"Czarne skrzynki" nieprzydatne po katastrofach rosyjskich samolotów?
Ekipy śledcze analizowały zapisy "czarnych skrzynek" dwóch rosyjskich samolotów pasażerskich, które rozbiły się niemal równocześnie we wtorek wieczorem, ale wyraża się wątpliwości, czy nagrania te będą
użyteczne.
26.08.2004 | aktual.: 28.08.2004 15:43
Taśmy niczego nie ujawniają. Mówiąc praktycznie, wyłączyły się natychmiast. I w ten sposób nie dysponujemy żadnymi informacjami - powiedział telewizji ORT wysłannik prezydenta Putina do południowej Rosji Władimir Jakowlew.
Rosyjskie media skupiają się na przypuszczeniach, że w odstępie minut dokonano zamachów na samoloty - wbrew oficjalnym oświadczeniom, wskazującym na usterki techniczne lub ludzkie błędy.
Rosja ma teraz swój 11 września - obwieszcza nagłówek na pierwszej stronie "Niezawisimej Gaziety".
We wtorek wieczorem lecący do Wołgogradu Tu-134 rozbił się niedaleko Tuły na południe od Moskwy. W chwilę potem zmierzający do Soczi Tu-154 runął na ziemię w okolicach Rostowa nad Donem. Obie maszyny wystartowały z moskiewskiego portu lotniczego Domodiedowo. W rozbitych samolotach było łącznie 89 osób, żadna z nich nie przeżyła.
Według Jakowlewa, dotychczasowe rezultaty odczytywania zapisów "czarnych skrzynek" wskazują, że nie ma w nich nic użytecznego. Współpracownik Putina dał do zrozumienia, iż przychyla się ku hipotezie zamachu terrorystycznego na oba samoloty.
Nie jest jasne, na jakich źródłach oparł się Jakowlew. Natomiast kierujący oficjalną komisją śledczą minister transportu Igor Lewitin oświadczył, że jest jeszcze zbyt wcześnie na wskazanie przyczyn.
Nie mamy dziś jasnej wizji tego, co się stało. Nie wszystkie zapisy rejestratorów parametrów lotu nadają się do natychmiastowego odczytania. Eksperci będą nad nimi pracowali dziś i jutro, by umożliwić odczytanie taśm - powiedział minister telewizji NTV.
Proszony o skomentowanie uwag Jakowlewa Lewitin odpowiedział: Jakowlew nie ma jakichkolwiek związków z komisją.
Oddzielne oświadczenie komisji głosi, że "czarna skrzynka" Tu-134 została lekko uszkodzona; obecnie naprawiają ją specjaliści, by umożliwić odczytanie zapisów.
Jak poinformował Lewitin, załoga Tu-154 nacisnęła przed upadkiem maszyny guzik alarmu SOS, "ale nie ma głosowego potwierdzenia tego". Właściciel Tu-154, linie Sibir Airlines, informowały wcześniej, że tuż przed katastrofą piloci uruchomili alarm przeciwporwaniowy. Sibir Airlines twierdzą ponadto, że rozrzucenie szczątków samolotu na znacznym obszarze wskazuje na jego wybuch.
Prokurator generalny Władimir Ustinow powiedział, iż nie można wykluczyć ani zamachu terrorystycznego, ani błedu ludzkiego bądź technicznego. Natomiast rzecznik służby bezpieczeństwa FSB oświadczył, iż wstępne śledztwo nie dostarczyło dowodów ataku terrorystycznego, i skupił się bardziej na ewentualnych usterkach technicznych lub błędach ludzkich.