Czeski premier już nie nazwie polskiej żywności g...em. Jest hak na krnąbrnego sąsiada
Andrzej Babisz, czeski miliarder, którego partia "ANO" niedawno wygrała wybory, jest kandydatem na premiera. W biznesie działa w branży spożywczej, zasłynął z wulgarnego krytykowania polskich produktów. Między innymi nazwał polską kiełbasę „gównem”. Tymczasem jak się okazuje jeden z jego biznesów jest ulokowany w Polsce - to fabryka dietetycznych wafli.
Chodzi o firmę Good Food w Skórzewie pod Poznaniem, największego producenta wafli ryżowych w Polsce. To popularny produkt dietetyczny, produkowany z prażonych ziaren. Zobaczycie go na półkach niemal wszystkich sieci handlowych w Polsce. Babisz jest udziałowcem firmy od 2015 roku, a zainwestował w nią nie mało - około 150 mln złotych. O transakcji donosiła czeska gazeta "Hospodářské noviny".
Po wygranej założonej przez Babisza partii "ANO" w ostatnich wyborach ten polityk a zarazem biznesmen ma stworzyć rząd. Byłby to jedyny znany przypadek, gdy premier jakiegoś kraju będzie miał w Polsce znaczące biznesy. Ponadto jego holding Agrofert ma spółkę córkę Agrofert Polska, która sprzedaje do Czech m.in. polską kukurydzę, fasolę czy nasiona oleiste. Można wyobrazić sobie, jak po spotkaniu z premier Beatą Szydło, prezydentem Andrzejem Dudą wybiera się do Poznania zobaczyć co słychać w jego firmie. - Nie przypominam sobie, aby ostatnio tu był. Raczej zarządza biznesem na pośrednictwem funduszu. Prezesem Good Food jest Polak, Robert Czajkowski - mówi pracownik firmy.
Będzie premierem Czech ma fabrykę w Polsce
To wszystko układa się jak scenariusz jak czeskiej komedii. Ponieważ Andrzej Babisz we własnym kraju słynie z niewybrednej krytyki polskiej żywności. - Takiego gówna nie wezmę do ust - powiedział kilka lat temu, gdy w programie telewizyjnym "Máte slovo" zaproponowano mu spróbowanie polskiej kiełbasy. Było to jeszcze zanim został czynnym politykiem i występował, jako szef koncernu spożywczego, dla którego polscy producenci byli konkurencją. Jego biznes i karierę polityczną opisywał szerzej serwis Money.pl.
W styczniu 2014 roku biznesmen został wicepremierem oraz ministrem finansów w koalicyjnym rządzie Bohuslava Sobotki. Wprawdzie Babisz odpuścił sobie komentarze o polskich produktach za to wojna z polskimi przedsiębiorcami rozkwitła na innym froncie. Naszym eksporterom skoczyli do gardła czescy urzędnicy ze służb sanitarnych. Jesienią 2016 roku nakazali zniszczenie 5 mln jaj z pochodzących z polskiej fermy Woźniak. Wykorzystując informację, że w partii produktów tej firmy sprzedawanych w Belgii wykryto salmonellę.
Czarny PR Czechów
Jajeczną aferę podchwycił czeski minister rolnictwa, Marian Jurecka nawołując do bojkotu polskich produktów i kupowania czeskich jaj. - Dzięki temu każdy będzie wspierać nasze rolnictwo i przemysł spożywczy. Republika Czeska ma potencjał, aby być samowystarczalna w produkcji jaj" - przekonywał. Temat podchwyciła m.in. "Mldada Fronta Dnes" gazeta należąca właśnie do Babisza. Triumfował Karel Hanzelka z firmy Agrofert Holding mówiąc, że czescy konsumenci zaczynają preferować czeskie produkty, odznaczające się wyższą jakością. Częścią holdingu Babisza jest największy producent mięsa kurzego w Czechach "Vodnianska drubeż".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kłopoty nie ominęły również polskiego producenta kawy i herbaty, Mokate. Polaków oskarżano, że w herbacie wykryto skopolaminę i atropinę mogące wywołać wywołać halucynacje. Firma z Ustronia nie miała żadnych problemów z tym produktem na innych rynkach.
Portal Agronews podał, że po tej kampanii wartość eksportu polskiej żywności spadła o 8,5 procent. Teraz okazuje się, że na cały ten czarny PR jest prosty sposób. Kiedy następnym razem wybuchnie polsko-czeska wojna handlowa pod bzdurnymi zarzutami, wystarczy że nasz Sanepid odpłaci tym samym firmie czeskiego premiera.