Czesi zachwyceni Polską. Przestaną wierzyć w Bramborsko?
Chińczycy Europy, mieszkający na kartoflisku otoczonym polami i lasami, produkujący fatalne jedzenie i śpiewający piosenki Maryli Rodowicz - tak właśnie tak niektórzy Czesi myślą o przeciętnym Polaku. Jednak utrwalone od lat stereotypy coraz częściej przegrywają z rzeczywistością. Pomagają nam w tym otwarte granice, rewolucja informacyjna, no i... Euro 2012.
Polska w świadomości wielu Czechów funkcjonowała, jako wielkie pole kartofli, lub ewentualnie pokrytą gęstym lasem "dżunglę" - niczym Białoruś. Oczywiście wielu Polaków oburzy się na takie określenie, ale bądźmy szczerzy - co my sami myślimy, kiedy słyszymy słowo "Białoruś"? Podobne obrazy stawały przed oczyma Czechów na słowo "Polska".
Lasy, ziemniaki i Huta Katowice
Stereotyp ten narodził się jeszcze w poprzedniej epoce, kiedy to Czechosłowacja starała się maksymalnie wykorzystać Wielkiego Brata (ZSRR) i rozbudowywała swoją infrastrukturę. W czasie, gdy na południu powstawały autostrady i koleje, a Praga właśnie uruchamiała metro, w Polsce cały wysiłek skierowano na budowę Huty Katowice i innych przemysłowych molochów. Stereotyp przełamujemy dopiero teraz - dzięki inwestycjom związanym z EURO 2012.
Innym skojarzeniem jest "kartoflisko". W internecie często można spotkać satyryczne obrazki pokazujące jak Amerykanie widzą świat, czy też jak warszawiacy widzą resztę Polski. Podobne rysunki powstają i u Czechów, którzy mając dość wysokie mniemanie o sobie i odnoszą się do swoich sąsiadów może nie z pogardą, ale na pewno z dystansem. I tak, na północ od Czech leży "Bramborsko" - połączenie słów "brambory" - kartofle/ziemniaki oraz "Polsko" - Polska. Czy chodzi o to, że w Polsce uprawia się ziemniaki, czy że się ich dużo je? Wyjaśnienia tej zagadki są rożne.
- Przecież wy nie macie niczego dobrego. Wasza elektronika była zawsze złej jakości, samochody się rozpadały, a jedzenie było niedobre - przekonuje Czech Petr Fisher. Starsi Czesi do tej pory nie mogą nam zapomnieć tego, że to z ich projektów skopiowaliśmy legendarnego "ogórka" (pierwotnie autobus produkcji Skody)
czy jeżdżące do dziś po warszawskich torowiskach tramwaje 13N. Polacy nawet nie kryją się z tym, że Konstal kupił jeden egzemplarz tramwaju Tatra, inżynierowie rozebrali go na części i na ich podstawie opracowali polską wersję. Nic, więc dziwnego, że polskie produkty cieszą się brakiem sympatii.
Polska żywność jest paskudna
Niechęć ta jest szczególnie silna wobec polskiej żywności. Odkąd wiele międzynarodowych koncernów przeniosło produkcję swoich wyrobów do Polski, Czesi przestali je kupować. Dlaczego? Bowiem ich zdaniem są one po prostu fatalnej jakości. Sytuacja stała się na tyle poważna, że dystrybutorzy zaczęli usuwać z rożnych artykułów dumny napis Made in Poland, a na jego miejscu umieszczają Vyrobeno v EU.
Jednak nie wszystko jest złe. Kiedy Polacy mieszkający w Czechach jadą do ojczyzny, ich koledzy proszą o przywiezienie... słodyczy. Krówki, czekoladki, bombonierki, cukierki - to wszystko cieszy się niesłabnącą popularnością wśród Czechów. Czyli jednak mamy coś dobrego.
Polak to pijak i profanuje piwo
Najstarszym i wciąż najpopularniejszym stereotypem dotyczącym Polaków jest ten, który mówi, że nasza nacja spożywa ogromne ilości wódki. I choć z roku na rok rośnie w Polsce spożycie innych alkoholi, to przekonanie o Polaku, jako konsumencie wódki jest wiecznie żywe. I nie pomagają go przezwyciężyć rodacy, którzy w czeskiej gospodzie do kufla z wyśmienitym piwem wrzucają "nurka" albo "ubota", czyli kieliszek z wódką. Takie zachowanie może czeskiego barmana przyprawić o zawał.
Wprawdzie narzekanie i marudzenie sami uznajemy za naszą cechę narodową, jednak Czesi traktują takie zachowanie, jako uskarżanie się. Dlatego bardzo często mówią o Polakach - "płaczki". Naszym południowym sąsiadom trudno jest zrozumieć, że w tym narzekaniu nie chodzi o to, aby dostać pomoc czy jakieś wsparcie. Im wydaje się, że mamy pretensje do całego świata i czujemy się przez cały świat oszukani i wykorzystywani. Tymczasem my po prostu narzekanie mamy we krwi. Płaczliwi, kłótliwi i roszczeniowi
Kłótliwi i roszczeniowi - to kolejne dwie cechy, jakie czeskie stereotypy przypisują Polakom. Powód? Różnica mentalności. Nasza nacja daleka jest od klimatu "gospodowego", gdzie przy kuflu piwa jest czas nas spokojną wymianę poglądów i opinii. I choć sytuacja polityczna w kraju nad Wełtawą wcale nie jest lepsza niż w Polsce - rząd mniejszościowy, coraz silniejsi nacjonaliści i neonaziści, to jednak Czesi nie przejmują się tym tak bardzo jak Polacy. Jako że sami kłócą się niechętnie, nasze dyskusje sprawiają na nich wrażenie pojedynków o honor.
Wiele jest też niepochlebnych opinii na temat Polaków w biznesie i turystyce. Wprawdzie interesy z Polską są częste i zazwyczaj owocne, jednak Czesi skarżą się, że statystyczny Polak jest przede wszystkim roszczeniowy. Turyści chcieliby w ciągu jednego dnia zobaczyć wszystkie zabytki, zrobić tanie zakupy, wypić niedrogie piwo, zjeść obfity obiad, a na cały wyjazd z podróżą i noclegiem wydać nie więcej niż 200 zł. - Tak się po prostu nie da. Albo jest tanio, albo jest fajnie. Wy nie umiecie tego zrozumieć, że za fajne rzeczy trzeba zapłacić więcej - mówi Zdenka Klimesova - czeska przewodniczka.
Chińczycy Europy
Jednak najbardziej boli inny stereotyp. Wielu z naszych południowych sąsiadów mówi o nas i traktuje nas jak Chińczyków Europy. - Nie dość, że zrobicie wszystko, to jeszcze za byle, jakie pieniądze - oburza się Tomas Maly, pracownik agencji HR. Pracowitość i sumienność, za które cenią nas inne narody, dla Czechów jest po prostu naiwnością i łatwowiernością oraz przyzwoleniem na wykorzystywanie. Nie możemy jednak zapominać, że mówią to obywatele kraju, gdzie w wielu rejonach bezrobocie jest bliskie zeru, a pracę zmienia się raczej z własnej woli niż z konieczności.
Takie negatywne postrzeganie Polski i Polaków było powszechne w Czechach przez wiele dziesięcioleci. Jednak pierwsze pozytywne zmiany zaczęły pojawiać się po 1989 roku. Mimo iż nadal obowiązywały granice, a do podróży potrzebny był paszport, to coraz więcej Czechów zaczęło odwiedzać nasz kraj. Jednocześnie przestały to być wyjazdy handlowe, lecz turystyczne i kulturalne. Dopiero obserwacja Polaka w jego środowisku naturalnym sprawiła, że Czesi stopniowo poznawali nasze lepsze strony. Dużo dobrej pracy wykonali też polscy czechofile, którzy powodowani wyjątkowo pozytywnym nastawieniem do naszych południowych sąsiadów, starali się ich zarazić wzajemną sympatią.
Jednak chyba najwięcej dobrego przyniosły Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Jako że czeska reprezentacja rozgrywała wszystkie grupowe mecze we Wrocławiu, kibice nie mieli daleko. 170 km, to odcinek, który pokonało kilkadziesiąt tysięcy Czechów. Okazało się, że było warto. I to nie tylko ze względu na wyśmienitą grę czeskich piłkarzy.
Euro poprawia wizerunek Polski
Po tym, jak czeska reprezentacja odpadła z turnieju a kibice wrócili do domów, w czeskich mediach zaczęły pojawiać się kolejne - coraz odważniejsze artykuły - otwarcie sprzeciwiające się pokutującym na południu stereotypom. I tak Ondrej Koutník pisze na portalu informacyjnym Ceska Pozice o tym, że po przyjeździe do Polski doznał swoistego szoku kulturowego. - Mieszkańcy Wrocławia przyjęli czeskich gości z otwartymi ramionami. Na rozgrzanym słońcem rynku witali się z Czechami, obejmowali, pozdrawiali, podawali sobie ręce - pisze Koutník. Nagle okazało się, że Polacy potrafią być gościnni i otwarci. Mało tego - po przegranym meczu wielu Czechów odbierało gratulacje od polskich kibiców.
To nie jedyny przykład pozytywnej opinii o Polsce, jaka pojawiła się po mistrzostwach. Teksty, artykuły i komentarze można mnożyć. To, co zaskoczyło Czechów, to fakt, że jednak nie jesteśmy kartofliskiem, Polska to nie tylko lasy, a drogi są lepsze niż się o nich zwykło mówić. No i polska gościnność i serdeczność zdaje się być prawdą, a nie tylko mitem rozpowszechnianym przez samych Polaków.
Polacy bardziej lubią Czechów
Oczywiście stereotypy na temat Polaków były i pewnie zawsze będą obecne w czeskim społeczeństwie. Jednak cieszy fakt, że stopniowo ustępują one miejsca spojrzeniu bardziej racjonalnemu i zgodnemu z rzeczywistością. Mimo to należy pamiętać o jednym - to Polacy bardziej lubią Czechów - a nie odwrotnie. Dlatego może się okazać, że stereotypy zwyciężą. Jednak ostatnie tygodnie pokazały, że choć na boisku nam się nie udało, to jednak jesteśmy zdolni pokonać uprzedzenia i pokazać się z jak najlepszej strony. Oby tak dalej.
Z Pragi dla polonia.wp.pl
Tomasz Dawid Jędruchów