"Czarnecki poległ". Pierwsza taka decyzja w historii
Ryszard Czarnecki w końcu doigrał się za swoje słowa na temat europosłanki PO Róży Thun. Decyzją Parlamentu Europejskiego, straci on stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Internet od razu zalała fala komentarzy.
Za odwołaniem Czarneckiego głosowało 447 europosłów, przeciw - 196.
Odwołanie wiceprzewodniczącego PE to sytaucja bez precedensu, o czym przypominają zarówno politycy, jak i dziennikarze.
Nie brakuje gorzkich komentarzy. "Znów zapisaliśmy się w historii. Znów źle..." - pisze posłanka PO Marta Golbik. "Nasz rząd w wielu dziedzinach wytycza prekursorskie ścieżki" - ironizuje dziennikarz Roman Imielski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Maile i ulotki nie pomogły", "Chamstwu przeciwstawiamy się" - komentują Agnieszka Gozdyra i Paweł Wroński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wisienkę na torcie dodaje Tomasz Lis:
Trwa ładowanie wpisu: twitter
O co chodzi?
Odwołanie Czarneckiego ma związek z jego słowami o Róży Thun. Europosłanka wystąpiła w materiale niemiecko-francuskiej telewizji Arte na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. Zasugerowała w nim, że Polska zmierza w kierunku dyktatury, a PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej.
Od tego zaczęła się wymiana zdań. Czarnecki skomentował jej wypowiedź w rozmowie z portalem niezalezna.pl. "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek" - stwierdził.
Słowa odbiły się szerokim echem, nie tylko w Polsce. Wypowiedzią europosła PiS zajął się Parlament Europejski.
Ostatecznie Róża Thun kilka dni temu poinformowała, że wytacza Czarneckiemu proces. W rozmowie z Wirtualną Polską wiceprzewodniczący PE odpierał zarzuty i oskarżał: "to działanie przeciwko polskiej racji stanu".