Czesi walczą ze skutkami powodzi

Brakuje także szczepionek przeciwko żółtaczce. Zapasy wynoszą zaledwie 90 tys. sztuk, a potrzeba będzie co najmniej 135 tys.

Przeciwko żółtaczce muszą być szczepieni przede wszystkim ci uczestnicy akcji ratowniczej i usuwania skutków powodzi, którzy pracują m.in. w zalanych tunelach metra, przy wypompowywaniu wody z piwnic oraz usuwaniu ze sklepów i mieszkań zniszczonej żywności.

W poniedziałek w Pradze, gdzie otwarte są jedynie trzy z 11 mostów na Wełtawie i gdzie metro funkcjonuje w ograniczonym zakresie, doszło w centrum do totalnego paraliżu komunikacyjnego. Autobusy stoją godzinami w niekończących się korkach. Ulice są kompletnie zablokowane.

Władze miasta i policja ponawiają apele do kierowców, aby jadąc do centrum korzystali jedynie ze środków komunikacji publicznej. Apele te rozsyłane są także za pośrednictwem telefonów komórkowych. Rozważa się zamknięcie centrum Pragi dla ruchu kołowego.

W dzielnicy Karlin, którą w niedzielę ewakuowano ponownie z powodu zagrożenia katastrofą budowlaną, skontrolowano wytrzymałość jednej trzeciej budynków. Według wstępnych ocen, co dziesiąta kamienica kwalifikuje się do wyburzenia. Większość jest poważnie uszkodzona. Woda w Karlinie sięgała nawet drugiego piętra. Domy stoją na dawnych terenach zalewowych Wełtawy i bardzo często mają płytkie fundamenty.

Według ocen specjalistów pracujących przy wypompowywaniu milionów metrów sześciennych wody z zatopionych korytarzy i stacji metra, wznowienie pełnego ruchu w kolei podziemnej nastąpi dopiero za kilka tygodni. Pojawiły się opinie, że metro, które niemal w całości wybudowano jako schron przeciwatomowy, nie musiało zostać zalane, ponieważ istnieją w nim specjalne szczelne ściany i przegrody bardzo odporne na ciśnienie wody.

Dziennik "Pravo" cytuje jednego z konstruktorów, który twierdzi, że metro zostało zalana dlatego, że zbyt późno wydano polecenie ewakuacji i w niedostatecznym stopniu prowadzono wcześniej konserwację urządzeń zabezpieczających.