Control C, control V – i materiał nowy mam!
Jeszcze w latach 60. Józef Pieter, zajmujący się metodologią pracy naukowej, wskazywał na cechy charakteru właściwe osobom zajmującym się pracą badawczą. Wśród nich wymieniał: ścisłość i dokładność naukową, skromność, pracowitość, cierpliwość, odporność na brak uznania i na niepowodzenia oraz uczciwość.
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 11:40
Po latach okazuje się, że wymagania stawiane przez uczonego pozostają w dużej mierze poza praktycznym zastosowaniem. W dobie powszechnego stosowania komputerów nagminne stało się, nie tylko wśród studentów, kopiowanie w swoich rozprawach fragmentów bibliografii, zamieszczanych w pracach innych, czy w ogóle przepisywanie cudzego dorobku. Tym samym liczba cytowań przestaje być miarodajnym wskaźnikiem oceny i pozycji uczonego w świecie nauki.
Istnienie prac naukowych, powielających błędy cytowanego autora dowodzi, iż odwoływanie się przez kolejnych uczonych do danej pracy następowało drogą kopiowania bibliografii, nie zaś jej lekturą źródłową. W ten sposób uczeni wskazują, że autorzy rozpraw naukowych z różnych dziedzin często odwołują się do materiału, którego nigdy nie przeczytali.
Na każdym autorze rozprawy naukowej, spoczywa obowiązek dołączenia dokumentacji, wskazującej wszystkie źródła wykorzystanych informacji. Nie jest naganne zapożyczanie cytatów, natomiast przemilczanie źródła odbiera autorowi nie tylko wiarygodność, ale i oryginalność. Przypadek plagiatu z pierwszej połowy lat 90., w środowisku slawistów krakowskich, gdy obroniona, a następnie opublikowana rozprawa doktorska okazała się plagiatem wydanej wcześniej w Kanadzie pracy z zakresu slawistyki, niestety, przestaje być zjawiskiem odosobnionym.
Próby naprawy
Nagłaśniane ostatnimi laty przypadki plagiatów prac naukowych w Polsce dowodzą kryzysu postaw etycznych w świecie nauki, czyli w środowisku, które winno stanowić przykład naukowej rzetelności i uczciwości. Skalę zjawiska plagiatów w polskiej nauce potwierdza działalność dr. Marka Wrońskiego, który spoza kraju z dobrym skutkiem walczy z przejawami naukowego oszustwa. Jednak kwestia kryzysu wartości w środowisku naukowym nie jest zjawiskiem nowym i odnoszącym się jedynie do Polski.
W roku 1946, z inicjatywy grupy uczonych francuskich z F. Joliot-Curie oraz British Assotiation of Scientific Workers, po wstrząsie wywołanym użyciem broni atomowej, powołano do życia Federację Pracowników Nauki. Miała ona jednoczyć wybitnych uczonych z całego świata w propagowaniu zasad etycznego podejścia do naukowych eksploracji. Podstawowym zadaniem, jakie przed sobą stawiała było przeciwstawienie się nadużyciom nauki do celów destrukcji i, poprzez rozwój nauki, dążenie do rozwoju ludzkości.
Na 5. walnym zgromadzeniu Federacji w Helsinkach opublikowano Kartę Pracownika Naukowego, która określiła warunki umożliwiające naukowcom właściwy rozwój własnych dziedzin nauki. Podłoże do prowadzenia badań widziano w uczciwości pracy naukowej i w przeciwstawianiu się naciskowi oraz wypaczeniom.
Próby kodyfikacji zasad rządzących w polskim świecie nauki podjęto jeszcze w 1974 r., bez powodzenia. Burzliwą dyskusję wśród uznanych autorytetów naukowych wywołało opublikowanie w 1994 r. broszury „Dobre obyczaje w nauce”, sygnowanej przez Komitet Etyki w Nauce przy Prezydium PAN. W żywiołowej polemice Jan Gondowicz opublikowany zbiór zasad określił jako: Groteskowy obiektywnie, bo gdy osobom dorosłym w naszym kraju wykłada się dekalog, to albo nie potrzeba, albo i tak nie pomoże.
Kwestią etyki i dobrych obyczajów w nauce zajął się również Zespół do Spraw Etyki Badań Naukowych. W lutym 1999 KBN wystosował do środowisk naukowych apel o dobre obyczaje w nauce. Pisano w nim: by wszelkimi racjonalnymi środkami eliminować z obszaru nauki zjawiska takie jak plagiaty, kradzieże wyników, fałszowanie doświadczeń naukowych i rezultatów badań klinicznych, zatajanie źródeł inspiracji badawczej, nierzetelne opiniowanie prac naukowych, a także nieuczciwość przy staraniach o środki finansowe. Przyczyny niepokojącej sytuacji zaniku etyki widziano w „postępującej pauperyzacji środowiska naukowego” oraz w kryzysie uniwersalnych wartości moralnych nowoczesnych społeczeństw. Upadek etosu naukowego upatrywano w dążeniu do zwiększenia władzy, zasobów materialnych lub przyspieszenia kariery osobistej, w konkurencji między państwami, grupami społecznymi i jednostkami, które zasady moralne sprowadzały na odległy plan.
Daremne wysiłki
Tworzone kolejne zbiory zasad rządzących w świecie nauki nie zlikwidowały plagi kradzieży prac naukowych. Może sprawi to przygotowywany projekt ustawy o prawie autorskim. Do tej pory mówić można jedynie o swoistym przyzwoleniu na istnienie zjawiska w środowisku naukowym, gdyż ujawniane plagiaty nie były równoważone adekwatnymi sankcjami. Uczelniane komisje dyscyplinarne albo udzielały nagany, albo umarzały postępowanie „z powodu przedawnienia deliktu”. Przygotowywany projekt zakłada, że w przypadku wykrycia faktów świadczących, iż dorobek naukowy będący podstawą nadania stopnia doktora, doktora habilitowanego, albo tytułu profesora, powstał z naruszeniem prawa autorskiego, ułatwiona będzie procedura do odebrania plagiatorom stopni i tytułów. Przywłaszczenie sobie autorstwa cudzej pracy byłoby traktowane jak przestępstwo podlegające karze grzywny lub ograniczenia wolności.
Czas pokaże, czy odpowiednia kodyfikacja oraz stosowanie programów komputerowych wychwytujących plagiaty w pracach naukowych, uzdrowi sytuację w świecie nauki. Tymczasem może warto przypomnieć głos w dyskusji o etyce z roku 1966, profesora Tadeusza Kotarbińskiego: …skoro w każdym zawodzie obowiązuje wspólna etyka , etyka powszechna, to nie ma powodu powtarzać zasad tej etyki w kodeksach specyficznych. Sądzę, że jeśli te bardzo proste zasady etyki powszechnej zostaną delikatnie przypomniane, to szkoda nie powstanie.
Lilla Moroz-Grzelak