Co politycy chcą osiągnąć w Parlamencie Europejskim? Debata przedwyborcza
Czym kierują się politycy kandydujący do Parlamentu Europejskiego? Jakie jest europejskie przesłanie startujących partii? Czy komitety mają recepty na rozwiązanie najważniejszych problemów Wspólnoty? Odpowiedzi na te pytania poznamy podczas debaty przedwyborczej, którą prowadzą dziennikarze czołowych polskich redakcji. Transmisję możecie śledzić w Wirtualnej Polsce.
08.05.2024 | aktual.: 08.05.2024 19:38
W ramach projektu Polskiej Agencji Prasowej politykom będą zadawali pytania dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski oraz dziennikarze PAP, Gazeta.pl, Onetu, Polski Press, Polskiego Radia 24 i TVP Info.
Gośćmi studia będą:
- Andrzej Halicki (KO),
- Anna Zalewska (PiS),
- Adam Jarubas (Trzecia Droga),
- Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica),
- Krystian Kamiński (Konfederacja).
Dziennikarz PAP zapytał polityków o to, jakie są priorytety ich komitetów w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Konfederacja idzie do tych wyborów, by dać jasny sygnał, że są siły, które mówią "nie" Zielonego Ładowi, paktowi migracyjnemu i by nie odbierać praw obywatelom - mówił Krystian Kamiński.
- Nasz zespół będzie merytoryczny, dynamiczny. Nie wysyłamy tam leśnych dziadków, tylko ludzi, którzy będą informowali, co się tam dzieje i sprzeciwiali złym ustawom - podkreślał.
Anna Zalewska z PiS podkreśliła, że ich celem jest m.in. zatrzymanie Zielonego Ładu.
- Chcę przypomnieć, że Zielony Ład oprócz rezolucji prawa klimatycznego to dokumenty, strategie, również nie legislacyjne. Wiemy dokładnie, w których miejscach co, gdzie i kiedy zmienić - mówiła.
Podkreśliła, że konieczne jest także "zatrzymanie centralizacji Unii Europejskiej", sprzeciw wobec euro oraz wsparcie dla rolników.
- Polską racją stanu jest silna pozycja Polski w Unii Europejskiej. Wielu chciałoby wyprowadzić Polskę z UE, dwójka moich poprzedników mniej lub bardziej nawoływała do tego, żeby rozsadzać tę Unię od środka - mówił Adam Jarubas z PSL.
- Na pewno trzeba skorygować strategię Zielonego Ładu, bo w niektórych obszarach poszła ona za daleko, zwłaszcza w obszarze o rolnictwie, za którym odpowiadał komisarz Wojciechowski z PiS-u - dodał.
Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy podkreśliła, że Unia Europejska powinna dbać m.in. o mieszkalnictwo i komunikację publiczną.
- Dobrze by było, żeby UE była taką wspólnotą, która docenia swoich obywateli. Mnóstwo błędów, które popełniła Unia, choćby z przekazem Zielonego Ładu, brało się stąd, że było to źle komunikowane - przekonywała.
- Trzeba inaczej spojrzeć na Unię. Na Unię, która buduje relacje i dba o swoich mieszkańców. Również uważamy, że UE i PE potrzebują korekty, potrzebuje zmiany. Nie boimy się powiedzieć tego, że trzeba usiąść nad traktatami, że trzeba sprawdzić regulacje, które być może trzeba zmienić - powiedziała.
Andrzej Halicki z Koalicji Obywatelskiej tłumaczył, że nie trzeba zmieniać traktatów, by być skutecznym.
- Nasza drużyna do PE idzie z konkretnym celem: to kwestia bezpieczeństwa w wielu aspektach - mówił. Wskazał, że chodzi np. o zwiększenie budżetu Frontexu, czyli unijnej służby granicznej.
Podkreślił, że KO zależy także na polityce zdrowotnej. - Chcemy zbudować duży budżet (dla komisji zdrowia). Do tej pory mieliśmy 4,5 mld wynegocjowanych w ramach walki z rakiem. Chcielibyśmy, by komisarz dysponował dużym budżetem nie tylko na badania, ale też na profilaktykę - podkreślił.
Dodał, że będzie walczył o wprowadzenie unii energetycznej oraz utworzenie specjalnego komisarza ds. bezpieczeństwa, który zajmowałby się m.in. zbrojeniami.
Co z sankcjami na Rosję i cenami energii?
Goście studia PAP zostali także zapytani o to, czy należy zaostrzyć sankcje na Rosję, nawet jakby to było bolesne dla gospodarki.
- Mówienie o tym, że sankcje mogą nie mieć sensu lub mają taki wymiar ekonomiczny, że my płacimy podwójne jest nieprawdą. Jeśli pomagamy Ukrainie, to finansowanie Rosji, by się sama zbroiła, jest absurdem. A takim efektem byłoby kupowanej energii lub paliw od Rosji. Należy ją izolować - mówił europoseł Andrzej Halicki.
Przekonywał także, że wysokie ceny energii wynikają z innych czynników. - Mamy droższą cenę energii, bo PiS zmarnowało ogromne środki na zbudowanie źródeł energii alternatywnej - mówił.
- W perspektywie kolejnych lat musimy po prostu stworzyć źródła energii, które będą tańsze. Ale nie możemy odejść od węgla, wiec będziemy przeciwnikami nieracjonalnych decyzji - podkreślił.
Joanna Scheuring-Wielgus stwierdziła, że "trzeba skoordynować działania obronności" w UE.
- Dużo krajów UE produkuje amunicję, sprzęt wojskowy i ten sprzęt nie idzie w dużej większości do Ukrainy, by jej pomagać, a wręcz przeciwnie: często idzie do krajów autorytarnych. I to trzeba przerwać - mówiła. Dodała, że kolejne sankcje na Rosję należy nakładać.
Adam Jarubas z PSL podkreślał, że sankcje na Rosję są konieczne, a do tego należy zadbać zadbanie o transformację energetyczną.
- Wybuch wojny zmienił wszystko. Musiała pokazać, że nie możemy karmić agresora, że musimy przyspieszać transformację energetyczną. Stąd właśnie w założeniach REPowerEU podniesiono poziom energii z OZE, który musi być generowany przez lokalne zasoby - mówił.
Anna Zalewska z kolei nie mówiła o sankcjach, a o polityce energetycznej. Wskazywała, że ceny uprawnień ETS rosły jeszcze przed wojną.
- Ceny energii będą szybować, bo Komisja Europejska czeka, aż liberalno-lewicowa większość wygra, stąd wszyscy teraz udają, że mówią innym językiem, bo została zamrożona jedna dyrektywa z pakietu Fit for 55. To jest dyrektywa o opodatkowaniu energii, gdzie zaplanowano dodatkowe podwyżki od 300 do 500 proc. - mówiła europosłanka PiS.
- Jeśli chcemy być w Polsce bezpieczni, to potrzebujemy energii atomowej, a do tego czasu musimy po prostu fedrować. Nie ma innej opcji. 70 proc. mixu energetycznego Polski to węgiel, nie odejdziemy od tego - mówił z kolei Krystian Kamiński z Konfederacji.
Sowite wynagrodzenia europosłów. Czy politycy na nie zasługują?
Patryk Michalski z Wirtualnej Polski wskazał, że europosłowie cieszą się szeregiem benefitów. Mają wysokie wynagrodzenie (blisko 40 tys. zł brutto miesięcznie) oraz dostają zwrot kosztów zakwaterowania i transportu. - Jak przekonacie państwo wyborców, że zasługujecie na takie wynagrodzenie? - pytał.
Joanna Scheuring-Wielgus przyznała, że zarobki te są "horrendalne". - Nie startuję jednak w wyborach do Parlamentu Europejskiego po to, żeby dostać dużą kasę. Ja idę tam ciężko pracować, tak jak ciężko pracuję w polskim parlamencie - mówiła.
Podkreśliła, że w Parlamencie Europejskim chce walczyć m.in. o Europejską Kartę Praw Kobiet. - Europejska Karta Praw Kobiet została wymyślona przez socjaldemokratów i jest to dokument gotowy, by go wprowadzić. Będziemy namawiali wsystkie siły europejskie, by go przyjęły - mówiła.
Andrzej Halicki z Koalicji Obywatelskiej z kolei stwierdził, że sam zarabiał więcej w Polsce, gdy prowadził firmę. W PE chce jednak kontynuować to, co robił w ostatnich latach.
- W Parlamencie Europejskim te 5 lat kończę jako osoba, która walczy o rolników. Na przykład "poprawka Halickiego" pozwoliła na renegocjacje umów, które miały być zawarte z Ukrainą o nielimitowanym imporcie i braku ograniczeń - powiedział.
- Przez PE przechodziły ETS-y, które podrażają życie nas wszystkich, ETS-2, który od 1 stycznia 2027 podrożeje każdego, kto ogrzewa dom gazem, ekogroszkiem, olejem opałowym. Wychodzą dyrektywy budynkowe, które będą kosztowały Polskę 1,5 biliona złotych. To są prawdziwe koszty, które Polacy poniosą, jeśli nie wyślą odpowiedniej osoby do Parlamentu Europejskiego - mówił Krystian Kamiński z Konfederacji.
Anna Zalewska z PiS z kolei przekonywała, że była "najaktywniejszą Polką w europarlamencie". - Pracowałam w komisji środowiska przy kilkudziesięciu dokumentach. Prowadziłam też prace tutaj. To, że Turów został uratowany, to też moja ogromna praca. Uratowanie śląskich kopalń to nasza wspólna zasługa, ale ja byłam odpowiedzialna za dokument o rozporządzeniu metanowym - mówiła.
Adam Jarubas z PSL podkreślał, że dla niego ważne są kwestie zdrowia - w mijającej kadencji został przewodniczącym europarlamentarnej komisji.
- To jest obszar, który w szeroko rozumianym bezpieczeństwie zyskuje na znaczeniu Unii Europejskiej. Współpraca w zakresie radzenia sobie ze skutkami pandemii pokazała, że tych wyzwań w zdrowiu przybywa i kooperacja daje większe bezpieczeństwie - mówił.
- Chciałbym zawalczyć w kolejnej kadencji o wspólne zakupy leków na choroby rzadkie. Mamy dziś 6 tys. chorób, na które nie ma żadnej terapii i leków - dodał.
Co z paktem migracyjnym?
Kandydujący do europarlamentu zostali także zapytani o ich podejście do paktu migracyjnego oraz unijnej polityki migracyjnej.
- Pakt migracyjny może doprowadzić do tego, że miliony kolejnych ludzi z Afryki po prostu będzie szukało przystani w Europie. Najpierw trzeba uszczelnić granice, to jest podstawa - mówił Krystian Kamiński z Konfederacji.
Skrytykował także kwestię relokacji. - Nawet jak będzie relokacja do Polski i przesuną nam paręnaście tysięcy imigrantów, to co mamy z nimi robić? Osadzić w obozach i trzymać? No nie, nie można tak robić - mówił.
- Unia Europejska, jeśli chodzi o kwestie migracji, nie zdaje egzaminu. Jako Lewica mamy odwagę powiedzieć o tym, że ludzie, którzy są uchodźcami, migrantami, powinni być zawsze traktowani w sposób humanitarny. Uważamy, że te kwestie nie są wyjaśnione i powinien być wprowadzony europejski system wspólnego azylu, który by jednolicie kwalifikował osoby, które przez daną granicę przechodzą - mówiła Joanna Scheuring-Wielgus.
Wiceminister podała przykład Kanady, która wyznacza limity osób, które przyjmuje do kraju. - Są jasne reguły, kogo przyjmujemy: trzeba mieć dokument, dokument o niekaralności, o zdrowiu - mówiła.
- Trzeba mówić wyraźnie, że mówimy o nielegalnej migracji. Nie o migrantach, uchodźcach wojennych. Tylko nielegalnej migracji, jej po prostu być nie może. Ten pakiet nie zda żadnego egzaminu. Będzie tak, jak w tej chwili. Tylko pojawią się kary - nie przyjmiesz, to zapłacisz - mówiła Anna Zalewska z PiS.
Andrzej Halicki wskazał, że pakiet migracyjny to 10 dokumentów, z których żaden nie jest gotowy i trzeba je poprawiać.
- Granica zewnętrzna musi być chroniona i to proponujemy, to w budżecie na rok przyszły jest uwzględnione. W Warszawie będzie centrum Frontexu. Będzie to centrum zbierania i wymiany danych. To nie może być tylko kwestia rejestracji, tylko musi być też system wymiany informacjo o wizach w Schengen - mówił. Wskazał, że Polska powinna zostać wyłączona z systemu relokacyjnego, ze względu na przyjęcie uchodźców z Ukrainy.
- Czy będzie pakt migracyjny, czy nie, to Europa będzie podlegać presji migracyjnej przez dziesięciolecia. Jakieś rozwiązanie musi zostać przyjęte, nie można po prostu zamknąć oczu, bo w taki czy inny sposób ci migranci będą się znajdować w Europie - mówił Adam Jarubas.
Czytaj więcej: