Czarzasty się nie hamował. "To nie przekleństwo"
Politycy Nowej Lewicy zaapelowali w piątek do wszystkich partii opozycyjnych w sprawie porozumienia przed wyborami. Włodzimierz Czarzasty, barwnie opowiadając o politykach PiS, użył słowa, z którego za chwilę się tłumaczył. Twierdził, że to wcale nie przekleństwo.
Politycy Nowej Lewicy zaproponowali dziś w Łodzi porozumienie czterech ugrupowań opozycyjnych w sprawie stworzenia nowego rządu po wyborach. - Usiądźmy, niech to będzie nowe rozdanie na opozycji i zacznijmy rozmawiać o tym wszystkim - powiedział europoseł Robert Biedroń. - Bo do tanga trzeba czworga - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie gryzł się w język. "Chłam, który zgromadził Bielan"
Współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty mówił zaś o drożyźnie i pieniądzach unijnych, które mogłyby pomóc Polsce, ale z powodu braku porozumienia w Zjednoczonej Prawicy nie trafiają do naszego kraju.
- Ile razy można temu rządowi mówić: przestańcie się kłócić ze sobą i znajdźcie konsensus w tej sprawie. Rozmawiamy w tej chwili o prawie 300 miliardach złotych, a za chwilę, jeśli nadal będzie się kłócił pan Morawiecki z panem Dudą, Kaczyńskim i Ziobrą, będziemy rozmawiali o 770 miliardach złotych. Czy oni tego nie widzą? - pytał Czarzasty.
- Wydaje mi się, że wszyscy tu obecni to rozumiemy. Dziennikarze to rozumieją, politycy, którzy stoją z tej strony, to rozumieją. Tylko, kurna, jeden z drugim, trzecim i z czwartym z PiS-u tego nie rozumieją. To jest przerażające - grzmiał Czarzasty.
- Nie przekląłem, żeby była jasność - tłumaczył się po chwili. - Powiedziałem: "kurna". "Kurna" na Grochowie to nie jest przekleństwo - dodał Czarzasty.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ