Co się stało na Ukrainie? Spojrzenie z punktu widzenia Moskwy
Rosyjscy eksperci sądzą, że znaczenie wydarzeń na Ukrainie wykracza daleko poza granice tego kraju. To cios w cały system społeczno-polityczny, jaki wytworzył się na obszarze dawnego Związku Radzieckiego. Dlatego Kreml nie ma innego wyjścia, niż aktywne przeciwdziałanie - pisze specjalnie dla Wirtualnej Polski Robert Cheda, były analityk Agencji Wywiadu.
25.02.2014 | aktual.: 18.04.2014 12:12
Lilia Szewcowa z moskiewskiego Centrum Carnegie, nazwała Euromajdan unikalnym zjawiskiem samoorganizacji społeczeństwa, w obronie własnych praw. Jednak nie był to bunt przeciwko władzy Janukowycza. A przynajmniej nie wyłącznie, bo według rosyjskiej politolog, kijowskie wydarzenia to przejaw głębokiego kryzysu całego systemu społeczno-politycznego, jaki powstał na obszarze byłego radzieckiego imperium.
Oligarchia źródłem niezadowolenia
W szeregu krajach na czele z Rosją, wytworzyły się rządy oligarchiczne, które zawłaszczyły majątek narodowy, a w obronie zdobyczy ekonomicznych, wprowadziły antyspołeczne prawo. Prawo, w najlepszym razie licencjonujące odgórnie, a w najgorszym represjonujące wszelką aktywność obywatelską i polityczną. Reżimy WNP są na wpółdemokratyczne lub otwarcie autorytarne, charakteryzują się ogromną nierównością społeczną, bo garstka oligarchów trzyma w garści wszystkie dochody, a w wyniku braku obywatelskiej kontroli, najpowszechniejszym zjawiskiem jest korupcja.
Ukraina stała się po prostu słabym ogniwem w łańcuchu rosyjskich, białoruskich, azerskich czy kazachskich dokonań na tym polu. Jej słabość wynikała z wielu czynników, z których najpoważniejszym pozostaje brak surowców energetycznych, z których dochody posłużyłyby do wygaszenia społecznego niezadowolenia. Poza tym Ukraina ma własną tradycję antytotalitarną. A według radia "Echo Moskwy", kluczowe znaczenie odegrało młode pokolenie Ukraińców, które poznało smak europejskiego życia, ale także przejęło europejskie wartości. To przecież studenci zaczęli manifestację na Majdanie.
Dopiero na tym tle, jak uważa portal informacyjny Słon.ru, krytyczną rolę odegrało szalbierstwo Janukowycza, który usiłował oszukać własne społeczeństwo, a zarazem jednocześnie Unię Europejską i Rosję. Jak zauważyła Szewcowa, stosowane przez Janukowycza metody "ulicznego gangstera", najpierw wyprowadziły młodzież na Majdan, a następnie tenże Majdan zradykalizowały. Bo pokojowy początkowo protest próbowano rozpędzić siłą już w grudniu 2013 r., a uchwalone "dyktatorskie ustawy" z 16 stycznia br., zabraniające wzorem Rosji i Białorusi wszelkich manifestacji, zmusiły Majdan do przejęcia od władzy pozaprawnych metod.
Majdan wyprzedził opozycję
Fenomen Majdanu nie polega także na sprzeciwie wobec ustalonego od 20 lat porządku, akceptowanego przez wszystkie poradzieckie elity rządzące. Majdan wyprzedził także działania tradycyjnej opozycji politycznej.
Podobnie rzecz wyglądała zresztą w Moskwie, podczas obywatelskich wystąpień przeciwko sfałszowanym wyborom parlamentarnym w 2011 r. Wtedy i obecnie w Kijowie, opozycja polityczna nie nadążała za rozwojem wydarzeń i ich ster przejęli nowi liderzy. W Rosji byli to Aleksiej Nawalny i Siergiej Udalcow. Na Ukrainie przywódcy "Prawicowego Sektora" i Automajdanu.
Przy czym w Kijowie Arsenij Jaceniuk i Witalij Kliczko zmarnowali trzy miesiące, bowiem nie powstał ogólnospołeczny ruch obywatelski, opozycja nie wyłoniła również wspólnego przywódcy.
Co gorsza, nie powstał wiarygodny społecznie scenariusz rozwiązania kryzysu, nikt też nie wziął personalnej odpowiedzialności za wydarzenia. To dlatego bohaterem i kluczowym graczem sceny politycznej jest dziś zbiorowy Majdan, a jedynym akceptowalnym liderem opozycyjnym jest Ołech Tiahnybok, przywódca nacjonalistycznej Swobody. Ten fakt wiąże się z kolei z formowaniem nowoczesnego narodu ukraińskiego, czego nieodłącznym elementem jest nacjonalizm. Na szczęście, godzący narodowe tradycje z europejskim wektorem integracji. A co na to Rosja?
Rosja - trzecia siła na Ukrainie
Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow niejednokrotnie powtarzał, że "Rosja zrobi absolutnie wszystko dla pełnej stabilizacji Ukrainy". Niezależni publicyści portalu Słon, już w trakcie dramatycznych wypadków w Kijowie byli zgodni, co do jednego. Kreml "chciał unurzać Janukowycza we krwi", aby zyskać nad nim pełną kontrolę. Nie mają też wątpliwości, iż to Kreml popychał ukraińskiego prezydenta do rozwiązań siłowych. Był to warunek płynnej realizacji wielomiliardowego kredytu.
Szewcowa mówi wprost, że Rosja pozostaje na Ukrainie trzecią siłą, po Majdanie i oficjalnych władzach. Ukraina jest bowiem dla Rosji nie tylko najważniejszym celem geostrategicznym, ale także poligonem doświadczalnym, na którym wypracowywane są technologie postępowania w podobnych przypadkach, w innych państwach WNP oraz wobec własnego społeczeństwa.
Kreml próbuje także nowej koncepcji polityki zagranicznej wobec dawnego imperium. Opiera się ona w uproszczeniu na tworzeniu "protektoratów". Bądź z całych państw, jak w przypadku Armenii, bądź wybranych obszarów, jak mołdawskie Naddniestrze, czy Gagauzja. Celem jest oczywiście geopolityczna rywalizacja z UE i USA.
Czytaj więcej: Moskwa rozbija projekt integracyjny UE w państwach byłego ZSRR
Na tym tle premier Miedwiediew otwarcie odmawia uznania nowych władz Ukrainy twierdząc, że Moskwa nie ma z kim prowadzić dialogu. Nie będzie także negocjować z Majdanem, bo to zaproszenie własnych obywateli do takiej formy protestu. Pora zatem na kluczowe pytania.
Co na to Rosja? Co na to Europa?
Jak rozwiną się relacje między nowymi ukraińskimi władzami a Majdanem, który nie zmierza do samorozwiązania? Czy w przypadku braku kompromisu, teraz nowa władza będzie rozpędzać oddolny protest? Jak wpłynie to na stabilność Ukrainy i radykalizację społeczeństwa, a mówiąc wprost, kierunek i siłę ukraińskiego nacjonalizmu? Jeśli będzie to nacjonalizm przeciwko wszystkim, czy w takim przypadku trzecia siła, czyli Rosja nie będzie dążyła do tego, aby przybrał on otwarcie antyrosyjski charakter?
Będzie to potrzebne dla utrzymania nastrojów separatystycznych potencjalnego protektoratu - wschodnich regionów Ukrainy i Krymu. Tam przeważa ludność rosyjskojęzyczna i rosyjska. Jednak przede wszystkim są to obywatele Ukrainy, którzy mają radziecką mentalność i boją wszelkich zmian. Byli przecież przez lata karmieni stereotypem zachodnioukraińskiego szowinizmu, kojarzonego medialnie z faszyzmem.
Czytaj również: Czy może dojść do rozpadu Ukrainy? Podziały w kraju wciąż są żywe
Na dodatek, według rosyjskich mediów, w niedzielę parlament ukraiński czyli nowa - stara Rada Najwyższa przyjęła uchwałę o pozbawieniu języka rosyjskiego statusu języka regionalnego, a więc równorzędnego ukraińskiemu na obszarze, na którym przeważa ludność rosyjskojęzyczna. I co na to Europa, bez pomocy której Ukraina nie podniesie się z kolan?
Robert Cheda dla Wirtualnej Polski