Świat"Cud gospodarczy" pośrodku nędzy

"Cud gospodarczy" pośrodku nędzy

Afryka umiera. Afryka płonie i błaga o pomoc. O nieszczęściach Czarnego Lądu słyszymy często. Można pomyśleć, że to kontynent tylko i wyłącznie głodu, wojen i biedy. Warto jednak poznać te afrykańskie kraje, które nie pasują do stereotypowego obrazu.

"Cud gospodarczy" pośrodku nędzy
Źródło zdjęć: © AFP | Kambou Sia

Medialne przekazy o afrykańskich konfliktach są jak najbardziej prawdziwe. Jednak Afryka to aż 54 bardzo różne państwa. Nie wszystkie wyciągają ręce do świata z prośbami o ratunek. Wiele z nich radzi sobie coraz lepiej dzięki własnej pracy.

I może być ich tylko więcej.

Fart i diamenty

Gdy w 1966 roku Botswana uzyskiwała niepodległość od Wielkiej Brytanii, nie wróżono jej szczęśliwej przyszłości. Odcięte od morza, w blisko 70% pokryte przez pustynię Kalahari państwo było jednym z najbiedniejszych krajów świata. Dodatkowo, „czarna” Botswana sąsiadowała z nieprzychylnymi jej państwami rządzonymi przez białych - w tym potężną militarnie RPA. Los jednak okazał się dla Botswańczyków łaskawy.

Pierwszym prezentem dla młodego państwa byli jego… politycy. W przeciwieństwie do swoich odpowiedników w wielu innych afrykańskich krajach, Seretse Khama wypełnił rolę prezydenta doskonale. Sprzeciwiał się korupcji, partyjniactwu i nepotyzmowi. Był także świetnym dyplomatą. Skutecznie manewrował między USA i ZSRR, zyskując pomoc finansową od obu gigantów. Nawiązał ważne dziś stosunki ekonomiczne z Chinami. Popularny polityk zmarł w trakcie pełnienia trzeciej kadencji w 1980 roku, lecz jego następcy nie obniżyli standardów, szanując demokratyczne zasady i prawa człowieka.

Drugim darem losu były odkryte niedługo po 1966 roku ogromne złoża diamentów, miedzi i niklu, których eksport napędził rozwój gospodarki. Botswańskie kamienie szlachetne leżą głęboko pod powierzchnią ziemi i do ich wydobycia potrzeba specjalistycznych maszyn. Zapobiega to wykradaniu „wiecznych kamieni” przez nielegalnych kopaczy - co jest zmorą krajów takich jak Sierra Leone czy Demokratyczna Republika Konga, gdzie do diamentów można dokopać się przy pomocy łopat. W 2007 roku zlokalizowano znaczne złoża uranu. Wkrótce fundusze z jego sprzedaży zasilą państwową gospodarkę.

Czytaj więcej o krwawych diamentach.

Połączenie mądrych rządów i bogactwa naturalnego sprawiło, że dawna Beczuana stała się jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata. Chociaż w 1966 roku jej PKB (według parytetu siły nabywczej) wynosił jedynie 260 dolarów na mieszkańca, w 2009 roku osiągnął poziom około 13 tysięcy dolarów – o 30% powyżej średniej światowej.

Kraj ten to także afrykański lider pod względem zwalczania korupcji. Organizacja Transparency International w swoim corocznym raporcie umieściła Botswanę na 37. miejscu rankingu najmniej skorumpowanych państw świata. Dla porównania – Polska zajęła 49. lokatę.

Rosnąca gospodarka przyciąga zagranicznych - zwłaszcza chińskich - inwestorów, którzy korzystają z dobrodziejstw otwartego rynku. Jednocześnie władze starają się uniknąć uzależnienia od obcego kapitału i zachęcają obywateli do otwierania własnych biznesów.

Botswana stała się także magnesem na turystów, dla których wielką atrakcją są liczne parki narodowe i żyjące tam zwierzęta sawanny.

Mimo nieżyznych gleb i okazjonalnych susz, kraj dobrze radzi sobie z wyżywieniem niewielkiej (niecałe 2 mln) populacji. Edukacja i służba zdrowia są darmowe. Szczególnie to drugie ma wielkie znaczenie, gdyż około jednej trzeciej Botswańczyków cierpi z powodu wirusa HIV. Sytuacja stopniowo polepsza się dzięki rządowemu programowi refundacji szczepionek antyretrowirusowych.

Botswana nieprzerwanie od 44 lat – najdłużej w Afryce – jest państwem prawdziwie demokratycznym. Nigdy nie doświadczyła zamachów stanu, wewnętrznych rozruchów czy dyktatury. Jej mieszkańcom żyje się coraz lepiej i nie chcą zmieniać tego kursu.

Piękna wyspa

Niezamieszkały początkowo Mauritius od XVI wieku przechodził z rąk do rąk – najpierw rządzili nim Holendrzy, później Francuzi, a na końcu Brytyjczycy. Przywozili ze sobą nie tylko swoją mowę, religię i obyczaje, lecz także czarnych niewolników z kontynentalnej Afryki i kupców z Indii. W rezultacie przez stulecia na tej położonej na Oceanie Indyjskim wyspie kształtowało się multijęzyczne, wielokulturowe i tolerancyjne społeczeństwo.

Od uzyskania niepodległości w 1968 roku Mauritius rozwija się w stałym, szybkim tempie. Odbywające się co 5 lat wybory przyciągają do urn większość społeczeństwa. W prestiżowym rankingu Ibrahim Index of African Governance wyspiarskie państwo zostało uznane za najlepiej rządzony kraj Afryki. Prawa człowieka są tam szanowane, a media cieszą się wolnością.

Również pod względem ekonomicznym mieszkańcom Mauritiusa powodzi się coraz lepiej. Aktualnie PKB wyspy, wg parytetu siły nabywczej, wynosi około 12 300 dolarów i utrzymuje rosnącą tendencję.

Podstawą gospodarki wyspy jest turystyka. Egzotyczne plaże, wodospady, bogata fauna i flora od dziesięcioleci przyciągają tam tysiące turystów. Z plażowiczami pojawiały się zachodnie inwestycje - szczególnie w sektor bankowy i coraz częściej elektroniczny. Mauritius to również ważny producent cukru i partner handlowy Francji i Indii.

Kraj nie ma problemu z tzw. drenażem mózgów, który nęka inne afrykańskie państwa. Młodzi, zdolni studenci chcą zostać na wyspie lub wracają tam po ukończeniu nauki na zagranicznych uczelniach.

Pracę znajdą raczej bez problemów – bezrobocie na Mauritiusie wynosi w tym roku przyzwoite 7,8%.

Małe kropki

Seszele to archipelag 115 wulkanicznych i koralowych wysepek położonych około 1500 km od wschodniego wybrzeża Czarnego Lądu. Podobnie jak Mauritius, Seszele zamieszkałe są dziś wyłącznie przez ludność napływową. Od 1977 do 1992 roku państwo rządzone było przez de facto dyktatora, który władzę zdobył w wyniku bezkrwawego zamachu stanu. France-Albert Rene okazał się jednak na tyle popularny, że wygrał wybory prezydenckie również po przywróceniu pełnej demokracji.

W 1981 roku Seszele musiały odeprzeć atak wynajętych przez RPA najemników, którzy starali się przywrócić poprzednią głowę państwa, Jamesa Manchana. Kolejne nieudane próby obalenia Rene miały miejsce w 1986 i 1987 roku.

Pomimo tak burzliwej historii, archipelag od kilkunastu lat jest bardzo stabilnym państwem. PKB według parytetu siły nabywczej w przeliczeniu na mieszkańca jest najwyższy w całej Afryce i wynosi około 20 tysięcy dolarów – o 2 tysiące więcej niż w Polsce. Seszele uważane są za kraj bardzo bezpieczny.

Fundamentami gospodarki jest turystyka i rybołówstwo. Piękno ponad stu wysepek kusi zamożnych wczasowiczów. To dla nich buduje się luksusowe hotele, liczne restauracje i biura wycieczkowe, w których pracuje około 30% dorosłych Seszelczyków.

Turystyka jest jednak kapryśnym chlebodawcą, dlatego rząd stara się rozwinąć rolnictwo. Państwo zapewnia darmową opiekę zdrowotną, edukację podstawową i średnią oraz atrakcyjne świadczenia socjalne. Ten malutki, ledwie 84-tysięczny kraj niewątpliwie jest szczęśliwym miejscem.

Złote Wybrzeże

W 1957 roku Ghańczycy pożegnali Brytyjczyków, stając się pierwszym wolnym krajem Czarnej Afryki. Była kolonia miała bogate złoża naturalne i dobrze rozwinięty system edukacji. Niestety, nieudolne rządy Kwame Nkrumaha w ciągu kilku lat doprowadziły Ghanę do bankructwa. W 1966 roku przywódcę obalił zamach stanu, który rozpoczął epokę wojskowych reżimów. Te trwały aż do 1992 roku.

Ostatni z militarnych władców, Jerry Rawlings, chociaż niezbyt oddany idei praw człowieka, potrafił podnieść narodową gospodarkę z kolan. Dzięki uzyskanym przez niego datkom i pożyczkom, Ghana znów się rozwijała. Rawlings dwukrotnie wygrał prezydenckie wybory po przywróceniu demokracji.

Teraz „Złote Wybrzeże” jest jednym z najbardziej stabilnych i dobrze rządzonych państw Afryki. Chociaż około czwartej części populacji żyje w skrajnej biedzie, sytuacja materialna Ghańczyków stopniowo się polepsza. Gospodarka opiera się na produkcji kakao i wydobyciu złota, których stabilne ceny zapewniają pewne źródło dochodu. Pozwalają też na uzyskiwanie dużych pożyczek od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, niezbędnych do przeprowadzenia potrzebnych inwestycji.

W 2007 roku przy ghańskim wybrzeżu odkryto pokaźne złoża ropy naftowej. Jej wydobycie powinno zacząć się jeszcze w 2010 roku.

Ghana stała się ważnym graczem na afrykańskiej scenie politycznej. Bierze udział w kilku misjach stabilizacyjnych i pokojowych. Jej dobrze wyszkoleni żołnierze służą aktualnie w Wybrzeżu Kości Słoniowej, Demokratycznej Republice Konga, Sierra Leone i Liberii. Byli także podstawowym filarem sił ONZ w trakcie ludobójstwa w Rwandzie. Takie zaangażowanie zwiększa prestiż Ghany na arenie międzynarodowej. Wystarczy wspomnieć, że były Sekretarz Generalny ONZ, Kofi Annan, pochodzi z tego kraju. Zagraniczne interwencją są jednak także poważnym obciążeniem dla budżetu

Chociaż Ghana zamieszkała jest przez 47 plemion, prawie w ogóle nie dochodziło do walk etnicznych. Przy polepszającej się sytuacji wewnątrz kraju, nie powinno się to zmienić.

Wcale nie jedyni

Nie są to oczywiście państwa pozbawione problemów. Botswana walczy z epidemią AIDS, Seszele mają duży dług zagraniczny, a w Ghanie ciągle wiele osób żyje w nędzy. Prawdopodobnie kraje te nigdy będą potęgami.

Nie można jednak oceniać ich przez pryzmat Europy – nawet w porównaniu z europejskimi średniakami najsprawniejsze afrykańskie państwa wypadną raczej niekorzystnie, chociaż nie we wszystkich kategoriach. Botswana, Mauritius czy Ghana i tak zrobiły bardzo duży postęp. Szybko nauczyły się w pełni wykorzystywać zalety demokracji i zintegrowały się ze światowym systemem ekonomicznym. Kolejne lata rozwoju będą je umacniać – tradycja rządów prawa zakorzeni się tam na dobre i nawet sytuacje kryzysowe nie zachwieją ich stabilności. Kraje te mogą stać się także przykładem dla swoich gorzej zorganizowanych sąsiadów.

Nie są to również jedyne spośród 54 afrykańskich państw, którym powodzi się coraz lepiej. Angola i Rwanda, po latach potwornych wojen domowych, rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Niestety, podziały są tam nadal widoczne i jest zbyt wcześnie, by ocenić skuteczność narodowego pojednania. RPA ma ogromny potencjał ekonomiczny, ale i wysoki wskaźnik przestępczości oraz nierówności społecznych. Egipt i Libia korzystają z bogactw naturalnych i turystyki, ale ich stabilność zależna jest w dużej mierze od kontrowersyjnych despotycznych władców.

Botswana, Mauritus, Seszele i Ghana pokazują natomiast, że Afryka, mimo kolonialnej przeszłości i nie zawsze przyjaznej geografii, może wydać państwa zdolne powtórzyć sukcesy azjatyckich „tygrysów”. I to bez żadnych „ale”. Bardzo wiele zależy od rozsądku rządzących i mądrych reform.

Może więc i dla Somali lub Sudanu istnieje nadzieja?

Michał Staniul, Wirtualna Polska

Czytaj blog autora: Blizny świata

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)