Co ukrywa najbogatszy kandydat na prezydenta?
Andrzej Olechowski tak bardzo strzeże prywatności, że przez to może stracić szanse na start w wyborach prezydenckich. Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła rejestracji jego komitetu wyborczego, bo Olechowski nie podał we wniosku danych o swoim zatrudnieniu. By dalej marzyć o prezydenturze, musi to uzupełnić. I pewnie przyjdzie mu to z trudem, bo odmówił też Faktowi ujawnienia swojego majątku.
29.04.2010 | aktual.: 21.05.2010 12:27
Andrzej Olechowski to najprawdopodobniej najbogatszy kandydat na prezydenta. Najprawdopodobniej, bo od lat ukrywa wartość swego majątku. Tylko raz, 10 lat temu, sam oszacował swoje dobra na 5 milionów złotych. Od tamtej pory cisza. Majątki pozostałych najważniejszych kandydatów czerwcowych wyborów są znane, ich deklaracje można znaleźć w internecie.
O ujawnienie oświadczenia majątkowego zwracaliśmy się do Andrzeja Olechowskiego już kilka razy. Zawsze nam odmawiał. – Zrobimy to jak przyjdzie na to czas. Po zebraniu stu tysięcy podpisów poparcia – A jeśli nie uda nam się zebrać tych podpisów, to dlaczego pan Olechowski ma ujawniać swój majątek? – mówi Grzegorz Dziewidowicz, doradca Olechowskiego.
Jedno jest pewne, na brak pieniędzy Olechowski raczej nie narzeka. Mimo że finansowo jego kampanię ma wspierać Stronnictwo Demokratyczne z Pawłem Piskorskim na czele (mówi się, że SD ma przekazać ok. 4 mln zł) to Olechowski z pewnością sam mógłby sobie ją sfinansować. Wystarczy spojrzeć na świeżo wybudowaną willę w Kościelisku na Podhalu, która – jak podaje "Tygodnik Podhalański" – należy do Olechowskiego i jest warta razem z ziemią co najmniej trzy miliony złotych. Od 30 lat Olechowski mieszka w pałacyku w warszawskim Wilanowie. Już w latach 70. zaczął pracować za granicą, nagle z robotnika na budowie zaczął piąć się po szczeblach kariery i szybko trafił do agendy ONZ czy Banku Światowego. Pod koniec lat 80. wrócił do Polski, był m.in. wiceszefem NBP i szefem dyplomacji w rządzie Waldemara Pawlaka.
Odszedł, gdy okazało się, że jednocześnie jest szefem rady nadzorczej Banku Handlowego. Nigdy nie ukrywał, że zależy mu na pieniądzach. - Jakakolwiek praca, której się podejmuję, musi się łączyć z rekompensatą finansową – mówił. Pewnie dlatego wybierał posady w radach nadzorczych tak bogatych firm jak m.in. Philips Lighting Polska, PLL LOT, doradcą rady nadzorczej ABB Ltd. Poland czy Creditanstalt International.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Marta Kaczyńska odwiedziła grób rodziców