Coraz ostrzej między Iranem i Arabią Saudyjską. Ucierpieć może cały region
• Rośnie napięcie między Teheranem i Rijadem po straceniu szyickiego duchownego
• Kryzys może się odbić na Syrii i Jemenie
• Iran i Arabia Saudyjska toczą tam wojny zastępcze
• Zagrożony może być też nuklearny układ z Iranem
• Sam Rijad i Teheran mogą jednak też zyskać na zaostrzeniu sporu
Arabia Saudyjska (podobnie zresztą jak Iran) od lat znajduje się w czołówce czarnej listy Amnesty International krajów, gdzie wykonuje się najwięcej kar śmierci. Jednak stracenie w ubiegłą sobotę 47 osób było największą masową egzekucją w tym kraju od ćwierćwiecza. Większość skazanych była sunnitami oskarżonymi o powiązania z Al-Kaidą. Wśród straconych było też czterech szyitów związanych z antyrządowymi protestami na fali Arabskiej Wiosny z 2011 r., w tym szyicki duchowny Nimr al-Nimr. Według saudyjskich władz podżegał on do przemocy przeciw policji, według Teheranu duchowny, owszem, był krytykiem saudyjskiej monarchii, ale pokojowym. Jego stracenie było niczym przewrócenie pierwszej kostki domina.
Na wieść o egzekucji wybuchły protesty na wschodzie Arabii Saudyjskiej, gdzie mieszkają szyici, ale też w Bahrajnie, Indiach i Iranie. W tym ostatnim demonstranci wdarli się do saudyjskiej ambasady w Teheranie. Z kolei najwyższy duchowy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, grzmiał o "niesłusznie przelanej krwi męczennika" i karze z "boskiej ręki" za ten czyn - jak podawały agencje prasowe. Następnego dnia Rijad ogłosił, że zrywa stosunki dyplomatyczne z Teheranem i wydalił z kraju irańskich dyplomatów. Nie pomogło nawet potępienie ataku na saudyjską placówkę przez irańskiego prezydenta. Kolejne elementy układanki padały. Zerwano także wzajemne stosunki gospodarcze, a Saudyjczycy zapowiedzieli zawieszenie lotów do Iranu. Dyplomatyczną izolację Teheranu ogłosili też Bahrajn i Sudan, sojusznicy Rijadu.
Eksperci: skalkulowana egzekucja
Dlaczego Arabia Saudyjska w ogóle zdecydowała się wykonać wyrok śmierci na szyickim duchownym?
Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, uważają, że Rijad dobrze wiedział, co robi, zezwalając na egzekucję szyickiego duchownego. Zdaniem dr Łukasza Fyderka, politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaważyła wewnętrzna polityka. Ekspert przypomina, że większość straconych osób to "salaficcy dżihadyści, którzy krytykowali monarchię saudyjską za to, że jest zbyt mało religijna, sunnicka i zbyt tolerancyjna wobec nowoczesności, Zachodu czy szyitów". - Stracenie w tej grupie szyickich przywódców polityczno-religijnych miało na celu osłabić antysunnicki wydźwięk egzekucji. Król Salman chciał pokazać, że oto sprawiedliwość jest równa dla wszystkich krytykujących monarchię - ocenia Fyderek, dodając, że chciano przede wszystkim uniknąć gniewu sunnitów. Co więcej, według politologa protesty po egzekucji al-Nimra nie są wcale groźne dla samej Arabii Saudyjskiej. Te, które odbyły się wewnątrz kraju, były na prowincji, a zewnętrzne słowa sprzeciwu i krytyki są tylko wodą na młyn antyszyickich sentymentów
wśród większości mieszkańców Arabii Saudyjskiej.
Oznaczałoby to, że kosztem uniknięcia wewnętrznych wstrząsów Saudyjczycy wywołali jednak regionalne trzęsienie ziemi. Ale zdaniem Wojciecha Lorenza, eksperta ds. bliskowschodnich z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Rijad dobrze skalkulował sobie także zewnętrzny rachunek zysków i strat. A celem Saudyjczyków było kolejne mocne ostrzeżenie dla Iranu, "że nie będą tolerować działań, które naruszają ich bezpośrednie interesy bezpieczeństwa".
Kolejne, bo wrogość sunnickiej Arabii Saudyjskiej i szyickiego Iranu to nie tylko ostatnia walka na groźniejsze miny. Oba kraje od lat prowadzą ze sobą zaciętą wojnę o prym na Bliskim Wschodzie. Tyle że nie wprost, a w zastępczych konfliktach wszędzie tam, gdzie konkurują idee dwóch głównych nurtów islamu. Obecnie najostrzej widać to w Syrii i Jemenie. W tym pierwszym Iran wspiera reżim Baszara al-Asada, a Arabia Saudyjska walczących z nim rebeliantów. W drugim to Rijad stanął po stronie prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego i prowadzi naloty na szyickich rebeliantów Huti, którym z kolei ma pomagać Teheran.
Problemy dla regionu - pozytywy dla Rijadu i Teheranu
Jak na ironię, ostatnie napięcia między Arabią Saudyjską i Iranem nie są więc tak wielkim zagrożeniem dla tych państw, jak dla całego regionu. Zarówno Fyderek, jak i Lorenz uważają, że mogą one pogorszyć sytuację tam, gdzie ścierają się interesy Teheranu i Rijadu. Dla Syrii i Jemenu mogłoby to oznaczać zaognienie walk. Kiepsko wróży też zbliżającym się rozmowom pokojowym w sprawie tych konfliktów.
- Przejęcie kontroli nad Jemenem przez szyicką mniejszość byłoby strategicznym sukcesem Iranu, bo Jemen i Arabia Saudyjska mają ponad 1700-kilometrową granicę. Teheran mógłby więc wywierać dodatkową presję na rywala. Rebelianci regularnie atakują cele na saudyjskim terytorium, ostatnio nawet przy pomocy rakiet balistycznych. W obecnej sytuacji należy się liczyć z nasileniem dostaw sprzętu dla rebeliantów z Iranu i nasileniem takich ataków - prognozuje Lorenz. Ekspert dodaje, że Iran i Arabia Saudyjską są też "kluczowe dla wypracowania politycznego kompromisu, bez którego nie uda się opanować sytuacji" w Syrii.
Także Fyderek przyznaje, że ostatnia odsłona irańsko-saudyjskiego konfliktu może negatywnie wpłynąć na dyplomatyczne rozwiązania toczących się na Bliskim Wschodzie wojen. Jednak zdaniem eksperta choć rozmowy ws. Jemenu mają jeszcze szanse na powodzenie, tak negocjacje dotyczące Syrii nie miały ich nawet przed egzekucją al-Nimra.
Co ciekawe, zdaniem Łukasza Fyderka Teheran i Rijad mogą skorzystać na otwartej wzajemnej wrogości, którą wywołało stracenie szyickiego duchownego. - Arabia Saudyjska i Iran są krajami autorytarnymi, a dla reżimów takich państw pewien poziom konfliktu zewnętrznego jest rzeczą pożądaną. Wróg zewnętrzny konsoliduje lokalną populację wokół władzy i odwraca uwagę od problemów wewnętrznych. A takich nie brakuje, szczególnie ostatnio w Arabii Saudyjskiej - mówi politolog.
Ekspert przewiduje, że prawdopodobnie zwiększone napięcie między roponośnymi mocarstwami zatrzyma spadek cen tego surowca, a może go nawet podniesie. To byłoby na rękę i Saudyjczykom, i Irańczykom.
Co dalej z walką z IS?
Do tej pory wiele napięć na Bliskim Wschodzie i wynikający z nich chaos skrzętnie wykorzystywało Państwo Islamskie. Czy tak będzie i teraz, zwłaszcza że Arabia Saudyjska należy do międzynarodowej koalicji przeciw IS, której przewodzą USA?
- Do pokonania Państwa islamskiego niezbędny jest zarówno polityczny kompromis w Syrii, jaki i skuteczna strategia uwzględniająca element militarny. W obu przypadkach Arabia Saudyjska jest kluczowym graczem dysponującym ogromnym potencjałem finansowym, militarnym i możliwością wywierania presji na różne ugrupowania opozycyjne. Natomiast Teheran ma spore możliwości destabilizowania sytuacji poprzez obronę reżimu we współpracy z Rosją. Zaognienie sytuacji między Teheranem a Rijadem z pewnością więc nie ułatwi pokonania Państwa Islamskiego - uważa Lorenz.
Inaczej widzi to Łukasz Fyderek, który podkreśla, że Saudyjczycy są bardziej "werbalnym" niż realnym koalicjantem walczącym z IS. - Walka z Państwem Islamskim, tak kluczowa dla Europy i świata zachodniego, nie jest priorytetem ani dla Iranu, ani dla Arabii Saudyjskiej. Z tego względu ten front wojny w Syrii, ale też w Iraku nie będzie główną ofiarą ostatnich napięć - mówi politolog, wyjaśniając, że z IS walczą obecnie głównie Kurdowie i irackie siły rządowe.
Porozumienie nuklearne zawiśnie na włosku?
Obaj eksperci są jednak zgodni, że irańsko-sunnickie napięcia mogą postawić pod znakiem zapytania zawarte w ubiegłym roku porozumienie ws. programu nuklearnego Iranu. W zamian za rezygnację ze wzbogacania uranu i dostęp do jądrowych placówek stopniowo znoszone miały być międzynarodowe sankcje nałożone na Iran. To porozumienie między "szóstką" (USA, Rosją, Chinami, Francją, Wielką Brytanią i Niemcami) a Iranem wielu przyjęło jako sukces, który miał ustabilizować region (choć było też sporo głosów przeciwko układowi).
Jak podkreśla Łukasz Fyderek, część irańskich twardogłowych cały czas kontestuje nuklearny układ, a wzrost niepokojów może przełożyć się na także wzrost ich popularności podczas najbliższych wyborów parlamentarnych. Także według Lorenza obawiać można się ewentualnej "zmiany nastawienia Iranu, który może uznać, że jednak bardziej w jego interesie jest wznowienie prac nad wzbogacaniem uranu niż zdjęcie międzynarodowych sankcji".