"Codziennie rozbija się pięć tupolewów". Profesor krytykuje prezydenta, posłów Annę Siarkowską i Grzegorza Brauna
Prof. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog i rektor UM MSC w Warszawie, uważa, że ogłoszone obostrzenia nie zmienią już trendów IV fali koronawirusa. Zawierają luki i wyjątki, a w ten sposób rząd wspiera antyszczepionkowców. - Dzisiaj żyjemy w jedynym kraju w Europie rządzonym pod szantażem antyszczepionkowej garstki posłów, na których wisi większość rządowa - podsumowuje zapowiedzi o wprowadzeniu obostrzeń po 15 grudnia.
- Nie ma żadnych realnych obostrzeń. O poprzednich obostrzeniach twitterowe memy mówiły: "Jeżeli planowałeś komunię dziecka w grudniu i zaprosiłeś gości z Botswany, to masz problem". Obecne obostrzenia można wyśmiać jeszcze bardziej - mówi WP prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, farmakolog kliniczny, rektor Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Ekspert i współautor pierwszego polskiego podręcznika medycznego o wirusie SARS-CoV-2 zauważa, że ogłoszone wczoraj obostrzenia zawierają luki i wyjątki, zatem nic nie zmienią w trendach IV fali epidemii.
- Jak przedsiębiorca ma weryfikować status zaszczepienia klientów, skoro nie ma podstawy prawnej do posługiwania się paszportem covidowym? Dlaczego nie mogę jako rektor uczelni zrobić tego w stosunku do studentów? Dlaczego zapowiadamy obowiązek szczepień dopiero od marcu 2022 przy rządzących, którzy w ciągu jednej nocy zmieniają prawo i demolują podstawy ustrojowe? Dlaczego zamykamy szkoły, z których i tak ogromna część już działa zdalnie, na okres od Świąt Bożego Narodzenia do Święta Trzech Króli? Jak wiadomo, to niezwykle obfity w zajęcia szkolne czas - pyta prof. Filipiak.
Nowe obostrzenia. "Świadectwo kapitulacji"
Lista półśrodków jest dłuższa.
- We wtorek przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia poinformowali, że po 15 grudnia zamknięte zostaną dyskoteki, ale wyjątkiem będą Sylwester i Nowy Rok.
- Ogłoszono przejście na naukę zdalną w szkołach podstawowych i średnich. Jednak we wskazanym okresie 20 grudnia - 9 stycznia i tak większość szkół planowało przerwę świąteczną.
- Poinformowano też, że wkrótce pracodawca "będzie miał prawo oczekiwać okazania wyniku testu przez pracownika". Nadal nie ma projektu przepisów, które na to pozwalają. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował, że trwają nad nimi prace.
Dla prof. Filipiaka to tylko pozorowane działania, obliczone na polityczne zyski kosztem kolejnych zgonów. - Te zapowiedzi to tylko świadectwo klęski, kapitulacji i pogodzenia się z kolejnymi - codziennie po 500 osób - zgonami. Można było im zapobiec, wcześniej wprowadzając nakierowane na niezaszczepionych obostrzenia i przyspieszając akcję szczepień, prowadząc działania edukacyjne, zwalczając ruchy antyszczepionkowe - podsumowuje prof. Filipiak.
- Dla mnie czarę goryczy przelało jednak wyraźne mruganie okiem rządzących do antyszczepionkowców i tych, którzy są niezdecydowani. W dniach, kiedy codziennie rozbija się w Polsce pięć smoleńskich tupolewów, ginie 500 osób na COVID-19, w publicznej rządowej telewizji organizuje się koncert wsparcia dla żołnierzy, na którym gwiazdą jest piosenkarka Edyta. Jak może w takim koncercie brać udział osoba opowiadająca publicznie, że w szpitalach umierają statyści, a żadnej pandemii nie ma? To jest to coś niespotykanego w skali Europy. To policzek dla ofiar, rodzin zmarłych, pracowników ochrony zdrowia - grzmi rozmówca Wirtualnej Polski.
Burza o obowiązkowe szczepienia. Nie będzie przymusu
Prof. Krzysztof J. Filipiak odniósł się do sprawy zaskakującego wpisu Ministerstwa Zdrowia, który pojawił się na Twitterze po konferencji ministra. Wpis zapowiadał obowiązek szczepień dla medyków, służb mundurowych i nauczycieli. Liderzy antyszczepionkowców od razu zaczęli pisać o segregacji sanitarnej i przymusie szczepień.
- Ministerstwo wyjaśniało, że "obowiązek szczepień" to nie jest "przymus szczepień", a w propozycji ustawy o rekompensatach poszczepiennych szybciutko wyrzucono zapisy o grzywnach dla rodziców nieszczepiących dzieci. Tak propandemicznego, bojącego się antyszczepionkowców rządu w Europie, nie ma. Wstyd mi - komentuje prof. Filipiak.
Obowiązek szczepień wśród polityków? Oberwało się nawet prezydentowi
Ekspert ostro zrecenzował scenę polityczną. Dostało się prezydentowi Andrzejowi Dudzie, posłance Annie Marii Siarkowskiej, przeciwniczce certyfikatów covidowych, oraz Grzegorzowi Braunowi, który z sejmowej mównicy groził ministrowi zdrowia.
- Dobrym przykładem byłoby objęcie obowiązkiem szczepień władz centralnych. W Kanadzie wprowadzono obowiązek szczepień parlamentarzystów. W sąsiadującej z nami Litwie posłowie na Sejm nie otrzymają diet poselskich i nie mogą uczestniczyć w obradach, jeżeli się nie zaszczepią. Może czas już na posłankę Siarkowską i posła Brauna? Czy nie warto by uchwalić u nas takiego prawa? - proponuje.
- Mamy też pana prezydenta, który mówi, że "się nie zaszczepi, bo nie", a potem na forum przywódców państw naszego regionu, w szczycie pandemii, stwierdza, że nie wyobraża sobie obowiązku szczepień w naszym kraju. Kolejny wyznawca teorii genu sprzeciwu, który nie wierzy w szczepionki i się nie zaszczepi? - mówi dalej.
Pytany o to, jak należałoby zareagować na protesty antyszczepionkowców, którzy w środę skrzykują się, by demonstrować przeciwko obostrzeniom pod Sejmem, odpowiada: - Im trzeba było odpowiadać w grudniu, rok temu, gdy rozpoczynał się narodowy program szczepień. Dzisiaj żyjemy w jedynym kraju w Europie rządzonym pod szantażem antyszczepionkowej garstki posłów, na których wisi większość rządowa - podsumowuje Filipiak.
- Co zrobić pod Sejmem? Odpowiem tak. Pytałem znajomego profesora kardiologii z Wiednia, jak wyglądały protesty antyszczepionkowców w stolicy Austrii. Powiedział mi: No wiesz, stała taka krzykliwa grupa, policja czuwała, czy nie łamią przepisów, a wokoło ludzie w maseczkach chodzili i załatwiali swoje sprawy, pukając się w głowę i wzruszając ramionami - dodaje na zakończenie.