PolitykaCórka Jakubiak pyta: dlaczego pan Jarek cię nie lubi?

Córka Jakubiak pyta: dlaczego pan Jarek cię nie lubi?

W wywiadzie dla "Faktu" Elżbieta Jakubiak wyjawia, co odpowiada córce na pytanie: dlaczego pan Jarek cię nie lubi?

11.09.2010 | aktual.: 13.09.2010 11:51

Fakt: Wróćmy do tego feralnego popołudnia. Krząta się pani po domu, telewizor brzęczy gdzieś w tle, podawane są kolejne informacje i nagle ta paraliżująca – Elżbieta Jakubiak zawieszona w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Tak to wyglądało?

Elżbieta Jakubiak: Patrzyłam na ekran, widziałam, słyszałam, ale nie wierzyłam. Myślałam, że to plotka – bo przecież tak się czasami zdarza, że w eter idzie nieprawdziwa informacja, że ktoś kogoś źle zrozumiał, powiedział, a potem sprostuje. Byłam pewna, że to nieporozumienie.

Ale dementi nie było. A za chwilę pani koledzy z partii potwierdzili tę informację.

– I tak nie wierzyłam. Miałam tego dnia iść do wieczornego programu Moniki Olejnik, to było wcześniej umówione. Wahałam się, co zrobić. No bo co ja tam miałabym na wizji powiedzieć, skoro sama nie wiedziałam, co się dzieje. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do męża. A on mi tylko powiedział: „Musisz być dzielna”. Próbowałam też dzwonić do kolegów z partii, nie odbierali ode mnie.

Pojechała jednak pani do telewizji.

– Pojechałam. Ale dziwnie się czułam jako bohaterka wszystkich programów informacyjnych. Najgorsze jednak co innego. Musiałam jakoś uspokoić dzieci. One już dużo rozumieją.

Tak się przejęły sytuacją?

– Bardzo to przeżywali. I mąż, i moje dzieci – Tomek i Zuzia – bardzo lubią Jarosława Kaczyńskiego. Szef był przecież w tym roku na komunii Zuzi. Córka była taka dumna, że pan Jarek – taka ważna osoba była u niej gościem na przyjęciu, że mają wspólne zdjęcia. Dlatego trudno mi było jej to wszystko wyjaśnić. W końcu córka zapytała mnie: „Mamo, co się stało? Pan Jarek już cie lubi? Dlaczego cię nie lubi?”. Tłumaczyłam, że to nieporozumienie, że to nie jest prawda, że będzie dobrze, że jutro nie będzie już o czym rozmawiać. A potem przez cały wieczór oglądały wszystkie programy informacyjne, przełączały z kanału na kanał, z programu na program.

I komentarze nie milkły. Wcale nie było dobrze, tak jak ich pani zapewniała.

– Następnego dnia rano było jeszcze gorzej, bo od świtu pod domem była chmara dziennikarzy. Kiedy odwoziłam dzieci do szkoły, tłumaczyłam im, że to nic takiego, że to tylko fotoreporterzy, że oni tylko robią zdjęcia.

A potem pojechała pani do prezesa.

– Pod siedzibą PiS, przy Nowogrodzkiej, też już czekali na mnie dziennikarze. Tłum dziennikarzy. I dziwnie się czułam, jak się przedzierałam przez nich, by w ogóle wejść do siedziby partii. Myślałam sobie wtedy, że stałam się bohaterką wszystkich mediów, że to mną się zajmują, zamiast powodzianami, którzy nie mają gdzie mieszkać.

Weszła pani do partii i... Jak było na tym spotkaniu?

– Po rozmowie z prezesem, po wyjaśnieniach nabrałam siły. Dobrze mi zrobiło to spotkanie. Mam nadzieję, że będziemy w partii rozmawiać.

Nie ma pani żalu do prezesa i kolegów?

– Do prezesa nie, do kolegów tak. O to, że nie zachowali się jak prawdziwi mężczyźni. Nie zadzwonili i nie powiedzieli: „Ela, jest decyzja o zawieszeniu, powody takie i takie”. O to mam żal i jest mi tak po ludzku przykro.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (349)