PolskaCo po Donaldzie Tusku?

Co po Donaldzie Tusku?

Profesor Jadwiga Staniszkis o zagrożeniach polskiej demokracji i o tym kto przejmie władze po premierze Tusku.

Co po Donaldzie Tusku?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

18.12.2012 | aktual.: 18.12.2012 09:58

Czy władza, która nie rozmawia ze społeczeństwem przegrywa? Czy obecna władza przegra?

– Obecna władza robi bardzo wiele, aby utrzymać się przy władzy, i na razie jej się to udaje, ale nie nazwałabym tego wygraną, bo w zamian przegrywa Polska. Wierzę w kompetencje, w instytucje, a nie tylko rozmowy ze społeczeństwem. Mamy system wyborów, wyłania się przedstawicieli, są instytucje i media. Problem w tym, że nasza władza nie liczy się ze społeczeństwem, stabilizacja w kryzysie polega na przerzucaniu kosztów na obywateli. Przede wszystkim przez obniżanie bardzo wielu standardów, i pełzające podnoszenie kosztów życia, a po drugie przez zrzucanie problemów na przyszłe pokolenia. Przykładem to, co zrobiono z funduszami emerytalnymi. Pozornie zmniejszono dług, ale tak naprawdę on nadal istnieje, tylko w sposób ukryty. A po trzecie: przez to, że rząd programowo nie posiada długofalowej strategii rozwoju. A problemy państwa wymagają przede wszystkim dobrego rządzenia przez ludzi kompetentnych i przyzwoitych. Myślę jednak, że dziś mamy do czynienia z jeszcze poważniejszym zagrożeniem. Obserwujemy coś,
co może doprowadzić do reprodukcji władzy w Platformie, ale odbywa się to w sposób naruszający samą istotę demokracji. Widzimy bowiem próbę wyparcia realnych podmiotów, takich jak partie polityczne i opozycja przez symulacje, by różne odnogi czy kreacje władzy mogły zająć całą przestrzeń. W leninowskiej formule na tym właśnie polegał totalitaryzm, gdy węzeł partia-państwo uważał się za jedyny, jak mówiono "podmiot historyczny". Jestem świadoma, że to naciągana analogia, ale tendencja jest ta sama.

W jaki sposób?

–Ten mechanizm widać m.in. na przykładzie tego, co stało się z „Uważam Rze” – tygodnik, który zdobył autorytet, krytycznie opisując rzeczywistość. Przyszła nowa ekipa, która jak to nazywam, "kradnie" PiS-owi radykalizm, zastępując go radykalizmem posuniętym jeszcze bardziej, ale w sposób koncesjonowany.

Komu i czemu to służy?

– Moim zdaniem ludzie, którzy to robią mają bardzo skomplikowany projekt związany z Platformą. Z jednej strony chodzi o przygotowanie na to, co będzie po ewentualnym odejściu Donalda Tuska, czy znużeniu nim, czyli przygotowanie się na przyjście nowej ekipy. Chodzi o to, żeby to było miękkie przejście, a także o wypromowanie tej nowej ekipy w ramach Platformy. Kolejnym elementem tego projektu jest stworzenie kontroli nad najbardziej ekstremalnymi ruchami, takim jak ONR, czy formacja byłego posła pana Artura Zawiszy. Stąd w tym projekcie wziął się Jan Piński, nowy redaktor „Uważam Rze”. Obaj panowie, Zawisza i Piński, funkcjonowali kiedyś w partii Libertas, która występowała ostro przeciwko traktatowi lizbońskiemu, przeciwko Unii Europejskiej, a równocześnie była finansowana, nie chcę wchodzić w szczegóły, przez środowisko pochodzące z samego środka establishmentu. To jest o tyle nowy projekt, że według jego założeń na radykalną krytykę opozycji nie odpowiada się już argumentami broniącymi systemu, tylko
jeszcze bardziej radykalnym atakiem. Powoduje to, że opozycji opadają przysłowiowe ręce, bo musiałaby ten radykalizm jeszcze mocniej przebijać. To jest taki sposób neutralizowania radykalizmu opozycji. Szansą opozycji jest merytoryczność i bycie w centrum, a często wpada w pułapkę przebijania koncesjonowanego radykalizmu.

Mówi pani o tym tak, jakby to ty był trochę taki teatrzyk kukiełkowy, którym ktoś ukryty za kotarą zarządza, i sprawia, że kukiełki ruszają się w taki a nie inny sposób.

– W jakiś sensie tak, ale ja nie chcę sugerować, że to jest do końca świadome. To jest granie pewnej gry. Np. tak jak granie w tzw. mowę nienawiści. Paradoksalnie taka ostra polaryzacja stabilizuje, wzmacnia obecną władzę. Bo projekt sformułowany w tak czarno-biały sposób, jest tak radykalny, że dla normalnego człowieka przejście na drugą stronę, czy nawet oddanie kartki wyborczej na rzecz opozycji, burzy dotychczasowy obraz świata. Taki człowiek musiałby zaakceptować bardzo wiele skrajnych tez. A ludzie teraz, przede wszystkim walczą o przetrwanie. Rząd Donalda Tuska i opozycja nie są świadome, jak ciężko jest teraz związać koniec z końcem. Jak wielki strach wzbudza bezrobocie. Ludzie po prostu nie są gotowi na ryzyko radykalnego zanegowania dotychczasowego porządku. Tym bardziej, że wiele rzeczy muszą przyjmować na wiarę, bo często brakuje racjonalnych argumentów. Komu bardziej służy taka gra mową nienawiści?

– Radykalny język, każdej ze stron, dyscyplinuje obie partie. W ten sposób wymusza się na swoich niepewnych ogniwach – wierność. Weźmy wypowiedź pana Andrzeja Halickiego o tym, że skoro był zamach, to córka prezydenta Lecha Kaczyńskiego powinna zwrócić odszkodowanie, czy wcześniejsze wypowiedzi Grzegorza Schetyny o Trybunale Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Parę takich wypowiedzi i wiadomo, że ten człowiek „nie zdradzi” i nie przejdzie do opozycji. Platforma umiejętnie od kilku lat używa tzw. mowy nienawiści, jako narzędzia stabilizacji własnej władzy. Ale jednocześnie rysuje się już projekt nie dotyczący samej PO, a jakiegoś głębszego fundamentu – co po Tusku?

Bo jednak po upadku Waldemara Pawlaka widać, że ta wymiana jest możliwa. Jego detronizacja otworzyła nowe pole manipulacji. Tym bardziej, że dotychczasowe narzędzia, jakie stosował rząd Donalda Tuska czyli kreowanie siebie jako jedynego źródło i gwaranta porządku, po serii przedstawiania przez PiS alternatywnych projektów, nie jest już takie oczywiste.

Po drugie, klasa polityczna z otoczenia Platformy, ­która dzięki upartyjnieniu gospodarki i państwa, do tej pory korzystała eksploatując państwo i społeczeństwo – zaczyna się dzielić. Kapitał finansowy, ubezpieczeniowy, produkcyjny ma rozbieżne interesy, bo "kołdra staje się za krótka". Co więcej, obserwujemy podobne zjawisko jak w dzisiejszej Rosji Władymira Putina, gdzie ci sami ludzie, których władza wykreowała i wyniosła do klasy politycznej, zaczynają dostrzegać, że państwo, które jest słabe, które nie bierze odpowiedzialności, w którym instytucje nie działają prawidłowo, państwo w którym prawo jest tworzone w sposób niekompetentny albo nie funkcjonuje, zaczyna szkodzić ich własnym interesom. Tak było w przypadku premiera Tuska, kiedy zaczął składać nieodpowiedzialne deklaracje, czyli kiedy np. powiedział w Helsinkach o euro po 4,5 zł, czy istniała groźba, że przedwcześnie wprowadzi nas do korytarza usztywniającego kurs wymiany. A było to realne. Wiele ośrodków klasy politycznej Platformy poczuło, że
ich interesy są zagrożone, stąd ten pierwszy manewr czyli wybuch afery Amber Gold. I próba dewaluacji szefa rządu.

Ostre ataki wszystkich mediów na Donalda Tuska były próbą przesunięcia go do tylnego siedzenia. Poprzez media pokazano jak łatwo można go „ściągnąć”. W jego miejsce wypromowano Jana Rostowskiego, Dariusza Rosatiego i Marka Belkę, żeby rynki finansowe wsłuchiwały się w ich słowa. Po to, żeby uniknąć nerwowych reakcji na nieodpowiedzialne wypowiedzi Donalda Tuska. Było widać wyraźnie spór wewnątrz establishmentu, co do unii bankowej, paktu stabilizacyjnego, czy pomysłów dotyczących euro. To dowód, że klasa polityczna się dzieli. A w tej chwili mamy "na tapecie" już inny projekt: Co po Tusku?

No i co będzie po Tusku?

– Obserwujemy promowanie się ekipy, która Tuska zastąpi, ale nadal utrzymanej w ramach Platformy. Stąd jak już wcześniej wspomniałam ta gwałtowna zmiana w „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” przeprowadzona w celu zneutralizowania PiS i wypromowanie ewentualnej kolejnej ekipy na przykład triumwiratu: Sikorski-Gowin-Giertych. Ewentualnej, bo jeszcze nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie. Jeżeli Donald Tusk przetrwa śledztwo smoleńskie, w tym możliwy atak na Putina, który mógłby uruchomić pewne informacje uderzające w premiera, to ma on szansę utrzymać się przy władzy. Warunkiem jest większa zachowawczość Tuska i nienaruszanie interesów tej części klasy politycznej, która pociąga za sznurki. Ale ten mechanizm głęboko zagraża demokracji, bo pokazuje, że państwo jest nietransparentne i poza kontrolą. Nie wiadomo kto decyduje. Nie czytelny jest układ sił. I to jest problem znacznie głębszy, niż wspomniany przez panią fakt, że władza nie rozmawia ze społeczeństwem. A co z opozycją? Ma szansę żeby coś w tym układzie
zmienić?

– Opozycja nie do końca zrozumiała to nowe okienko możliwości, które otworzyło się w lecie przed PiS-em przy okazji Amber Gold. Wtedy powinna od razu aktywnie działać i zacząć mówić o stanie państwa. Ale milczała przez sześć tygodni, bo były wakacje. To, co dzisiaj mówi na konferencjach o państwie – choćby w Sejmie, gdzie sama w tym brałam udział – nie ma już tego rezonansu. W tej chwili działanie opozycji i w ogóle działanie polityczne wymaga nie tylko wiedzy o instytucjach, prawie i rozumienia jak funkcjonuje Europa, oraz wizji rozwoju, ale wymaga także wyczucia stylu i czasu, żeby „wskoczyć” wtedy, kiedy otwiera się takie okienko. Bo ono się otwiera, ale potem zamyka.

Co może w takim razie pomóc teraz Polsce?

– Konieczna jest bardzo poważna i merytoryczna dyskusja nad stanem Polski. Ale zbudowanie systemu gospodarczego i nowoczesnego państwa, które umiałoby być suwerenne w warunkach integracji europejskiej jest projektem niesamowicie trudnym. Potrzebni są kompetentni ludzie.

Mamy takich?

– W Polsce są kompetentni ludzie, tylko rzadko kiedy znajdują się na pierwszej linii w polityce. Także w opozycji są tacy. Być może PiS powinien pójść pod prąd tej polaryzacji koncesjonowanej i pokazywać wspólnie z innymi partiami, co trzeba robić w interesie Polski. PiS ma bardzo duży potencjał, ale musi mieć to wyczucie właściwego czasu i stylu. Ono jest równie ważne, jak zawartość merytoryczna. Opozycja powinna pokazać nowe pokolenie, które tam jest. Mam na myśli środowiska Fundacji Republikańskiej, Instytutu Sobieskiego, Klubu Jagiellońskiego czy Ośrodka Myśli Politycznej. Tam są naprawdę fantastyczni ludzie, rozumiejący gospodarkę i prawo. Oni są przygotowani merytorycznie do walki o siłę Polski w Europie, nowymi środkami.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Diabeł ubrał się w ornat

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1256)