Człowiek Roku „Gazety Polskiej”
Człowiekiem Roku „Gazety Polskiej” został funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego używający nazwiska Tomasz Małecki.
05.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 13:35
Słynny agent Tomek stał się przedmiotem bezprecedensowego ataku ze strony największych mediów, szczególnie TVN, którego współpracowniczka została przyłapana przez CBA na podejrzanej transakcji. Nie znamy poglądów agenta Tomka i nie mamy pojęcia, czy są nam choć trochę bliskie. Wbrew doniesieniom medialnym w ogóle niewiele o nim wiadomo.
To, co jednak wiadomo, zasługuje na najwyższe uznanie. Nie zważając na polityczną i medialną nagonkę, łapał przestępców z najwyższej półki politycznej, nawet wśród tzw. celebrytów. Skutecznie złamał tabu, które zakazywało interesowania się przez organa ścigania osobami z tzw. salonu. Wściekłość głównych mediów wzbudziło nie tylko przekroczenie tej granicy, ale także niesamowita demaskacja sposobu myślenia elit III RP. Do historii przejdą słowa Beaty Sawickiej o kręceniu lodów i jej sugestie, po co wielkie formacje polityczne idą do władzy.
Wyborcy nie uwierzyli w nagrane wypowiedzi posłanki PO. Uwierzyli w wyreżyserowane w Sejmie przedstawienie o zakochanej Beacie.
Jednak dźwięk tamtych taśm przebija się na nowo w życiu publicznym. Jego echo słyszymy w aferze hazardowej, stoczniowej i wielu innych, które dotykają nas za rządów Donalda Tuska. Agent Tomek stał się symbolem bezkompromisowej walki z korupcją. Nagradzamy w ten sposób jego zasługi, ale też wielu bezimiennie ryzykujących życie funkcjonariuszy.
Ujawnienie jego wizerunku miało zastraszyć wszystkich, którzy podejmą nierówną walkę z patologiami życia publicznego. W efekcie stworzono ogromne zagrożenie również dla niego samego, tym bardziej że nagrodzony przez nas funkcjonariusz wcześniej pod przykryciem rozpracowywał najgroźniejsze gangi.
Służba publiczna na ogół jest mało efektowna i raczej kojarzy się z mozolną pracą niż z fajerwerkami. Agent Tomek musiał, nie z własnego wyboru, nagle stać się bardzo znany. Ale hałas wokół jego osoby miał więcej wspólnego z linczem niż popularnością. Niech nasza nagroda choć symbolicznie wyrówna tę dysproporcję.