Czekają w kolejce nawet rok
- Tak źle jeszcze nie było - denerwują się pacjenci. W Łodzi na wizytę u specjalisty trzeba czekać nawet ponad pół roku. Najgorzej jest w przypadku kardiologii, neurologii czy rehabilitacji. Ale ogromne problemy są też ze specjalistą dziecięcą. Dzieci z chorobami serca przyjmują zaledwie dwie poradnie przyszpitalne - czytamy w "Dzienniku Łódzkim". Na wizytę u kardiologa dziecięcego trzeba czekać do czerwca. Okazuje się, że pół roku w kolejce to jeszcze nic. Niektórzy pacjenci wizytę będą mieli dopiero w grudniu 2009.
19.01.2009 07:35
- To nie do pomyślenia, żeby rodzice dziecka z chorym sercem musieli czekać pół roku, zanim ich pociecha zostanie zbadana przez specjalistę - uważa Barbara Natorska, przewodnicząca Stowarzyszenia Obrony Praw Ubezpieczonych. - Tak źle jest chyba tylko w krajach Trzeciego Świata.
Skąd się biorą kilkumiesięczne kolejki do specjalistów i to w styczniu, czyli wtedy, kiedy dopiero rozpoczęto zapisy na ten rok?
- To, ile dzieci przyjmiemy, zależy od limitów, jakie przyznał nam Narodowy Fundusz Zdrowia - mówi Zbigniew Jankowski, dyrektor ds. medycznych szpitala im. Konopnickiej. - Kontrakty na ten rok nie zapowiadają się zbyt kolorowo. Umowę na specjalistykę mamy podpisaną jedynie do końca lutego. Co będzie od marca, trudno przewidzieć. Na razie przyjmujemy pacjentów, ale cały czas liczymy na to, że NFZ przeszacuje procedury pediatryczne i przyzna nam więcej pieniędzy na leczenie dzieci, bo za te proponowane stawki nie da się tego robić.
Okazuje się, że pół roku w kolejce to jeszcze nic. W Poradni Kardiologicznej szpitala im. Sterlinga pacjenci słyszą, że do lekarza mogą się dostać w... grudniu 2009. - Takie niestety mamy terminy. Ale proszę dowiadywać się jeszcze za jakiś czas, może będzie jeszcze coś wcześniej - mówi uprzejmym głosem rejestratorka w poradni. Na podobne problemy napotkała również nasza Czytelniczka, która dostała od swojego lekarza skierowanie na usg. tarczycy.