Co się działo 10 kwietnia wieczorem w Smoleńsku? "To Tuskowi zależało, prezes nie był gotowy"
To stronie rządowej zależało na spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem w Smoleńsku. Prezes PiS nie był na to gotowy - powiedział w rozmowie z RMF FM Paweł Kowal, b. europoseł PiS, obecnie PJN, który 10 kwietnia wraz z Jarosławem Kaczyńskim był w Smoleńsku.
07.01.2011 | aktual.: 07.01.2011 18:45
- Trzeba było delikatnie przekazać odmowę ministrom Arabskiemu i Grasiowi - powiedział Paweł Kowal radiu RMF FM.
Wcześniej Jakub Opara, b. urzędnik z kancelarii Lecha Kaczyńskiego mówił w programie "Kontrwywiad", że uścisk premierów Tuska i Putina w Smoleńsku był wyreżyserowany. Opara oburzony był zachowaniem premiera Donalda Tuska, a także jego urzędników - rzecznika rządu Pawła Grasia i Tomasza Arabskiego, którzy - jak mówił - analizowali, "co zrobić, jak przyjedzie Jarosław Kaczyński, jak się zachować, w którym miejscu ma się odbyć shake-hand pomiędzy premierem Tuskiem a premierem Putinem, gdzie mają się uścisnąć".
Opara mówił też, że przedstawiciele rządu "kombinowali jak zrobić, żeby spotkanie między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem nie doszło do skutku" w Smoleńsku.
Słowami Opary oburzony był z kolei rzecznik rządu Paweł Graś. Nazwał je "bzdurami i bredniami". Według Grasia, nie było żadnych prób uniknięcia spotkania. - Było wręcz odwrotnie, z ministrem Arabskim przez cały czas czekaliśmy na decyzję i odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego, czy spotka się z premierem Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem - podkreślił Graś. Dodał, że do spotkania między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem nie doszło z braku woli otoczenia PiS.
Wersję tę potwierdził w wypowiedzi dla RMF FM Paweł Kowal. Jak mówił, w Smoleńsku wielokrotnie, najpierw przez telefon, potem osobiście, rozmawiał z Grasiem i Arabskim. Próbowali oni - za pośrednictwem europosła, namówić prezesa PiS na spotkanie z Tuskiem i Putin, a później tylko z polskim premierem. - Wówczas miałem wrażenie, że to Kaczyński, nie chce, nie jest gotów na takie spotkanie. Musieliśmy dać negatywną odpowiedź - mówił Kowal, dodając, że to była "zrozumiała w tym kontekście" decyzja.
Zdaniem Kowala, gdyby spotkanie odbyło się publicznie, byłaby to pożądana sytuacja dla strony rządowej.