Cud: 16‑latek przeżył 11 godzin w śmiertelnej pułapce
16-letni narciarz przeżył 11 godzin uwięziony w szczelinie we francuskich Wysokich Alpach. Chłopiec po wpadnięciu w pułapkę zachował zimną krew. Prawdopodobnie dlatego nie stało mu się nic poważnego.
16.01.2012 15:59
Ojciec 16-latka zaalarmował żandarmerię i górskie pogotowie, gdy chłopiec po południu nie wrócił z nart. Dzięki zapisowi magnetycznemu w czytniku biletów, udało się stwierdzić, którym wyciągiem nastolatek wjeżdżał w góry po raz ostatni.
Po 11-godzinnych poszukiwaniach jeden z żandarmów zauważył wbity w śnieg kijek. Okazało się, że 16-letni narciarz, jadąc poza wyznaczonymi trasami, wpadł do lodowej szczeliny. Najpierw zarwał się pod nim śnieżny mostek, a potem kolejne - w sumie spadł w dół na głębokość 50 metrów.
Chłopak po upadku stracił przytomność, która wróciła mu po ok. dwóch godzinach. Okazało się, że telefon komórkowy nie działał, a chłopiec nie chciał głośno wzywać pomocy, by nie spowodować runięcia lodu, który miał nad głową. Braki wody uzupełniał liżąc sople.
W szczelinie panowała temperatura minus 10 stopni. Aby się ogrzać, 16-latek przysypał się śniegiem. Wiedział, że jest uratowany, gdy po 11 godzinach w górze zamigotało światełko. Finalnie skończyło się na kilku siniakach. Ratownicy mówią o cudzie.