Co z etyką pracowników Ministerstwa Zdrowia?
Państwowi urzędnicy zajmujący się polityką lekową mogą regularnie spotykać się z przedstawicielami sektora farmaceutycznego i zgodnie z prawem na tym zarabiać - informuje "Newsweek". Mowa o wykładach w ramach podyplomowego kursu MBA w sektorze farmaceutycznym. Ze strony internetowej uczelni można się dowiedzieć, że zajęcia skierowane są do osób pracujących w sektorze farmaceutycznym. Czesne, to blisko 28 tys. zł.
Wśród wykładowców jest kilku urzędników wysokiego szczebla, m.in. dr Artur Fałek, który jest szefem departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia. Poprowadzi on zajęcia dotyczące kryteriów i zasad refundacji leków w Polsce. Natomiast mgr farmacji Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, zdradzi swoim studentom tajniki kryteriów, które obowiązują przy ich rejestracji.
Wątpliwości budzi jednak fakt, że kierowana przez niego instytucja współdecyduje o dopuszczeniu danego leku do obrotu. Natomiast departament, któremu szefuje Fałek, proponuje, które specyfiki należy umieścić na liście leków refundowanych przez NFZ.
– Osoby na takich stanowiskach mają wpływ na decyzje administracyjne dotyczące firm farmaceutycznych. Dlatego powinny wystrzegać się pracy, za którą płacą koncerny produkujące leki – oburza się Marek Balicki, były szef resortu zdrowia.
Natomiast obaj panowie Fałek i Cessak nie widzą żadnych problemów natury etycznej, gdyż ich zdaniem prawo nie zabrania państwowym urzędnikom pracy akademickiej.