Coraz więcej urzędników
Gdy w 1999 roku małopolski Urząd Marszałkowski rozpoczynał działalność, pracowało w nim 191 osób. Teraz urzędników jest już 380, a będzie jeszcze więcej - zatrudnienie w przyszłym roku wzrośnie o co najmniej 162 osoby. To i tak niewiele w porównaniu z osiągnięciami prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który w ciągu trzech lat przyjął do pracy ponad 500 osób. Gdy trzy lata temu zaczynał rządy w Krakowie, w magistracie pracowało 1672 urzędników; teraz liczba etatów wzrosła do 2200. Systematycznie przybywa też biurowców.
16.11.2005 | aktual.: 16.11.2005 08:10
Zatrudnienie rośnie
W przyszłym roku wydatki na samorządową administrację wojewódzką wyniosą blisko 49,5 mln zł. Same koszty funkcjonowania Urzędu Marszałkowskiego pochłoną 38 mln zł. W porównaniu z planem na ten rok, oznacza to wzrost wydatków o jedną trzecią. Pieniądze zostaną przeznaczone przede wszystkim na zatrudnienie nowych pracowników. Jeszcze w tym roku do pracy w urzędzie przyjdzie 30 osób.
W przyszłym planuje się zatrudnienie kolejnych 30. Marszałek przejmie także 50,5 etatu od wojewody w związku ze zmianą kompetencji administracji terenowej. - To i tak niewiele. Liczba pracowników przejętych od wojewody nie wystarcza, by prawidłowo realizować wszystkie zadania, do których będziemy zobligowani. Musimy zatrudnić ich sami, a nie otrzymamy dotacji - mówi Zdobysław Milewski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. - Jesteśmy urzędem o relatywnie niskich nakładach na administrację. Zatrudnienie rośnie, bo samorząd wojewódzki ma coraz więcej zadań. Małopolski Urząd Marszałkowski faktycznie nie odbiega od innych regionów pod względem liczby zatrudnianych urzędników. Marszałek Wielkopolski daje pracę 375 osobom, potrzebuje zaś kolejnych 83 etatów. Śląski Urząd Marszałkowski ma 404 urzędnicze etaty.
Potrzebne nowe skrzydło
Urząd Marszałkowski przewiduje także, że w drugiej połowie 2006 r. trzeba będzie zatrudnić aż 82 nowe osoby do realizacji regionalnego programu operacyjnego na lata 2007-2012. Na jego finansowanie Unia Europejska przeznaczy co najmniej 1,2 mld euro. Podobna liczba osób zostanie przyjęta w 2007 r. - wysokość zatrudnienia określa bowiem ilość unijnych pieniędzy. Na jednego pracownika przypada od 1,5 do 2,5 mln euro do rozdzielenia. By pomieścić następnych ludzi, trzeba dobudować nowe skrzydło do budynku przy ul. Racławickiej. Oprócz pomieszczeń biurowych znajdzie się tam sala konferencyjna, w której ma obradować sejmik województwa. Cała inwestycja pochłonie 16,5 mln zł, a w przyszłym roku marszałek wyda na nowy biurowiec 4,8 mln. - Teraz musimy wynajmować pomieszczenia. Po wybudowaniu nowego skrzydła zmniejszą się koszty funkcjonowania urzędu - przekonuje Milewski. Kraków miastem urzędników i biurowców
Gdy prezydent Jacek Majchrowski zaczynał trzy lata temu rządy, w magistracie pracowało 1672 urzędników. Teraz liczba etatów wzrosła do 2200. Wzrost zatrudnienia, wielokrotnie krytykowany przez krakowskich radnych, prezydent niezmiennie tłumaczył zwiększeniem liczby zadań, jakie samorząd przejął od państwa oraz koniecznością poprawy obsługi mieszkańców. Znaczący dopływ świeżej kadry odnotował Wydział Spraw Społecznych (45,75 etatu). Trzeba było utworzyć nowy referat do obsługi świadczeń rodzinnych, przejętych przez gminę. W tym roku referat został podniesiony do rangi wydziału, przejął kolejne zadania, a zatrudnienie wzrosło o ponad 20 etatów. O ponad 50 etatów zwiększyło się zatrudnienie w wydziale architektury, co miało przyspieszyć wydawanie decyzji budowlanych.
Na nieco mniejszą skalę wzrosła liczba pracowników wydziałów: komunikacji, spraw administracyjnych, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. - Pod względem liczby urzędników przypadającej na liczbę mieszkańców Kraków nie odbiega od innych miast - uważa Tadeusz Czarny, wicedyrektor Wydziału Organizacji i Nadzoru UMK. Magistratowi systematycznie przybywa też biurowców. Kilka miesięcy temu zajął budynek przy ul. Stachowicza, w przyszłym roku, po adaptacji, oddane zostaną kolejne - przy ulicach Wielickiej i Sarego.
Nie wszyscy za biurkami
Na szczęście, z Krakowa nie biorą przykładu inne małopolskie miasta. W 1998 r., czyli tuż przed reformą samorządową, zatrudnienie w tarnowskim Urzędzie Miasta wyliczano na 375,71 etatu. W roku 2000 magistrat utrzymywał już 425,81 etatu. Jednak w ciągu pięciu lat liczba urzędników spadła - teraz jest ich w Tarnowie 417. W Nowym Sączu, w ciągu ostatnich trzech lat, urzędników wprawdzie przybyło, ale z przyjętych 40 osób nie wszystkie zasiadły za biurkami. Kilkanaście objęło posady strażników miejskich. Sądecki magistrat zatrudnia teraz około 290 osób.