PolskaCzłowiek do odstrzału

Człowiek do odstrzału

13.06.2003 10:30

Nieprzytomny, po zawale. W takim stanie Kazimierz N., prawnik z Gdańska, został wypisany z Akademii Medycznej w Gdańsku.
Jego córka Aldona P. usłyszała od lekarzy, że jej ojciec nie może już dłużej przebywać w szpitalu, bo nikt nie jest w stanie mu pomóc. - Zaproponowano mi przewiezienie ojca do zakładu opiekuńczego w Tczewie - opowiada.

- Nie mogliśmy się na to zgodzić. Wcześniej neurolog poproszony o prywatną konsultację stwierdził, że można pomóc tacie, podając mu odpowiednie leki i stosując rehabilitację. Pan Kazimierz został wypisany ze szpitala 2 czerwca. W wypisie podano, że na żądanie rodziny. Chory został przewieziony do domu. Także na żądanie rodziny. Już drugi tydzień nieprzytomny człowiek znajduje się pod opieką córki w swoim gdańskim mieszkaniu. Kilka razy odwiedziła go lekarka z przychodni, tylko raz była pielęgniarka medyczna. Córka usłyszała, że ze względu na wysokość renty ojca (1500 zł) nie należy się mu pomoc MOPS. Nie ma też szans na opiekę ze strony hospicjum - NFZ płaci tylko za pacjentów z nowotworem. A pan N. miał zawał. Opłaty za dwugodzinną w ciągu dnia pomoc pielęgnacyjną, leki, rehabilitację i specjalne łóżko "zjadły" już rentę chorego. Lekarze z przychodni twierdzą, że chory powinien przebywać w szpitalu. Lekarze ze szpitala, że w zakładzie opiekuńczym.

- Nie wiem, co będzie dalej - twierdzi córka. - Na razie korzystam ze zwolnienia lekarskiego, potem wezmę urlop. A potem? Nie wiem. Na łóżku leży nieprzytomny mężczyzna. Z gardła wystaje rurka do tracheostomii, z ust - sonda. Na udach rozległe rany. To nie jest obraz ze szpitalnej sali. Emerytowany prawnik leży w swoim pokoju, w mieszkaniu w centrum Gdańska. Chorym opiekuje się córka, z wykształcenia technik budowlany. - Od poniedziałku, 2 czerwca, gdy przywieźli ojca ze szpitala, śpię dwie godziny na dobę - wzdycha Aldona P. - W szpitalu widziałam, jak karmi się tatę przez rurkę, podaję też leki. Czasem jednak nie wiem, co robić.

Pan Kazimierz trafił do AMG tuż przed Wielkanocą. Drugiego dnia pobytu w szpitalu doszło do ciężkiego zawału serca. Od tej pory jest nieprzytomny. Dr Leszek Mierzejewski z I Kliniki Chorób Serca AMG tłumaczy, że u pacjenta doszło do trwałego uszkodzenia centralnego układu nerwowego. Kardiolodzy nie są w stanie nic więcej zrobić. - Szukaliśmy długo miejsca, gdzie mógłby trafić pacjent - mówi lekarz. - Na Pomorzu kolejki do tego typu ośrodków są ogromne. Wreszcie rodzinie zaproponowano zakład opiekuńczo-leczniczy w Tczewie.

- Nie mogłam się na to zgodzić - twierdzi pani Aldona. - Teoretycznie nie ma z ojcem kontaktu, jednak słyszał, jak o tym mówiono podczas obchodu. Wówczas nagle zaczął kręcić głową. Chory trafił do domu. Teoretycznie powinna się nim zająć pielęgniarka środowiskowa. Pielęgniarka z przychodni w ciągu dziesięciu dni była... tylko raz. - Osobom w podobnym stanie z chorobą nowotworową przysługuje bezpłatna pomoc - mówi córka. - Do domów przychodzą pielęgniarki, opiekunki, wolontariusze. W oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia pani Aldona usłyszała, że fundusz podpisał z hospicjami umowę jedynie... na pomoc dla chorych onkologicznie. - To prawda - mówi Aleksandra Trzaska z NFZ. - Tylko na to starczyło pieniędzy. Za to pielęgniarka z przychodni powinna być bardziej dyspozycyjna.

W przychodni Etermed słyszę, że pacjent ponownie został objęty należytą opieką ambulatoryjną. - Pielęgniarka i lekarz będą w dalszym ciągu kontynuować opiekę medyczną - deklaruje dyrektor Andrzej Lato.- Nie jesteśmy jednak w stanie sprostać oczekiwaniom codziennej pomocy pielęgnacyjnej. Pani Aldona szukała więc pomocy w MOPS. Usłyszała, że nie dostanie jej, bo ojciec ma zbyt dużą emeryturę - 1500 złotych. - Zapłaciłam 800 zł kaucji na łóżko, dziennie wydaję na leki, środki opatrunkowe i prywatną pomoc pielęgniarki i rehabilitanta sto złotych - mówi pani Aldona. - Są już efekty. Pobyt w szpitalu lub ośrodku kosztuje państwo kilkadziesiąt razy więcej. Niedługo zabraknie mi pieniędzy, nie mówiąc o siłach, zdrowiu i urlopie z pracy. I co, czy wtedy mój ojciec będzie musiał iść do odstrzału?

Dorota Abramowicz

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także