Czarnecki i Gawkowski o rozmowach PiS‑SLD: nie ma szans na koalicję
Choć SLD i PiS mówią jednym głosem w sprawie skrócenia kadencji samorządów i domagają się rozpisania nowych wyborów, na szerszą współpracę międzypartyjną - jak deklarują politycy obu formacji - nie ma szans. Nie ma mowy o żadnych koalicjach z SLD ani na poziomie samorządowym ani parlamentarnym - mówią zgodnie WP.PL Ryszard Czarnecki z PiS i Krzysztof Gawkowski z SLD.
Gdy w środę Jarosław Kaczyński i Leszek Miller uścisnęli sobie dłonie w sejmie, od razu pojawiły się spekulacje, że jest to zwiastun ewentualnej przyszłej współpracy, a być może szerszego porozumienia między liderami. Jak mówił prezes PiS, uczestnicy spotkania doszli do wielu wspólnych wniosków.
- Po pierwsze to, co się dzisiaj dzieje, jest zagrożeniem dla systemu demokratycznego, bo wszystko zapowiada, że będziemy mieli do czynienia z takim wynikiem wyborów, w który naprawdę trudno uwierzyć i nie może być przyjęty jako prawdziwy - podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Leszek Miller dodał, że "są sytuacje, gdy lewica spotyka się z prawicą w dziele kooperacji, przeciwstawiając się istotnym zagrożeniom w państwie". - Mamy do czynienia z cząstkowymi wynikami wyborów, które wskazują na możliwość głębokiej manipulacji i nieuczciwości - mówił po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim.
Czy ta zaskakująca jednomyślność przewodniczących jest chwilowa i obliczona jedynie na rozpisanie nowych wyborów? Ryszard Czarnecki z PiS rozwiewa wszelkie wątpliwości. - Cieszymy się, że SLD, podobnie jak my, sprzeciwia się farsie wyborczej, jaką zafundowała nam PKW, ale nie ma mowy o żadnych koalicjach - ani na poziomie samorządowym ani parlamentarnym - podkreśla.
W tym samym tonie wypowiada się sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski: - Nie ma mowy o żadnych koalicjach i innych wspólnych projektach, poza doprowadzeniem do powtórzenia wyborów.
"Niekompetencja PKW poraża"
- Są takie sytuacje w demokratycznym państwie, że różni partnerzy, nawet tacy, których dzieli ideologia, rozmawiają i ta sprawa właśnie do nich należy - tłumaczy specjalnie dla WP.PL polityk SLD. - Chodzi o ratowanie demokracji. My nie krzyczymy, że wybory sfałszowano, ale przeprowadzono je w sposób nierzetelny. Ich wynik można poddawać w wątpliwość, jako niemający pokrycia w rzeczywistości - tłumaczy. Zdaniem rozmówcy WP.PL skala niekompetencji PKW poraża. - Zostały naruszone przepisy dotyczące przygotowania kart wyborczych, do tego dochodzą wady systemu komputerowego, a ilość głosów nieważnych sięgnęła kilku milionów, co świadczy o tym, że Polacy nie zostali dobrze poinformowani, o tym jak głosować. Było wręcz odwrotnie: PKW wprowadziła wyborców w błąd filmem instruktażowym - wymienia.
- Razem chcemy doprowadzić do powtórzenia wyborów, ale nie ma mowy o żadnych koalicjach i innych wspólnych projektach - zastrzega. - Albo koalicjanci PO i PSL dopiszą się do drużyny, która uważa, że wybory powinny być w Polsce przejrzyste i czyste, albo będą suflowali i kryli krętactwa w komisjach wyborczych i przy urnach. Podział jest jasny: na tych, którzy stoją po stronie prawdy i normalności wyborów i na tych, którzy zakrywają oczy i mówią, że nic się nie stało, a przekrętów nie było - podkreśla Gawkowski.
Czarnecki nie zostawia suchej nitki na liderze SLD. - Przez ostatnie dwa lata mizdrzył się do PO, nie oszczędzał PiS. Jak widać po wstępnych wynikach wyborów samorządowych (SLD dostało 8,8 proc. głosów - przyp. red.), wszystko, co robił dotąd Leszek Miller, było dla jego partii opłakane w skutkach. Wyborcy nie połapali się w tych kombinacjach, nie zrozumieli dlaczego szef opozycyjnej partii wspiera rządzącą partię liberalną i wystawili mu odpowiednie noty - ocenia Czarnecki.
Zdaniem polityka PiS wynik wyborów samorządowych wskazuje, że w po wyborach parlamentarnych PiS będzie miał możliwość samodzielnego rządzenia.
Agnieszka Niesłuchowska, Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska