Czas nagli
Dziś radni lubelskiego sejmiku wojewódzkiego
zdecydują o ewentualnym powołaniu komisji do spraw oszacowania
szkód wojennych Lubelszczyzny. W wyniku działań niemieckiej armii
region doznał ogromnych strat zarówno w ludziach, jak i w
potencjale gospodarczym - pisze "Nasz Dziennik".
14.01.2017 13:57
Według gazety, choć oszacowanie strat mogłoby stanowić jeden z koronnych argumentów przeciwko niemieckim roszczeniom wobec Polski, wszystko wskazuje na to, że nieprędko doczekamy się takiego bilansu. Monity w tej sprawie nie spotkały się ze zrozumieniem ze strony marszałka Henryka Makarewicza, członka PSL, skonfliktowanego ze swoją wojewódzką organizacją partyjną, sprawującego funkcję jedynie dzięki poparcie postkomunistów.
"ND" podkreśla, że doświadczenia wojenne województwa lubelskiego sytuują ten region wśród najbardziej pokrzywdzonych przez Niemców w okresie II wojny światowej. Tu, na Majdanku, okupant zlokalizował drugi po Oświęcimiu pod względem wielkości obóz koncentracyjny, tu działały obozy zagłady w Bełżcu o Sobiborze.
Szczególnie duże straty materialne wiążą się z pacyfikacją Zamojszczyzny: wypędzenie 110 tys. osób z ponad 300 wsi, odebranie rodzicom ponad 30 tys. dzieci, z których zamordowano 10 tys., zasiedlenie polskich wsi ludnością niemiecką, a następnie zniszczenie ogromnych połaci województwa w wyniku operacji przeciwko powstaniu na Zamojszczyźnie. Tego ogromu strat strona niemiecka nigdy nie zrekompensowała - podkreśla dziennik. (PAP)