Co nas czeka: 2005-2015

Co mają wspólnego chińska firma Lenovo, amerykańska przeglądarka internetowa Google, słowacki rząd premiera Mikulasa Dzurindy i spożywcza grupa Maspex z Wadowic? Lenovo, które pod koniec 2004 r. wykupiło produkującą pecety część IBM, zdobywając 8 proc. światowego rynku komputerów osobistych, to wizytówka rozpędzonej gospodarki Chin. Debiut Google 19 sierpnia 2004 r. na nowojorskiej giełdzie Nasdaq (inwestorzy kupili papiery spółki za 1,67 mld USD) odegnał ostatnie złe wspomnienia krachu dotcomów sprzed czterech lat, który zapoczątkował światową recesję. Google to wizytówka prężnej i nowoczesnej gospodarki USA. Słowacja już trzy miesiące po wprowadzeniu podatku liniowego (w styczniu 2004 r.) odnotowała pierwszą w historii nadwyżkę budżetową, a dzięki zagranicznym inwestycjom będzie wkrótce jednym z największych producentów aut w Europie. Słowacja to przykład energii i potencjału naszej części Europy.

10.01.2005 | aktual.: 10.01.2005 15:32

Maspex, największy polski producent soków i napojów, połknął właśnie liderów tej branży w Czechach oraz na Węgrzech i jest już potentatem regionalnym (40 proc. polskiego rynku, 20 proc. czeskiego, 20 proc. słowackiego, 10 proc. węgierskiego). Wadowicka firma to wizytówka polskich możliwości. Te cztery przykłady są wyrazistymi symbolami światowej hossy. To hossa różna od dotychczasowych: po raz pierwszy naprawdę globalna i mogąca trwać nawet kilkanaście lat. W 2004 r. globalna gospodarka rozwijała się najszybciej od 30 lat - potwierdzają ekonomiści Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, Europejskiego Banku Centralnego i OECD. W Polsce barometrem hossy była warszawska giełda, gdzie wszystko było rekordowe: zyski spółek, liczba debiutów, obroty, wartość indeksów. Czy powinniśmy wierzyć w dalszą hossę, inwestować, brać kredyty, konsumować, zakładać firmy albo rozwijać już istniejące? - W 2005 r. i w następnych latach nie wystąpią oznaki kryzysu ekonomicznego na świecie. To początek
ogólnoświatowej hossy - mówi "Wprost" prof. Milton Friedman, amerykański noblista, papież liberalizmu. Według Banku Światowego, szybkie tempo wzrostu (średnio 3,5 proc. rocznie) globalna gospodarka utrzyma nawet do 2015 r.

Globalny Ład dla Dobrobytu

- Kiedy lecę dziś do Urugwaju lub na Bliski Wschód, by wziąć udział w dużych przetargach, rzadko spotykam na miejscu konkurentów z unii. Zachodnioeuropejskie społeczeństwa stały się leniwe, oddają pole bez walki - mówi prof. Janusz Filipiak, właściciel i szef krakowskiego ComArchu, spółki produkującej oprogramowanie, którą "Financial Times" uznał za jedną z najbardziej innowacyjnych firm świata w branży informatycznej. Ospałość Europy stwarza wielkie szanse dla Polski: próżnię po przedsiębiorstwach z Niemiec czy Francji zapełniają firmy z Europy Środkowej, bardziej ekspansywne niż te ze starej unii. Tak jak w Ameryce po czasach wielkiego kryzysu 1929-1933 zapanował Nowy Ład (New Deal) prezydenta Franklina D. Roosevelta, tak nowy ład wyłania się po niedawnej recesji (zapoczątkowanej w 2001 r.), ale obejmuje całą globalną wioskę. Ten nowy ład można nazwać Global Affluence Deal - Globalny Ład dla Dobrobytu. To pierwsza naprawdę globalna hossa, w której uczestniczą firmy i obywatele wielu państw dawnego
Trzeciego Świata.

Główny motor obecnego wzrostu gospodarczego pracuje w Chinach (wzrost PKB w 2004 r. o 9,2 proc.) i Indiach (6,1 proc.), gdzie w bogaceniu się uczestniczy jedna czwarta ludzkości. Tania siła robocza i liberalizacja obrotu gospodarczego tylko w ubiegłym roku przyciągnęły do tych dwóch państw inwestycje warte prawie 80 mld USD. Chińczycy szyją już niemal połowę sprzedawanych na świecie tekstyliów, jedną trzecią butów, a mogą też zdominować produkcję pecetów i części samochodowych. Twórca Microsoftu Bill Gates, zafascynowany postępami kapitalizmu w Państwie Środka, podczas konferencji w Chinach miał zażartować: "Potępiam piractwo, ale jeśli już musicie kraść oprogramowanie, kradnijcie moje!". Trafnie ujął ten proces Jack Welch, niegdyś szef General Electric, dziś guru zarządzania: "Chińczycy są mądrzy, cierpliwi, pracują 16 godzin dziennie i chcą tego, co masz ty. Albo wejdziesz z nimi w spółkę, albo cię puszczą w skarpetkach".

- Światowa gospodarka wygląda dobrze, a w niektórych aspektach nawet bardzo dobrze. W znacznym stopniu jest to zasługa Ameryki, jej siły ekonomicznej i pozytywnego oddziaływania na rynek światowy. W USA mamy wysoki wzrost gospodarczy, wysoką wydajność pracy, szybko zmniejsza się bezrobocie - mówi "Wprost" prof. Gary S. Becker, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii.

Co zyskają Polacy?

Co dobre wieści ze świata oznaczają dla domowego budżetu Polaka? Według teorii chaosu, ruch skrzydeł motyla w Los Angeles może wywołać tajfun nad Tokio. O tym, ile przeciętny Polak zapłaci za paliwo na stacji benzynowej, decyduje zatem w sporej mierze rozwój gospodarki Chin, która zasysa z rynku surowce i podbija ich ceny (import ropy Chińczycy zwiększyli o 40 proc.).

Światowa hossa pozwoli zarobić Polakom, bo uczestniczą w niej polscy przedsiębiorcy i cała gospodarka (w 2004 r. polski PKB wzrósł o 5,7 proc.). Inwestując w ubiegłym roku w akcje giełdowych spółek za pośrednictwem funduszy, można było zarobić nawet 25-35 proc. rocznie. Na parkiecie pojawiło się wówczas 36 nowych spółek, w tym roku będzie ich co najmniej 20. - Optymizm inwestorów uzasadniają dobre wyniki spółek. Nie grozi nam powtórka z bańki internetowej - uspokaja Wiesław Rozłucki, prezes Giełdy Papierów Wartościowych.

Na fali hossy łatwiej się wzbogacić, na przykład rozkręcając własny biznes. W ostatnim czasie do grona polskich milionerów dołączyło najwięcej osób od połowy lat 90. Sieć restauracji Sphinx, odzieżowa firma Artman, internetowa księgarnia Merlin i serwis aukcyjny Allegro to tylko kilka przykładów błyskotliwych sukcesów w biznesie. Szybki wzrost gospodarczy to szansa na zmniejszenie bezrobocia za kilka lat, bo na razie przedsiębiorstwa rozwijają się dzięki redukcji kosztów i poprawie wydajności, a nie tworzeniu etatów. Firmy coraz szybciej i taniej wytwarzają usługi i towary, więc z czasem jako klienci zyskamy też na hossie dzięki niższym cenom i większemu wyborowi produktów w sklepach.

Skoro ekonomiści twierdzą, że będzie lepiej, Polacy coraz ufniej patrzą w przyszłość - inwestują, więcej konsumują. Jan Krzysztof Bielecki, były premier i dyrektor w EBOiR, obecnie prezes Pekao SA, wskazuje, że banki udzielają coraz więcej kredytów osobom fizycznym. Według prognoz, w tym roku padnie rekord zaciągniętych przez Polaków nowych kredytów (około 20 mld zł). Polacy wyczuwają, że idzie ku lepszemu, i są coraz większymi optymistami: w sondażu OBOP z grudnia 2004 r. odsetek osób zadowolonych z tego, że coś im się w życiu udało, wyniósł 45 proc. i był najwyższy od 1988 r. Najniższy od lat był odsetek tych, którzy boją się pogorszenia swojej sytuacji - 39 proc.

Krzysztof Trębski
Współpraca: Ludwik M. Bednarz
San Francisco
Agaton Koziński

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)