PolskaCzad mógł zabić 7 osób

Czad mógł zabić 7 osób


W jednym z mieszkań na pierwszym piętrze w spółdzielczym bloku przy ul. Sienkiewicza w Nowym Sączu w sobotnią noc 17-latek nagle zaczął tracić przytomność w łazience. Rodzina zaalarmowała pogotowie ratunkowe. Lekarz z karetki nie miał wątpliwości, że to zaczadzenie. Młody człowiek trafił natychmiast do szpitala. Wezwano też straż pożarną, w celu wykrycia źródła zagrożenia.

Czad mógł zabić 7 osób
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

14.03.2005 | aktual.: 14.03.2005 09:06

Wysokie stężenie - Jednostka ratownictwa technicznego JRG nr 1 Państwowej Straży Pożarnej właśnie wróciła z akcji w mieszkaniu na ósmym piętrze wieżowca w osiedlu Gołąbkowice, kiedy otrzymaliśmy sygnał o zaczadzeniu w bloku przy ul. Sienkiewicza - mówi starszy kapitan Paweł Motyka z Miejskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.

- Już na klatce schodowej nasze czujniki wykazały dwukrotnie wyższe stężenie tlenku węgla niż dopuszczają normy ? dodaje Motyka. ? W mieszkaniu, gdzie zaczadził się chłopak, stężenie tego bezwonnego gazu było aż dziesięciokrotnie wyższe. Oprócz niego w pokojach przebywały dwie osoby - 44-letnia kobieta i 16-letnia dziewczyna. Pogotowie Ratunkowe przewiozło je na obserwację do szpitala. Strażacy weszli także do sąsiedniego mieszkania na tym samym piętrze. Czujniki wskazywały bardzo duże przekroczenie stężenie tlenku węgla. Były w nim nieświadome zagrożenia, trzy kobiety i 4-dniowy noworodek. Także i oni zostali przewiezieni do szpitala na obserwację. Uratowali ich.

Działania strażaków zabezpieczające przed zagrożeniem życia mieszkańców całego bloku przy ul. Sienkiewicza trwały wczoraj do godz. 2.30. Na miejscu byli obecni także przedstawiciele z administrującej budynkiem spółdzielni mieszkaniowej Siła. Odcięto dopływ gazu, przewietrzono mieszkania. Zagrożenie zniknęło. Przyczyny gromadzenia się tlenku węgla są dopiero ustalane. Według wstępnej oceny, przyczyna wydobywania się groźnego dla życia gazu może tkwić w urządzeniach grzewczych, lub przewodach kominowych.

W niedzielę w południe rozmawialiśmy z krewnymi 17-letniego Łukasza. Powrócili oni z obserwacji szpitalnych do domu. Poinformowali nas, że chłopak jest przytomny i powoli odzyskuje siły.

Stanisław Śmierciak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)