Czeskie władze gotowe do rozmów z szantażystą
Czeskie władze są gotowe natychmiast podjąć rozmowy z szantażystą, który domaga się 300 mln koron (42 mln złotych) okupu, grożąc zatruciem jedzenia w stołówkach szpitalnych - oświadczył w środę minister spraw wewnętrznych Stanislav Gross.
"Jesteśmy gotowi do uczynienia wszystkiego, aby nie zostały zrealizowane jego groźby. To jest dla nas priorytet numer jeden. Wszystkie inne sprawy mają dalszą kolejność" - powiedział Gross w Czeskim Radiu.
Minister poinformował, że szantażysta dał czas na spełnienie swych warunków do czwartku. Według Grossa, warunki te (minister nie poinformował, jakie) są trudne do spełnienia, ale policja uczyni wszystko, aby nawiązać kontakt z osobą, która grozi zatruciem jedzenia.
Rzeczniczka prasowa policji Blanka Kosinova powiedziała Czeskiemu Radiu, że żądany przez szantażystę sposób przekazania okupu jest bardzo skomplikowany. "Ogromnie trudno będzie dotrzymać wskazany przez niego termin" - oświadczyła.
Rzecznik prasowy Informacyjnej Służby Bezpieczeństwa (BIS) Jan Szubert powiedział, że jak na razie prowadzący śledztwo policjanci nie zwrócili się do kontrwywiadu o pomoc. Szubert zapewnił jednak, że jakakolwiek informacja na temat szantażysty i ewentualnego zagrożenia z jego strony natychmiast zostanie przekazana policji.
W reakcji na możliwe zagrożenie większość czeskich szpitali wprowadziła specjalne środki ostrożności, głównie w przygotowaniu i transporcie posiłków. Na stronach internetowych specjaliści opisali działanie cyjanku potasu, bowiem użyciem takiej właśnie trucizny grozi szantażysta. Jako dowód powagi swoich gróźb wskazał on miejsce ukrycia w Pradze dwóch butelek z roztworem cyjanku. Jedna znajdowała się bezpośrednio w stołówce praskiego szpitala położniczego U Apolinara.
Minister zdrowia Marie Souczkova poinformowała, że w stan pogotowia postawione zostały wszystkie ośrodki toksykologiczne, a specjaliści są gotowi do natychmiastowej pomocy. "Z informacji przekazanych nam przez policję wynika, że groźba zatrucia ogranicza się w chwili obecnej głównie do Pragi" - powiedziała Souczkova w Czeskim Radio.
Już w marcu w kraju (województwie) ołomunieckim na Morawach nieznany szantażysta domagał się 10 milionów koron (1,4 mln złotych) okupu, grożąc serią zamachów bombowych. Także on wskazał policji miejsce ukrycia ładunków wybuchowych na jednym z wiaduktów kolejowych. Szantażysta nie podjął jednak przekazanego mu przez policję okupu.