Czarzasty: prezydent może mieć swoje opinie, a ja swoje
Prezydent może mieć swoje opinie, a członkowie KRRiT swoje - tak Włodzimierz Czarzasty uzasadnił to, że choć do Krajowej Rady został powołany przez prezydenta, to nie podał się do dymisji, gdy prezydent tego zażądał.
Rokita przytoczył Czarzastemu słowa ministra Dariusza Szymczychy, iż na apel prezydenta do dymisji podali się "jego najlepsi przedstawiciele, a nie ci, którzy powinni". Czarzasty odparł, że jest bardzo zadowolony, że prezydent ocenił tak wysoko kompetencje Danuty Waniek i Waldemara Dubaniowskiego (ci "prezydenccy" członkowie KRRiT, w odróżnieniu od Czarzastego złożyli rezygnacje). "Natomiast, jeśli chodzi o opinie o mnie, pan prezydent ma prawo mieć opinie na temat mojej osoby" - stwierdził.
Fakt niepodania się do dymisji sekretarz tłumaczył tym, że - jak powiedział - nie toleruje "tez stawianych w oparciu o hipotezy, nie toleruje wypowiedzi, które bez żadnych faktów obciążają ludzi". "I jeżeli pan Braun (...) mówi, że jest matactwo w KRRiT i pan prezydent w oparciu o to stwierdza, jeżeli ja wiem, że takiego matactwa nie ma, to ja po prostu uważam, że nie powinienem podawać się do dymisji" - tłumaczył Czarzasty.
Rokita dopytywał, czy oznacza to, że sekretarz uważa, że prezydent i Szymczycha należą do tej kategorii ludzi, którzy bezpodstawnie budują skierowane przeciwko niemu hipotezy.
Czarzasty odpowiadał, że prezydent ma prawo wysnuwać wnioski i ma prawo zwracać się do wszystkich członków KRRiT, w domyśle szczególnie do swoich przedstawicieli, ci z kolei mają prawo "w określony sposób, według własnej wiedzy zachowywać się w tej sprawie".
"Jeżeli podstawową przesłanką, a nie wiem tego, była kwestia matactwa przy ustawie w KRRiT, to ja nie uznaję przynajmniej żadnego stwierdzenia, które w tej sprawie padło za dowód. Jeżeli nie uznaję, to nie mam podstaw do tego, żeby na ten apel zareagować, chyba że pan prezydent miał coś innego na myśli, a ja nie znam tego, co miał na myśli" - dowodził sekretarz.
Indagowany dalej przez posła stwierdził, że wie, co prezydent miał na myśli, mówiąc, że do dymisji podali się nie ci, którzy powinni. "To każdy może interpretować. Rozumiem, że pan Szymczycha w imieniu pana prezydenta, albo w imieniu swoim tak ocenił członków KRRiT, a szczególnie przedstawicieli prezydenta" - powiedział Czarzasty.
Na pytanie, czy jest jeszcze ktoś, z kogo zdaniem na temat swojej działalności się liczy, odpowiedział, że liczy się również ze zdaniem posła Rokity, "tylko że problem polega na tym, że każdy powinien wysuwać z tego określone wnioski". (aka)