Coś się w Polsce udało
Dwie bramki Balotellego strzelone Niemcom to niezłe zakończenie polskiej części Euro2012. Czeka nas jeszcze finał w Kijowie, ale już możemy powiedzieć: było lepiej niż można było się spodziewać. Piłkarsko turniej był atrakcyjny, zaskakujący, pełen bramek. Polska drużyna oczywiście sprawę zawaliła, choć mogła osiągnąć znacznie więcej. Czwarte miejsce w najsłabszej grupie to raczej porażka. Porażka Smudy, Laty, piłkarzy i całego PZPN.
29.06.2012 | aktual.: 29.06.2012 10:43
Jednak impreza jako całość wyszła świetnie. Przede wszystkim było to wielkie święto Polaków. Polacy poczuli się - zwłaszcza przez pierwsze kilkanaście dni - radosną wspólnotą. Manifestowali swój patriotyzm, nie tylko nie wstydzili się chodzić w narodowych barwach, ale robili to z dumą. Tylu uśmiechniętych twarzy nie widzieliśmy w Polsce od dawna.
Stało się coś ważnego. Mam wrażenie, że Polscy uwierzyli w siebie. Uwierzyli, że umiemy coś zrobić porządnie, że manifestowanie przywiązania do Ojczyzny może być fantastycznym przeżyciem, że narodowe barwy to nie tylko smutek po tragicznej historii ale radość współczesności. Polacy przeżywali swoją polskość w ludyczny, pełen radości sposób. I dobrze. tak też trzeba.
Serdecznie i z dumą witali gości z całej Europy, pomagali przybyszom, znakomicie troszczyli się o piłkarzy i ich ekipy mieszkające w naszym kraju. Przyjezdnym okazywali wiele oznak serdeczności i sympatii. I błyskawicznie otrzymali informację zwrotną. Zaskakująco pozytywną.
Przybysze do Polski wbrew zapowiedziom, poza marginalnymi wydarzeniami, nie spotkali się ani z przemocą, ani z rasizmem, ani przestępstwami. Przeciwnie, przyjechali do zaskakująco ładnego, nieźle przygotowanego kraju pełnego uśmiechniętych i dobrze bawiących się ludzi. Zobaczyli piękne zabytki, ładne ulicy, fantastyczne stadiony, ładne dworce i lotniska.
Wielu cudzoziemców było zaskoczonych bardzo tym, co zobaczyło. Podobnie chyba jak wielu z nas, którzy nie wierzyliśmy, że może nie być klapy i wstydu.
Te kilka tygodni pozwoliło wielu z nas się wyleczyć z kompleksów, dać pewność siebie, poczucie tego, że nie jesteśmy już wcale dużo gorsi od rozwiniętych krajów zachodu. To bezcenne doświadczenie. Pewność siebie pozwala lepiej pracować, walczyć o sukcesy, lepiej radzić sobie w świecie.
Euro2012 jest sukcesem - przyznajmy to. Autorem sukcesu są i Michał Listkiewicz, który pomógł załatwić Euro2012, i rząd PiS, który rozpoczął starania, i rząd Platformy, który część – niepełną ale jednak – planów zrealizował i samorządy, który włożyły ogromny wysiłek, by przygotować swoje miasta. A przede wszystkim miliony Polaków, które w czasie imprezy stworzyły fantastyczną atmosferę. Umiejmy się tym cieszyć. Coś się udało.
Nie oznacza to, rzecz jasna, że Polska z dnia na dzień stała się lepszym krajem, że zniknęło setki poważnych problemów, że wszystkie autostrady zbudowano i że państwo stał się z dnia na dzień sprawne. Tak nie jest. Ale skoro udało się zrobić porządne strefy kibica, skoro udało się dociągnąć A2 do Warszawy, to nie będzie już wytłumaczenia jeśli po Euro drogi będą powstawać wolniej a rząd nadal będzie tak pasywny we wprowadzaniu reform jak był przez ostatnie lata.
Ale mam nadzieję, iż ten sukces pokazał nam wszystkim, niezależnie, od poglądów - że można.
Igor Janke, specjalnie dla Wirtualnej Polski