Co najmniej czternaście osób zabiła Sandy w Nowym Jorku
Huragan Sandy, który w poniedziałek po 7 wieczorem czasu lokalnego uderzył w ląd w okolicach Atlantic City, zabił w Nowym Jorku co najmniej czternaście osób. Liczba ofiar śmiertelnych może być większa. Część Manhattanu znalazła się pod wodą. 6,5 mln ludzi jest bez prądu. Nie działa komunikacja miejska. Wielu ludzi zostało odciętych od świata - relacjonuje z Nowego Jorku dla WP.PL Tomasz Bagnowski.
30.10.2012 | aktual.: 30.10.2012 10:42
Pierwszą ofiarą śmiertelną był 30-letni mężczyzna mieszkający w nowojorskiej dzielnicy Queens. Zginał, gdy złamane przez huragan drzewo uderzyło w dom, w którym mieszkał. Ostatnie informacje mówią o 14 ofiarach huraganu, liczba ta może się jednak zwiększyć, bowiem wiatr po uderzeniu huraganu w ląd nie zmniejszył się, a w niektórych rejonach miasta jest wręcz intensywniejszy.
Nowojorskie ulice pełne są połamanych drzew i gałęzi, pozrywanych reklam, poprzewracanych koszy na śmieci. Nie brakuje samochodów przygniecionych pniami.
W wielu miejscach dolnego Manhattanu ulice zostały zalane przez wzbierającą wodę. W niektórych miejscach jest ona wysoka na ok. dwa metry. Zostało zalanych wiele aut, sklepów i restauracji. Na dole Manhattanu gdzie znajduje się m.in. nowojorska giełda i częściowo w środkowej części miasta nie ma prądu. Nie funkcjonuje też żadna komunikacja. Wielu ludzi zostało odciętych od świata.Nie wiadomo dokładnie ile osób może przebywać w zalanych budynkach. Duża część mieszkańców zignorowała jedna wezwania władz do ewakuacji przez nadejście huraganu.
Woda wdarła się też do zamkniętego dla ruchu Battery Tunnel, łączącego Brooklyn z Manhattanem. Większość tuneli i mostów nad rzeką Wschodnią i rzeką Harlem która oddziela Nowy Jork od sąsiedniego stanu New Jersey zostało w ciągu dnia zamkniętych.
Zalanych zostało również co najmniej klika stacji metra, również prewencyjnie zamkniętego już w niedzielę wieczorem.
Woda spowodowała także zamknięcie lotniska La Guardia, które podobnie jak JFK było początkowo otwarte, choć ani na jednym ani na drugim nie było żadnego ruchu. Odwołanych zostało tysiące lotów.
W centrum Manhattanu w trakcie uderzenia huraganu konieczna była ewakuacja kilku tysięcy ludzi, którym zagrażał złamany przez wiatr dźwig. Szalejący huragan uniemożliwił ekipom naprawczym zabezpieczenie konstrukcji zwisającej w powietrzu na wysokości ok. 70-tego piętra. Dźwig znajdował się przy powstającym tym miejscu najwyższym mieszkalnym wieżowcu w Nowy Jorku, w którym apartamenty kosztują dziesiątki milionów dolarów.
Huragan zerwał też fasadę jednego z domów w części dolnego Manhattanu znanej jako Chelsea. Oczom zaskoczonych przechodniów ukazały się wnętrza kilku mieszkań z meblami i wciąż zapalonymi lampami. Cudem w budynku nikt nie zginął.
Część Manhattanu około 8 wieczorem czasu lokalnego została pozbawiona prądu. W sumie huragan Sandy odciął dostawy elektryczności blisko 2 mln ludzi.
Jednym z miejsc, które najbardziej ucierpiało jest Atlantic City, gdzie znajduje się wiele luksusowych hoteli i kasyn gry. Część tego miasta, położonego na południe od Nowego Jorku została całkowicie zalana. Ocean zniszczył też wiele budynków znajdujących się w pobliżu plaży.
Na razie władze stanów Nowy Jork i New Jersey nie podejmują się oszacować strat. Z całą pewnością sięgną one miliardów dolarów.
Tomasz Bagnowski