Co Polki znajdują pod włoskimi łóżkami?
We Włoszech pomoc domowa jest niezbędna i niezastąpiona, niemal w każdej rodzinie. Tak się składa, że często to właśnie Polki sprzątają we włoskich domach. Nasze rodaczki są cenione za czystość i sumienność.
04.02.2011 | aktual.: 04.02.2011 15:20
Jednym słowem, jak przychodzi do szukania tzw donna di pulizie, to szuka się Polki. Nasze rodaczki mają więc wiele do powiedzenia na temat tego, jak sprząta się w domach Włochów. A trzeba przyznać, że nie jest to lekka i przyjemna praca.
Włosi to brudasy
Dorota, Natalia i Iwona jednogłośnie stwierdzają, że Włosi nie są czyścioszkami, wręcz przeciwnie. - Włosi są brudni i niechlujni - mówi Natalia. Nie umieją utrzymać porządku we własnych domach, a co najgorsze nie doceniają pracy innych. - Często zdarza mi się myć podłogę, a po pięciu minutach pani domu przechodzi po mokrej podłodze i mówi, że nic nie szkodzi i że mam przejść do drugiego pokoju. W takich momentach zastanawiam się, jaki jest w ogóle sens mojej pracy - dodaje Dorota.
Z opowiadań kobiet wynika, że niektórzy Włosi nie doceniają pracy swych sprzątaczek i ani na chwilę nie mogą utrzymać swoich domów w porządku. Walające się części garderoby, a nawet bielizny po podłodze to normalka. Często bielizna zamiast lądować w koszu na brudne ubrania, ląduje na środku salonu.
- Najbardziej zaskoczyło mnie, że często to kobiety są bardziej nieporządne od mężczyzn. Byłam zdumiona, kiedy pewnego dnia na środku pokoju pewnej włoskiej nastolatki znalazłam zakrwawione majtki ze zużytą podpaską w środku - mówi Dorota.
Kuchnia, będąca istotnym pomieszczeniem każdej włoskiej rodziny, może również skrywać różne niespodzianki, w postaci np gnijących w zlewie brudnych naczyń, oraz starych, rozkładających się produktów spożywczych. - Zdarza mi się przychodzić do pewnej rodziny w każdą sobotę i często czeka na mnie góra brudnych naczyń sprzed tygodnia. Właścicielom nawet nie chce się włączyć zmywarki do naczyń - opowiada Natalia.
Wbrew pozorom status społeczny i kultura osobista niekoniecznie idą w parze z byciem czystym i schludnym. Polki opowiadają, że często zdarza się, że pewni profesorowie czy lekarze są gorsi od przeciętnej Włoszki. - Zazwyczaj są bardziej nieufni, sprawdzają na każdym kroku każdy pyłek i kąt, po czym w ciągu minuty po sprzątnięciu przewracają własne domy do góry nogami - pisze Dorota.
Ciągłe kontrolowanie kobiet sprzątających, czy dobrze wykonują swoją pracę i czy aby nie kradną, zdarza się również częściej u tzw inteligentów. - Nie rozumiem, dlaczego osoba, która reprezentuje sobą pewien poziom kultury, czasem zachowuje się gorzej niż jakiś prostak - zastanawia się Dorota.
Ubliżanie i molestowanie
Niestety często zdarza się też, że Polki, które z różnych powodów zdecydowały się na sprzątanie we Włoszech, prędzej czy później znajdują się w sytuacjach, kiedy ich pracodawca krzyczy na nie i im ubliża.
- Niektórzy Włosi myślą, że jak przyjechałam do Włoch szorować ich podłogi, to jestem głupią, niewykształconą prostaczką. Raz jak pewna Włoszka zaczęła mnie wyzywać od niemot, powiedziałam jej, że jestem lepiej wykształcona od niej i mi też należy się szacunek. Niestety to nic nie zmieniło. Włoszka powiedziała mi, że jak jestem taką intelektualistką to mam się stąd zabierać, bo jej sprzątaczka z wyższym wykształceniem nie jest potrzebna – opowiada Natalia. Niestety Włosi często zapominają, że większość kobiet do sprzątania boryka się z wieloma problemami, a w życiu jak wiadomo różnie bywa i czasem trzeba zacisnąć zęby i chwytać się każdej pracy. W końcu żadna praca nie hańbi. - Stronza, to słowo, które zdarzyło mi się bardzo często słyszeć od pewnej Włoszki, która była pewna, że nic nie rozumiem. Kiedy jej po pewnym czasie odpowiedziałam, że nie życzę sobie by mi ubliżała, odpowiedziała mi, że we własnym domu będzie robić, co się jej żywnie podoba. Potem stronza zamieniła na signorina, czyli paniusia -
kontynuuje swoją opowieść polska sprzątaczka.
Iwona z kolei miała okazję poznać się na nieuczciwości swej byłej chlebodawczyni, która bez skrupułów próbowała ją wykorzystać próbując nie wypłacić jej pieniędzy za wykonaną pracę. - Ta historia przydarzyła mi się zaraz po przyjeździe do Włoch, jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Pracowałam wówczas u pewnej starszej Włoszki. Pod koniec miesiąca, kiedy to zebrałam się na odwagę i poprosiłam ją o wypłacenie mi pensji, kobieta powiedziała mi, że mam się wynosić, bo wezwie policję. Ja zaskoczona odpowiedziałam jej, że jak chce możemy zawołać policję, albo i nawet mojego znajomego, który był na moje szczęście policjantem i czekał na mnie pod domem. Kobieta jeszcze bardziej się rozeźliła, bo nie spodziewała się, że się jej nie przestraszę i będę miała znajomości wśród włoskich policjantów. Po czym rzuciła mi pieniądze w twarz i wyzwała od najgorszych, każąc wynosić się z jej mieszkania. Od tego momentu nauczyłam się, że pieniądze za wykonaną pracę biorę każdego dnia, a nie w formie comiesięcznych
wypłat - opowiada Iwona.
Z listów czytelniczek wynika, że prawie każda z nich znalazła się w sytuacji, kiedy to Włosi składali im niemoralne propozycje. - Większość facetów myśli, że jak jestem słowianką, to jestem łatwa - opowiada Dorota. Zdarzało się, kiedy nasze bohaterki, były w nieprzyzwoity sposób nagabywane i zapraszane przez Włochów np. pod nieobecność żony do domu.
Praca na czarno
Dorota i Natalia przebywają we Włoszech już od kilku lat, jednak żadna z nich nie ma stałej pracy. Tylko Natalia po 6 latach pracy we Włoszech ma odprowadzany podatek tzw contributi w wysokości 29 centów za godzinę. - Najlepsze jest to, że o ironio tak "wysokie" składki płaci za mnie jeden z pracowników instytucji, która zajmuje się we Włoszech odprowadzaniem wszystkich składek pracowniczych - opowiadaNatalia. Włosi niechętnie legalizują pracę swoim pomocom domowym, w związku z tym większość z nich pracuje od lat nielegalnie.
- Pewna adwokat, gdy prosiłam ją żeby zalegalizowała mi 25 godzin pracy tygodniowo, powiedziała mi, że zrobi dla mnie wyjątek pod warunkiem, że ja sama będę odprowadzać podatki - opowiada Kasia. - Dokument potwierdzający legalną pracę był mi potrzebny do otrzymania zameldowania, tak, więc skończyło się, że płacę sama za siebie podatki - dodaje.
Dorota z kolei uważa, że Włosi strasznie się wywyższają, tak jakby byli "pępkiem świata". - Gdy zdecydują się w końcu zrobić kontrakt, to tak jakby łaskę robili. Dlatego wolę się nie prosić i jakoś sobie radzę - dodaje Polka.
Iwona opowiada, że na porządku dziennym są zawierane kontrakty, które nie odzwierciedlają faktycznej ilości przepracowanych godzin. Po prostu, Włosi chcąc płacić niższe składki za swoją sprzątaczkę, deklarują umowy np na pół etatu. Do takich sytuacji często dochodzi wówczas, kiedy Polki idą pracować, jako pomoc domowa do rodziny na tak zwaną stałkę, zamieszkując razem ze swoim pracodawcą.
- Standardem wśród Włochów jest robienie kontraktów na minimalną ilość godzin i wymaganie od ciebie, żebyś była do ich dyspozycji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Najgorsze jest to, kiedy zapominają, że nie mają ciebie na wyłączność i żądają byś pracowała nawet w wolne popołudnie i w niedzielę wolne od pracy - opowiada Iza.
Na koniec, zarówno Natalia, Iza jak i Dorota przyznają, że bywają i mili, oraz dobrze wychowani włoscy pracodawcy. - Widzą w tobie człowieka, a nie biedną i głupią emigrantkę - zapewnia Natalia. - Co najważniejsze, nie próbują cię wykorzystywać i doceniają to, co dla nich robisz - dodaje Iza.
Nie jest łatwo polskim sprzątaczkom we Włoszech. Nigdy nie wiedzą czy trafią na uczciwego pracodawcę czy na takiego, który zechce je oszukać i wyrzucić bez grosza na bruk. Jednak Polki potrafią coraz lepiej o siebie zadbać i walczyć o swoje prawa oraz pieniądze, na które ciężko pracują.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Monika Zakrzewska