Córka o premier Ewie Kopacz: "Śpi ostatnio po dwie, trzy godziny dziennie. Taka natura"
Czasami proszę: napisz chociaż esemesa, że żyjesz - opowiada o swojej matce w rozmowie z "Newsweekiem" Katarzyna Kopacz-Petranyuk, córka premier Ewy Kopacz. Żali się, że teraz, gdy została szefową rządu, nie ma z nią nawet kiedy porozmawiać.
22.12.2014 | aktual.: 22.12.2014 10:03
- Śpi ostatnio po dwie, trzy godziny. Taka natura. Nie zwolni, nie odpuści - opowiada o swojej matce Katarzyna Kopacz-Petranyuk - lekarka, ginekolog.
Córka pani premier wyznaje w wywiadzie, że jej matka to pedantka. Lubi gdy wszystko stoi na swoim miejscu.
- Musi być wysprzątane! Teraz rzadko wpada do swojego mieszkania, czasami raz na kilka tygodni, ale nie usiądzie, dopóki nie odkurzy, nie pozmywa, nie powyciera. Wszystko powinno lśnić, stać na swoim miejscu. Później wyjeżdża, a gdy wraca, znów zaczyna od porządków - opowiada.
Jednak, jak przyznaje córka pani premier, nie wszystkie domowe obowiązki Ewa Kopacz wykonywała z podobnym upodobaniem jak sprzątanie.
- Nie gotowała, nie lubiła. Tato gotował zdecydowanie chętniej i częściej. U mnie w domu jest teraz tak samo - gotuje mąż. Mama zawsze bardzo dużo pracowała, jak nie było jej w szpitalu, to była w przychodni. W święta raczej starała się mieć wolne, ale kiedyś - pamiętam - wpadła w czasie Wigilii w fartuchu, posiedziała chwilę i już biegła na dyżur w pogotowiu.
Katarzyna Kopacz-Petranyuk wspomina, że w ich rodzinie nie było tradycji lekarskich, babcia ze strony matki była krawcową, dziadek frezerem w Radoskórze.
- Byli dumni, że córka dostała się na studia medyczne, ale finansowo nie mogli pomóc, musiała sobie radzić sama. Często od niej słyszałam: „Jesteś kowalem swojego losu”. Gdy mi się nie chciało czegoś zrobić, nie przymuszała. Nigdy nie było żadnych kar, nakazów, zakazów. Jak coś zawaliłam, nie krzyczała, nie robiła afer, mówiła: „Twój wybór. Nie chcesz się uczyć? Nie ucz się. Ale wtedy nie dostaniesz się na takie studia, na jakie byś chciała. Nie będziesz o sobie decydować”.
Teraz Ewa Kopacz rozpieszcza swojego wnuka. Jak stwierdza jej córka w tym rozpieszczaniu "nie zna wręcz umiaru".
- On jej wchodzi na głowę. Kiedy widzi babcię w telewizji, cieszy się: Papu! Papu! Nie mówi na nią babcia, tylko Papu. Gdy Papu przyjeżdża, Julek z wrażenia nie może zasnąć. Szaleją razem, wygłupiają się. Ani ze mną, ani z moim mężem nie rozmawia tyle, ile z wnukiem - opowiada córka pani premier.
Pytana o to jak żyje się jej w cieniu matki-premier i czy męczą ją porównania do Kasi Tusk, odpowiada: "Plotkarskie portale muszą o czymś pisać".
- Niech sobie piszą. Staram się nie zwracać uwagi na to, że zaczynam budzić zainteresowanie. Gdy idę z mamą, ludzie oglądają się za nią jeszcze częściej niż kiedyś. Trzeba przestać o tym myśleć, inaczej nie dałoby się żyć - wyznaje w rozmowie z "Newsweekiem".
Źródło: Newsweek