Coraz więcej warszawiaków skarży się na hałasujących motocyklistów
Coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców, wyrwanych ze snu przez ryk motoru, przyjmują dyżurni stołecznych komend. Motocykliści, już od marca korzystający z dobrodziejstw sezonu, z peryferii miasta przenoszą się do ścisłego centrum, urządzając nocne rajdy głównymi ulicami.
- Regularnie, co noc, w okolicach godz. 3 wyrywa nas ze snu potworny ryk. Trzymiesięczny synek zaczyna płakać i kolejne godziny snu mamy z głowy - mówi Anna Małek, mieszkanka bloku przy al. Solidarności niedaleko skrzyżowania z al. Jana Pawła II. Choć kilka razy dzwoniła na policję, ma świadomość jałowości takich wezwań. - Zanim moje zgłoszenie zostanie przyjęte, motocyklista będzie już na drodze do Poznania - mówi zrezygnowana.
Nadkomisarz Paweł Mąkol, wiceszef Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, zapewnia, że jego ludzie już od marca walczą z motocyklowymi piratami. - Pomysłowość niektórych motocyklistów, głównie ludzi młodych, jest ogromna. Zdarza się, że odkręcają tłumik albo manetki, co pozwala wprawić silnik w większe obroty. Wielu z nich nie ma świadomości, że zakłócanie ciszy jest karane. Podobnie jak ingerencja w układ wydechowy - tłumaczy naczelnik. I dodaje, że policjanci ze specjalnej, 30-osobowej sekcji motocyklowej od marca do końca czerwca przeprowadzili 2144 kontrole jednośladów i wystawili 601 mandatów. Zatrzymali też 52 dowody rejestracyjne i ukarali 122 osoby, które nie miały uprawnień do kierowania motocyklem.
Po skargach mieszkańców policjanci częściej też używają sonometrów - urządzeń do pomiaru hałasu. Choć wielu sprawców nocnych pobudek nie udało się ukarać, naczelnik namawia do zgłaszania policji miejsc, w których jeżdżą najczęściej. - Wyślemy tam patrol, również motocyklowy, a nasze bmw1200 są w stanie dogonić każdy motocykl w tym mieście - zapewnia nadkom. Mąkol. I zaznacza, że motocykliści, którzy specjalnie odkręcają tłumiki, zapłacą od kilkudziesięciu do kilkuset złotych mandatu i stracą dowód rejestracyjny.
Jednocześnie funkcjonariusze uczulają na brawurową jazdę niedoświadczonych właścicieli jednośladów. - Wciąż mamy do czynienia z przypadkami jazdy na jednym kole, slalomem między samochodami czy przyśpieszaniem do zawrotnych prędkości na 200-metrowych odcinkach. Kierowcy powinni patrzeć w lusterka - ostrzegają.
Zobacz wydanie internetowe: Skarb sprzed wieków znaleziony na Starym Mieście