"Corriere della Sera": Arafat to tylko symbol
Jaser Arafat to tylko symbol; popełnił kilka
kardynalnych błędów i nie wykorzystał szansy, jaką miał - twierdzi
komentator "Corriere della Sera" Sergio Romano.
05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 10:52
W wywiadzie dla tego samego wydania mediolańskiego dziennika noblista Elie Wiesel powiedział, że Arafat to największa przeszkodą dla pokoju na Bliskim Wschodzie i nie zasłużył na wszystkie pochwały.
Zdaniem znanego włoskiego publicysty Sergio Romano palestyński przywódca jest wiecznym rewolucjonistą, któremu po zakończeniu walki nie udało się zbudować państwa. "Kiedy na trawniku przed Białym Domem ściskał dłoń Icchaka Rabina, a potem otrzymał pokojowego Nobla, mieliśmy nadzieję, że poświęci całe swoje życie, by zrealizować zawarte w Oslo porozumienie pokojowe" - podkreślił komentator "Corriere della Sera".
Jego zdaniem, świat łatwo zapomniał o atakach terrorystycznych, które Arafat zorganizował i za które ponosi winę.
"Zapomnieliśmy o masakrze izraelskich sportowców w Monachium w 1972 roku i o licznych porwaniach samolotów w latach 70. i 80. To nie wszystko. Zapomnieliśmy nawet o głośnym błędzie, jaki popełnił w 1990 roku opowiadając się po stronie Saddama Husajna po irackiej inwazji na Kuwejt. Arafat miał nadzieję, że dyktator z Bagdadu ponownie zakwestionuje istnienie państwa izraelskiego" - przypomniał Sergio Romano w artykule zatytułowanym "Tylko symbol".
Według niego lider OWP po powrocie do Gazy w 1994 roku zaprzepaścił nadzwyczajną okazję; mógł powołać z pomocą społeczności międzynarodowej państwo palestyńskie. Pozostał jednak liderem ruchu, prowadzącego walkę. Kolejne kardynalne błędy Jasera Arafata w opinii Romano to odrzucenie kompromisu z Camp David, wypracowanego dzięki prezydentowi Billowi Clintonowi i pokładanie nadziei w tak zwanej drugiej intifadzie, po której spodziewał się, że jego władzy zostanie nadany wielki splendor, a Izrael zostanie upokorzony.
"W ostatnich latach spędzonych w Ramalli nie był już ani liderem ruchu rewolucyjnego, ani budowniczym państwa palestyńskiego. Był tylko symbolem: to za mało, by przewodzić narodowi" - podkreślił komentator największego włoskiego dziennika.
Na łamach "Corriere della Sera" ukazał się również wywiad z laureatem pokojowej nagrody Nobla Elie Wieselem, który powiedział, że Jaser Arafat nie zasłużył na żadne mowy pochwalne i był największą przeszkodą dla pokoju na Bliskim Wschodzie.
"Absolutnie nie zasłużył na pokojowego Nobla. Gdybym miał szansę, stanąłbym osobiście na czele międzynarodowej kampanii po to, by nigdy nie dawać mu tej nagrody. Niestety nie można jej nikomu odebrać ani anulować. Wszystkie protesty i żądania odebrania Nobla, splamionego krwią, na nic się nie zdały" - oświadczył Elie Wiesel. Wyraził opinię, że lider Palestyńczyków to, jak to ujął, "głęboko skorumpowany, autorytarny dyktator, który zgromadził za granicą miliony dolarów, podczas gdy jego naród umiera z głodu".
Sylwia Wysocka