Czekali na lot do Polski bez żadnych informacji? Mamy odpowiedź linii lotniczych Small Planet
Z powodu awarii samolotu pasażerowie, którzy mieli lecieć w nocy z Heraklionu do Katowic, zmuszeni byli czekać kilka godzin na kolejny lot. Jedna z nich powiedziała, że odmawiano im jakichkolwiek informacji. Poprosiliśmy linie lotnicze Small Planet, organizujące lot, o zabranie stanowiska w tej sprawie.
08.05.2017 | aktual.: 09.05.2017 16:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O sprawie dowiedzieliśmy się od jednej z naszych czytelniczek. Samolot linii Small Planet musiał zawrócić do Heraklionu z powodu awarii.
Jedna z pasażerek czekająca na powrót do Polski, na swoim facebookowym profilu napisała: - Od czterech godzin trzymają nas, około 120 pasażerów, na lotnisku bez żadnej informacji. Nie wiadomo, czy jutro czy może za tydzień mamy dostać lot powrotny. Obsługa lotniska uniemożliwia kontakt z punktem informacji. Przez wifi nie można połączyć się z żadną stroną www.
Na stronie linii była jednak informacja o opóźnionym locie. - Drodzy pasażerowie, lot P7 8310 jest opóźniony. Przepraszamy za wszelkie niedogodności - czytamy. Jak wynika z opublikowanego komunikatu, wylot został zaplanowany na godzinę 12:30. Pasażerowie mają wylądować w Polsce o 14:15.
Zapytaliśmy przedstawiciela Small Planet, jak wygląda sytuacja. - Były dwa opóźnione loty. Jeden samolot wyleciał dzisiaj rano o godz. 6:15 czasu lokalnego z Heraklionu do Katowic, drugi przyleciał już po pasażerów, jest w Heraklionie. Myślę że w ciągu kilku minut rozpoczniemy boarding. Mamy jeszcze grupę pasażerów, którzy są przebukowani na kolejny lot ze względu na to, że samolot, który uległ krótkiej awarii, był większej pojemności - na 220 pasażerów, a ten który przeleciał na 180. Tych pasażerów będziemy zabierać dzisiaj o godz. 13 czasu polskiego - powiedział nam ok. godz. 12:00 Tomasz Ostojski ze Small Planet.
Dodał, że opóźnienie lotów, które miały być wykonane w nocy, dotyczyło dwóch rejsów po 220 osób. Zadeklarował jednak, że "nikt nie siedział na lotnisku". - Pasażerowie, którzy wylatywali dzisiaj nad ranem i później zostali przetransportowani do hoteli, otrzymali posiłki - mówił.
Niekończące się czekanie?
Zapytany o to, czy pasażerom rzeczywiście odmawiano informacji na temat powrotu, odpowiedział, że nic nie wie na ten temat. - Skoro mamy takie informacje od państwa, na pewno będziemy się tym zajmować. (...) Musimy to sprawdzić - zapewnił. - Poza terenem Polski nie ma pracowników bezpośrednio zatrudnionych przez Small Planet - tłumaczył.
Źródło: WP