwa demokracja jest bezprzymiotnikowa” – podkreślał w wywiadzie dla rosyjskiego magazynu „Ekspert”. Jako wicepremier promował współpracę państwa z organizacjami pozarządowymi (również zagranicznymi). Ale w 2007 roku zmienił zdanie i wypalił, że „zagraniczne organizacje działające w Rosji to siedlisko szpiegów”.

d4lt5e0

Taka potiomkinowska strategia się sprawdziła i w marcowych wyborach na Miedwiediewa głosowało 70 procent wyborców. W Czeczenii za Dimą opowiedziało się nawet 98 procent głosujących przy 99‑procentowej frekwencji. – Tacy politycy jak Miedwiediew mają dwa oblicza: jedno dla Zachodu, a drugie dla Rosjan. Dlatego tak łatwo zwyciężył – mówi „Przekrojowi” Aleksandr Szkolnikow, rosyjski politolog mieszkający na stałe w USA.

Szkolnikowa martwi jeszcze jedno. – Teraz również państwo otrzyma dwa oblicza: wewnątrz będzie rządził Putin, a twarzą Rosji dla Zachodu będzie Miedwiediew – kończy. Jego obaw nie podziela Igor Czubajs. – Nie doceniacie Miedwiediewa – przestrzega. – Początek jego prezydentury zapewne upłynie w cieniu Putina, ale nowy prezydent już jako szef rady nadzorczej Gazpromu udowodnił, że dla każdego ma inną twarz i dlatego jest nieprzewidywalny.

Łukasz Wójcik

d4lt5e0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lt5e0
Więcej tematów