Co najmniej 19 zabitych w czasie tłumienia protestów w Syrii
Syryjskie służby bezpieczeństwa zabiły co najmniej 19 osób, a kilkadziesiąt raniły w czasie tłumienia antyreżimowych demonstracji, które wybuchły modłach w wielu syryjskich miastach.
05.11.2011 | aktual.: 05.11.2011 04:06
Co najmniej siedmiu ludzi zostało zabitych w mieście Kanaker na południe od Damaszku, a dziewięciu w Hims, gdzie do akcji pacyfikowania protestów ponownie włączyły się czołgi. Ponadto dwie ofiary śmiertelne odnotowano w Hamie, gdzie służby bezpieczeństwa otworzyły ogień do kilkutysięcznego pochodu, który kierował się na główny plac miasta; kolejna osoba zginęło w podstołecznej Sakbie.
- Wielu ludzi miało rany postrzałowe i obawiamy się, że niektórzy mogą nie przeżyć - powiedział agencji Reutera mieszkaniec miasta Kanaker. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, w mieście tym 20-letni żołnierz zbuntował się, gdy jego oddział strzelał do demonstrantów, i zabił pięciu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa; sam został następnie zastrzelony.
Wcześniej syryjskie władze wezwały antyrządowych powstańców do poddania się w ciągu tygodnia, co zakwalifikuje ich do skorzystania z amnestii. Zapytana o komentarz na temat tej oferty rzeczniczka Departamentu Stanu USA Victoria Nuland oświadczyła: "Nie radziłabym nikomu, by w tej chwili oddawał się w ręce reżimu".
Oskarżyła także władze w Damaszku, że nie wdrażają planu Ligi Państw Arabskich, przyjętego w środę, i dodała, że USA nie są przekonane co do tego, iż Syria w ogóle to uczyni. "Historia obietnic łamanych przez reżim (prezydenta Baszara) el-Asada jest długa" - powiedziała Nuland. Plan Ligi Arabskiej zakłada m.in. całkowite zakończenie przemocy, wycofanie czołgów z miast oraz zwolnienie więźniów.
Według ONZ od rozpoczęcia w marcu protestów przeciwko Asadowi zginęło ponad 3 tys. osób. Władze twierdzą z kolei, że islamscy bojownicy i gangi inspirowane z zagranicy zabiły 1,1 tys. członków służb bezpieczeństwa.